Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

t r z y n a ś c i e

Wyszedłem z jej pokoju i zobaczyłem Nialla stojącego na korytarzu i opierającego się o ścianę. Spojrzał na nas i zmarszczył brwi.

- Kto to? - odezwała się Claudia.

- To twoja córka? - przez twarz różowowłosego chłopaka przemknął uśmiech.

- Siostrzenica.

- Słodka - posłał jej uśmiech, który Claudia oddała.

- Masz fajne włosy - powiedziała.

- A ty piżamę - starał się ukryć śmiech na widok jej piżamy w jednorożce. Udało mu się, bo Claudia podziękowała mu ze świecącymi oczami.

- Jest fajny. Może dzisiaj spać z nami? - zapytała, a ja prawie zakrztusiłem się własną śliną.

- Wybacz skarbie, jesteś milutka i w ogóle, ale wolałbym sam z twoim wujkiem - Niall mrugnął do mnie, a ja zgromiłem go wzrokiem. Siedmiolatka zmarszczyła brwi, ale wzruszyła ramionami.

- Spać - wymamrotałem do niej. Poprawiłem ją sobie na ramieniu i ruszyłem do sypialni. Spojrzałem na pościel w której leżała naga Cindy i postawiłem Claudię na podłodze. Złapałem za prześcieradło i zdjąłem je, po czym rzuciłem na podłogę. Zdjąłem też poszewkę z kołdry i dopiero pozwoliłem siedmiolatce do niego wejść - Wołaj gdybyś nie mogła zasnąć albo coś było nie tak - przykryłem ją i pocałowałem w czoło.

- Dobranoc - ziewnęła, a ja zgasiłem z małym uśmiechem światło i wyszedłem na korytarz, przymykając drzwi.

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytałem idąc w kierunku kuchni.

- Siostrzenica? Czemu mieszka z tobą?

- Nie chcę o tym rozmawiać, możesz przejść do rzeczy? - warknąłem wstawiając wodę na kawę. Zaraz zasnę.

- Um, tak. Te morderstwa - powiedział, przez co zamarłem wsypując kawę do kubka - Podejrzewają grupę w której jestem..

- Wiedziałem - odezwałem się z małym uśmiechem na twarzy - Wiedziałem, że jednak masz coś wspólnego z mafią.

Niall wywrócił oczami i oparł się o blat. Przynajmniej nie jest aż tak bezczelny jak Cindy i na nim nie siada..

- Tak, gratuluję Panie władzo - prychnął - Wracając do tematu. Podejrzewają moją grupę, ale to nie my. Wina spada na nas, bo ciała zawsze są przy naszych interesach. Nasz klub, dzielnice naszych panien lekkich obyczajów - mruknął obracając między palcami solniczkę i wpatrując się w nią.

- A w jakim celu tu jesteś? - uniosłem jedną brew.

- Obie strony by skorzystały gdyby prawdziwy sprawca został ujęty. I policja i grupa w którym jestem.

- Czyli co? Mam ująć mordercę?

- Pomogę ci.

- Nie wiążę się z mafią - potrząsnąłem głową.

- Żadne wiązanie! - powiedział szybko - Mała pomoc. Na pewno miałbyś jakieś profity w pracy, jeżeli rozgryzłbyś to wszystko.

- To kiepski pomysł.

- Genialny - poprawił mnie, a ja spojrzałem na niego z powątpieniem - Możesz oczywiście to przemyśleć.

- Zobaczymy - mruknąłem.

- Mogę ci zrobić loda jeżeli cię to przekona - uśmiechnął się do mnie, a ja przewróciłem oczami. Wrócił ten bezczelny punk.

- Możesz wyjść z mojego domu.

- Czemu tak się bronisz? Jesteś gejem prawda?

- Dobranoc Niall - poszedłem do drzwi, a on za mną.

- Dobranoc Panie władzo - wywrócił oczami - Gdyby Pan zmienił zdanie, to jakoś Pana złapię - mrugnął do mnie i wyszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro