Rozdział 53: Zerwałaś ze mną?
Kobieta po prostu widzi rzeczy, których mężczyzna nie jest w stanie zauważyć
***
Po matematyce postanowiłam, że poszukam Laury. Myślę, że dopięła swego, bo jak tak dalej pójdzie ze mną i Jorge to nie widzę nadziei na nasz związek. Możliwe, że to wszystko się zakończy z winy szatyna i jego starej znajomej.
Laurę znalazłam za szkołą, gdzie paliła papierosy ze swoimi kolegami, którzy do miłych nie należeli. Każdy się bał w tej szkole tej grupki, więc naturalne było to, że nikt nie chciał z nimi zadrzeć.
– Popatrz to tu przyszedł – powiedział chłopak ubrany na czarno, a na głowie miał kaptur.
Podszedł do mnie i zaczął dotykać moich włosów. Trochę nieswojo się czułam przy nich. Zrobiłam krok do tyłu, żeby odsunąć się od niego.
– Możemy porozmawiać, Laura? – zapytałam się.
– Nie mam czasu, więc się sprężaj – poleciła i oddaliła się od swoich znajomych.
– Wygrałaś – oznajmiłam. – Zerwałam z Blanco. Zadowolona?
– Oczywiście, że tak – powiedziała z chytrym uśmiechem.
– Dam ci radę. Jeśli nadal będziesz taka jak teraz to w przyszłości nie będziesz miała nikogo. Zostaną ci tylko mężczyźni, którzy ci płacą za seks – odparłam, a następnie zostawiłam oszołomioną dziewczynę.
***
Lekcje się skończyły, więc wróciłam do domu i zjadłam szybko obiad. Razem z Mechi pojechałyśmy pożegnać przyjaciół, którzy dzisiaj wracają do Argentyny. Będzie mi ich strasznie brakować.
– Będę za wami tęsknić – wyznałam przytulając każdego.
– Zobaczymy się jeszcze – powiedział Ruggero, który teraz miał mnie w ramionach. – Jak przylecisz do Argentyny to od razu się spotykamy z całą ekipą – dopowiedział, a ja się uśmiechnęłam.
– Szkoda, że Daniel nie mógł przyjść – oznajmiła Cande. – Uściskaj go od nas.
– W porządku – oznajmiłam powstrzymując łzy.
Nie cierpię pożegnań.
– Trzymaj się, mała – odezwał się Diego, który poczochrał mnie po włosach.
Razem z Mechi pożegnałyśmy się z nimi, a potem wróciłyśmy do domu.
***
Oglądałam jakiś serial na Polsacie, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po urządzenie i spojrzałam na ekran. Jorge wysłał mi wiadomość.
''Spotkajmy się na tej łące, gdzie ostatnio razem byliśmy. Daj mi szansę, proszę''.
Przeczytałam i zaczęłam mu odpisywać odmowę, ale po chwili stwierdziłam, że pójdę zobaczyć o co chodzi.
''Zgoda. O której mam być?''
''Za dwadzieścia minut. Ps. Kocham cię''.
Nie mogłam się nie uśmiechnąć czytając tego esemesa. Szybko wstałam z kanapy, gdzie potem udałam się do przedpokoju. Ubrałam kurtkę i buty, a następnie wyszłam z domu.
Cały czas myślałam o nim. Zastanawiałam się po co chce się spotkać. Może zrozumiał to co mu dzisiaj oznajmiłam na lekcji matematyki.
***
Na miejscu byłam pięć minut przed czasem. Na zewnątrz było jasno, więc nie przerażały mnie drzewa w lesie. No może odrobinę się czegoś obawiałam nie wiedząc czego.
Jorge już na mnie czekał, który cały czas patrzył na mnie. Podeszłam do niego i stanęłam przed nim. Starałam się być twarda, żeby nie mógł czytać ze mnie uczuć.
– Co chciałeś? – zapytałam.
Nadal byłam na niego wkurzona.
– Musimy porozmawiać – stwierdził, a ja prychnęłam. Teraz mu się zachciało na rozmowę! Gdzie był wcześniej? A tak, cały czas przebywał ze swoją znajomą, która go podrywa.
– Ze Steph nie możesz sobie pogadać? – spytałam.
– Martina możesz przestać robić cyrk?
– Ja robię cyrk?! – spytałam się oburzona.
– A niby ja?
– Mam cię doszyć.
– Zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak.
– Dla ciebie jestem głupim dzieciakiem? Skoro jestem dzieciakiem to czemu się ze mną spotykasz?
– Nie miałem tego na myśli.
– Właśnie, że to miałeś na myśli – odparłam. – Siedem lat różnicy to sporo. Jestem za bardzo dziecinna dla ciebie, więc ci to ułatwię. Z nami koniec.
– Zerwałaś ze mną? – zapytał się z niedowierzaniem. – Mnie i Stephie nic nie łączy. To tylko znajoma. Przyjaźnię się z nią tak samo jak ty z Danielem.
– Czy Daniel mnie podrywa tak jak ciebie Stephie?
– Musiałaś źle zreinterpretować sytuację – powiedział Jorge. – Ona ze mną nie flirtuje. Zauważyłbym to.
Faceci są jednak ślepi. Mówi im jak jest, a oni nadal pozostają przy swoim.
– Kup sobie okulary Blanco, bo Stephie na ciebie leci.
– Lecieć to może samolot – uzasadnił.
– Wiem co może lecieć – zirytowałam się.
– Myszko, nie zostawiaj mnie – wybłagał i złapał mnie za ręce. Z trudem powstrzymywałam się, żeby mu teraz nie rzucić się w ramiona i zapomnieć o sprawie. – Kocham cię.
W tej chwili zaczął dzwonić telefon szatyna. Wyciągnął go z kieszeni i zatknął pod nosem.
– Czyżby to była Stephie? – zapytałam się. – Albo ja, albo ona.
– Czy ja ci każę wybierać między mną, a Danielem?
– Rozumiem – szepnęłam. – Wybierasz ją – dodałam, a następnie odbiegłam od tego miejsca.
Mój związek z Jorge się właśnie skończył i to wszystko przez jego głupią przyjaciółkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro