o s i e m n a ś c i e
- Chyba mam pewną teorię co do tych morderstw - powiedziałem następnego dnia, siedząc z Catherine w samochodzie i jadąc na miejsce zbrodni.
- Jaką? - zapytała marszcząc brwi i oblizując palce z lukru po pączku, którego przed chwilą zjadła. Może ta rzecz o tym, że policjanci jedzą wyłącznie pączki, nie jest do końca kłamstwem. Cath miała swoje własne miejsce w dunkin donuts.
- Odcinają ofiarom palce, może chodzi o to, że oni wskazywali kogoś, a może coś. Czyli wsypywali innych. Może ten ktoś się teraz mści na kapusiach? - powtórzyłem to, co wieczorem powiedział mi Niall.
- Ta grupa przestępcza? Z klubu?
- Nie wiem. To chyba było by zbyt oczywiste Catherine - mruknąłem.
- Albo są tak pewni siebie - uniosła brwi, a ja swoje zmarszczyłem.
- Czemu mieliby popełniać przestępstwa na swoich rewirach? Równie dobrze mogli przy swoim klubie czy burdelu postawić wielką świecącą tablice głoszącą, że to oni zabijają - powiedziałem spoglądając na swoją partnerkę.
- Jak mówiłam, mogą być naprawdę zuchwali.
- To bez sensu - potrząsnąłem głową. Zatrzymaliśmy się pod domem publicznym i poszliśmy na tyły, które zalepione były żółtą taśmą. Miejsce po zwłokach kobiety było już puste. Cath podeszła do policjantów pilnujących miejsca zbrodni, a ja zobaczyłem Nialla opierającego się o ścianę budynku, za taśmą. Posłał mi pewny siebie uśmiech. Podszedłem do niego powoli - Co ty tu robisz?
- Szef kazał mi pilnować, czy Panowie policjanci są grzeczni i nie wtykają nosów, tam gdzie nie trzeba - wzruszył ramionami.
- Chcę pogadać z twoim szefem - powiedziałem, a różowowłosy parsknął śmiechem.
- Koleś, połowa jego ludzi nie wie, jak on wygląda, a ty tak sobie chcesz z nim pogadać?
- Skoro mam Wam pomóc..
- On nic nie wie, o tym, że nam pomagasz. To jest między nami Zayn - odparł unosząc jedną brew - A właśnie, jesteś dzisiaj wieczorem w domu? - spytał, a ja potrząsnąłem głową.
- Nocna zmiana.
- Zająć się Claudią?
Uniosłem brwi.
- Nie masz innych zajęć?
- Dla niej zawsze znajdę czas - uśmiechnął się szeroko - Będę o ósmej - mrugnął do mnie - A teraz wracaj do swojej pracy, a ja do swojej - cmoknął w moją stronę. Westchnąłem cicho i zrobiłem krok do tyłu. Wróciłem do Cath, ale wciąż spoglądałem na stojącego w tym samym miejscu Nialla. Nie powinienem, ale zaczynam lubić tego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro