Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

j e d e n a ś c i e

Cały następny dzień kręcił się wokół drugiego morderstwo. Było identyczne jak to pierwsze, jednak ofiara została znaleziona w jednej z dzielnic biedy. 

- Zayn, jedź do domu, do Claudii. Nic nie wymyślisz wpatrując się w zdjęcie zwłok - powiedziała Catherine wyjmując mi akta z dłoni - Jutro tam pojedziemy, popytamy. 

- W porządku - wymamrotałem i wyszedłem z komendy. Przystanąłem widząc znajomą blondynkę siedzącą na masce mojego samochodu. Zmarszczyłem brwi i zrobiłem dwa wolne kroki w jej kierunku - Czekasz na kogoś? - spytałem McKenny Ramirez. Uniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się.

- Co byś zrobił gdyby to autko zniknęło? - zapytała jeżdżąc leniwie dłonią po czarnym lakierze. Miała na głowie dwa wysoki kucyki, które podskakiwały, gdy poruszyła nią. 

- Wolałbym nie być w twojej skórze Panno Ramirez - powiedziałem zimnym tonem. 

- Ale naprawdę mi się podoba - zrobiła minę dziecka, któremu odmówiono słodkości - Przydałby nam się taki samochód. Ma duży bagażnik - McKenna przygryzła dolną wargę machając nogami w powietrzu.

- Zejdź z maski - mruknąłem wyjmując kluczyki i otwierając auto. 

- Niall miał racje, straszny z ciebie sztywniak - prychnęła cicho rozkładając się całkiem na masce samochodu.

- McKenna, jesteśmy przed posterunkiem policji. To będzie moment jak ktoś stamtąd przyjdzie i cię stąd ściągnie siłą, a przy okazji może wyciągnąć konsekwencje..

- No przecież już sobie idę - zeskoczyła z mojego samochodu, a ja wsiadłem - Jesteś serio zgredem. Ale nie dziwię się, że Nialler ma na ciebie ochotę - zmierzyła mnie wzrokiem, opierając się o drzwi otwartego wciąż auta w którym siedziałem. 

- Dobranoc Panno Ramirez - powiedziałem łapiąc za klamkę.

- Dobranoc Panie władzo - zrobiła krok do tyłu, puszczając drzwi, a ja wykorzystałem to i szybko je zamknąłem. 

Odjechałem spod komendy i dostałem się do domu. Zaparkowałem na podjeździe i zamarłem widząc kogoś siedzącego na schodach przy drzwiach. Miał kaptur na głowie, ale latarnia oświetlała go na tyle, bym zauważył różowe włosy. 

- Najpierw Ramirez, a teraz ty? Nie ma mowy, wypad - warknąłem mijając go i stając przy drzwiach - Skąd ty w ogóle do cholery masz mój adres? - spytałem odwracając się do Nialla. Wstał i wyrzucił połowę papierosa na ziemię. 

- Powiem tak jak to jest w tych wszystkich opowiadaniach dla napalonych nastolatek. Mam swoje kontakty - mrugnął do mnie.

- Nie obchodzi mnie co czytasz. To jest nachodzenie. 

- Jestem tu pierwszy raz - zmarszczył brwi.

- Jasne. A w okna kto mi zagląda? Strzeliłeś sobie w kolano pokazując się tutaj. Jeszcze raz się dowiem, że zaglądałeś w okna Claudii, to cię nawet nie skuję. Nie będę policjantem odgrywając się za straszenie jej - powiedziałem patrząc mu w oczy. 

- Naprawdę jestem tu pierwszy raz! Kto to jest Claudia? Przyszedłem, bo muszę z tobą pogadać.

- Mogłeś przyjść na komendę - odwróciłem się i wyjąłem z kieszeni klucze. Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro