Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

d w a d z i e ś c i a o s i e m

- Tato..

- Zamknij się Niall - warknął mój ojciec, a ja usiadłem na kanapie i skuliłem się lekko - Gdzie jest ta suka.. - wymamrotał, a ja zacisnąłem powieki na sposób w jaki nazwał mamę - Pewnie uknuliście to razem, co? - złapał mnie za włosy, a ja krzyknąłem z bólu, gdy pociągnął za nie, ściągając mnie z kanapy.

- To boli! - zaskamlałem.

- Gdzie znowu uciekła twoja matka?! - krzyknął na mnie, a odór alkoholu uderzył w moje nozdrza. Łzy spływały po moich policzkach.

- Nie wiem! - załkałem starając się odczepić jego palce od moich włosów, bałem się, że mi je wyrwie i chyba kilka kosmyków już zostało mu między palcami. 

- Kłamiesz ty mały śmieciu! - wrzasnął ciągnąc mnie za włosy do góry, by zaraz rzucić o podłogę. Skuliłem się na zimnej podłodze, mając nadzieje, że na tym się to wszystko skończy. Jednak nie mogłem się bardziej mylić. Tata kopnął mnie z całej siły w brzuch, a ja krzyknąłem z bólu - Zawsze trzymałeś jej stronę. Syneczek mamusi - warknął sięgając po pół pełną butelkę piwa stojącą na stole. Płakałem cicho trzymając się za bolący brzuch, marząc o tym by móc zniknąć. Upił spory łyk i znowu mnie kopnął.

- T-tato - wyszeptałem.

- Tato, tato - wymruczał pod nosem - Co ci dała, byś mi nie mówił, gdzie polazła? Może ma gacha, hm? Zdradza mnie? A ty pomagasz jej to ukrywać, tak?

- Nie! Nie mam pojęcia gdzie jest mama! - krzyknąłem.

- Nie podnoś na mnie głosu gówniarzu! - zamachnął się nogą, która w ostateczności wróciła na swoje miejsce, nie kopiąc mnie - Masz trzy sekundy, na powiedzenie mi gdzie polazła twoja matka albo bardzo źle się to dla ciebie skończy. Raz..

- Niall - usłyszałem przy swoim uchu - Niall, obudź się - poznaję ten głos. Silne ramiona owijające się wokół mnie - Obudź się..

Rozchyliłem powieki i usiadłem gwałtownie, rozglądając się po pomieszczeniu, które już nie było salonem w którym się wychowałem, a sypialnią Zayna. Spojrzałem na niego, leżącego obok mnie. Wpatrywał się we mnie zdezorientowany. 

- J-ja.. - wyszeptałem.

- Mówiłeś przez sen, właściwie krzyczałeś - zmarszczył brwi.

- Przepraszam - wymamrotałem.

- W porządku. Wszystko okay? - spytał, gdy położyłem się obok niego.

- Tak - przykryłem się kołdrą i obróciłem plecami do Zayna. Poczułem jego dłoń na moim nagim biodrze pod przykryciem. 

- Jakby co, możesz zawsze ze mną..

Zaśmiałem się niekontrolowanie.

- Zayn, ty i ja to tylko seks. Bez przejmowania się swoimi problemami - powiedziałem, czego od razu pożałowałem, ale nie da się odwołać słów, nie ważne jak bardzo byśmy tego pragnęli. Natychmiast zabrał dłoń, a ja chciałem tylko poprosić, by mnie przytulił, bo bałem się znów zasnąć. Nie chciałem znów śnić o moim ojcu, czy choćby innym fragmencie mojego dzieciństwa.

- Chciałem.. Pomyślałem, że wypada tak powiedzieć - wymamrotał, a ja zacisnąłem powieki - Nie ważne. Śpij - czułem jak odsuwa się na drugi kraniec łóżka. Wcisnąłem twarz w poduszkę. Czemu ja wszystko niszczę? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro