Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 60: Pocałuj go

Tak naprawdę to tęsknię, ale przecież ci tego nie powiem

***

Zaśmiałam się, kiedy brunet złapał mnie i okręcił wokół własnej osi. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Ciągle się ganialiśmy i sprzeczaliśmy w miły sposób. Wspaniale spędzałam czas z Adamem, który zabrał mnie na naszą drugą randkę.

– Mam cię – szepnął do mojego ucha roześmiany, a następnie pocałował mój policzek.

– Złapałeś mnie i co teraz? – spytałam.

– Teraz pójdziemy na lody – stwierdził i pociągnął mnie za rękę w stronę lodziarni.

Wciąż trzymał moją dłoń, ale mi to nie przeszkadzało. Było nawet przyjemnie. Nie czułam się tak jak przy Jorge, ale nadal było cudownie.

Razem z Adamem wyszliśmy z parku, omijając po drodze drzewa i różne rośliny. Lodziarnia nie była daleko, bo zaraz przy placu dla dzieci mieścił się lokal.

Zamówiliśmy po deserze i usiedliśmy przy stolikach. Moje lody były oczywiście z moją kochaną czekoladą, którą kocham. Adam miał truskawkowe.

– Dobrze się dzisiaj bawiłam – przyznałam z uśmiechem, zajadając się moim przysmakiem.

– To się cieszę – wyznał, a jego kąciki ust się podniosły. Miał śliczne dołeczki na twarzy. Jorge również je ma.

Gdy Jorge się uśmiecha, to na jego twarzy wytwarzają się urocze wypukłości w policzkach. Wtedy jest taki uroczy, a do tego jego oczy błyszczą radością.

– Tini. – Zdezorientowana spojrzałam na bruneta. – Nie słuchałaś.

– Wybacz – powiedziałam ze skruchą. – Zamyśliłam się.

– Nic się nie stało, księżniczko – odparł. – Pytałem się, czy nie przyjdziesz dzisiaj do knajpki ''Corazon''. Razem z moim zespołem gramy tam.

– Corazon? Po hiszpańsku serce?

– Chyba tak – powiedział Adam. – Nie znam za bardzo hiszpańskiego. Stary właściciel nazwał tak tę knajpkę–pochodził z Hiszpanii. Zmarł, więc po latach knajpkę kupiło młode małżeństwo, a nazwa została przy nowych właścicielach.

– Ciekawe.

– To przyjdziesz posłuchać mojego zespołu?

– Masz zespół? – zainteresowałam się.

– Tak, nazywamy się Our time – wyjaśnił. – Przyjdziesz?

– Przyjdę – stwierdziłam, bo może być nawet fajnie. – Mogę wziąć przyjaciół?

– Oczywiście.

Wróciłam ze spotkania z Adamem. Miło spędziłam czas z chłopakiem. Jest sympatyczny i miły, ale jednak daleko mu do Jorge. Stanęłam pod drzwiami, a następnie zaczęłam szukać kluczy od drzwi w mojej torebce. W końcu je znalazłam i otworzyłam drzwi. Przystanęłam, widząc scenę, która się odgrywała w salonie. Na środku stali Fran i Mechi, którzy pożerali swoje twarze. Jestem pewna, że gdybym im nie przerwała, to zrobiliby potomstwo Stoessel.

– Francedes wreszcie razem! – Chyba krzyknęłam za głośno, bo aż upadli na podłogę. – Jak się cieszę – dodałam, a moje kąciki ust nie schodziły z twarzy.

– Od ilu już tutaj jesteś? – zapytała się zawstydzona.

– Wystarczająco długo – odpowiedziałam z chytrym uśmiechem. – Braciszku hamuj się, bo chyba nie chcesz jeszcze rodziny powiększać? – zapytałam, klepiąc go po ramieniu.

Zostawiłam dwójkę, a sama udałam się do mojego pokoju. Zostawiłam moje rzeczy, a potem weszłam do pokoju Daniela. Jednak nie był sam, bo siedział z nim Michał.

– Przeszkadzam? – zapytałam.

– Nie – odpowiedział mój przyjaciel, posyłając mi tak zwanego banana na twarzy. – Opowiadaj, jak było na randce? – spytał się, ale dobrze wiedziałam, że on wolałby, żebym spotykała się z Jorge, ale niestety nasza historia się zakończyła.

Było pięknie, ale wszystko się rozpadło. Nie ma Jortini, jest teraz Jorge i Martina.

– Na randce było fajnie – odpowiedziałam. – Świetnie się bawiłam – dopowiedziałam szczerze, bo to była prawda. Przy Adamie nie nudziłam się ani przez chwilę.

Brunet jest fajnym chłopakiem.

– To wspaniale – oznajmił. – Skrzywdzi cię, a ja wyrwę mu jądra – dodał z groźną miną.

– Schowasz pod poduszką? – spytałam roześmiana.

– Może – odpowiedział i poruszył brwiami w dwuznaczny sposób. Po chwili usłyszałam, jak Daniel jęknął z bólu, bo Michał go uderzył w ramię. Jeszcze bardziej się zaśmiałam, patrząc się na zazdrosnego chłopaka mojego przyjaciela.

– Przecież żartowałem – usprawiedliwił się. – Dla mnie liczysz się tylko ty – dodał, a z moich ust przeciągnęła się literka ''o''. To urocze patrzeć się na taką scenę.

Daniel w tym związku był mężczyzną, a Michał był jak kobieta, czyli że był delikatny i bardziej uczuciowy.

– Pocałuj go – zaleciłam, patrząc się na parę, kiedy leżałam na plecach na łóżku blondyna.

Ich usta spotkały się w krótkim pocałunku. To było urocze.

– Jesteście tacy uroczy – stwierdziłam.

Kiedy nadeszła odpowiednia godzina, stwierdziłam, że powinnam się już zacząć przebierać. Z garderoby wyciągnęłam niebieską sukienkę z rozkloszowanym dołem, skórzaną kurtkę oraz wysokie szpilki.

Ze mną towarzyszyli Daniel razem z Michałem oraz Mercedes, która przed wyjściem długo musiała się żegnać z moim bratem. Naprawdę uważam, że idealnie do siebie pasują. Cieszę się, że są szczęśliwi, bo zasługują na to.

– Dajesz radę iść? – spytałam się Daniela, który nadal się męczył z kulami. Na szczęście przyjechaliśmy samochodem, więc blondyn nie musiał się męczyć.

– Przestań razem z Michałem pytać o to samo – zirytował się. – Daję sobie radę.

– Tylko się martwię.

– Wiem, ale czasem zachowujesz się jak moja matka – stwierdził.

Postanowiłam dalej go nie zamęczać pytaniami. Weszliśmy do środka lokalu z napisem po hiszpańsku, które znaczyło po polsku serce.

Adama zobaczyłam na scenie, który razem z chłopakami z zespołu podłączał instrumenty. Pomachał brunetowi, który mi odmachał, a potem podszedł do mnie.

– Hej księżniczko – przywitał się, całując mnie w policzek.

– Część – uśmiechnęłam się. – Będziesz śpiewać?

– Tak – odparł i złapał mnie za rękę. – Poznasz moich kumpli – dodał.

Poprowadził mnie pod scenę, gdzie było czterech młodych mężczyzn.

– Chłopaki – zawołał, więc każdy zwrócił uwagę na nas. – Poznajcie Tini – dodał i zaczął mnie przedstawiać z nimi wszystkimi.

Poznałam perkusistę–Wojtka i dwóch gitarzystów–Mateusz oraz Kamil. Adama zadaniem było śpiewanie i gra na gitarze.

Pożegnałam chłopaków, którzy musieli skończyć pracę przy swoim sprzęcie. Podeszłam do moich przyjaciół i usiadłam przy stoliku.

– Ciasteczko przyszedł, ale nie sam – powiedziała do mnie Mechi i wskazała dyskretnie na stolik obok nas. Tam siedział Jorge razem ze Stephie.

Czy on musi być wszędzie?

– Dlaczego on jest wszędzie? – spytałam załamana. – Jeśli ma tak być cały czas to nigdy nie zapomnę o nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro