Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

d w a d z i e ś c i a

Obudziłem się trzy godziny później i zobaczyłem Nialla siedzącego ze skrzyżowanymi nogami w rogu łóżka. Wpatrywał się w swoje stopy ze skruszoną miną.

- Nie chciałem źle - powiedział cicho - Naprawdę nie chciałem. Mogłem się spodziewać, że tak zareagujesz choć.. Niebieski zszedł. Claudia siedzi i ogląda bajki.

Kiwnąłem głową i przejechałem dłonią po twarzy.

- Wciąż jesteś na mnie wściekły? - spytał, a ja westchnąłem i potrząsnąłem głową.

- Wiem, że nie miałeś złych zamiarów. Ale nie farbuje się cudzych dzieci pod nieobecność ich opiekunów - mruknąłem. Niall zaśmiał się cicho.

- Będę o tym pamiętał - odparł posyłając mi mały uśmiech. Musiałem przyznać, że wyglądał naprawdę uroczo. Dość niewinnie mimo kolczyków w twarzy. To przez to jakie delikatne było jego błękitne spojrzenie i wyraz twarzy - Coś nowego w sprawie?

- Uhm - odrzuciłem głowę do tyłu zastanawiając się, choć to, że dopiero co się obudziłem, nie pomagało. Mój mózg jeszcze nie pracował - Jedna z ofiar, bodajże druga, kiedyś powiedziała 'przypadkiem' policji o przejęciu prochów. Poszło siedzieć kilku ludzi..

- Czyli miałem rację co do wskazywania? Mszczą się za wsypywanie ich policji, przy okazji chcą też się nas pozbyć?

- Tak - kiwnąłem głową patrząc na chłopaka. Patrzył on na mnie dłuższą chwilę, aż przysunął się do mnie i wpił się w moje wargi. Zdziwiony zamrugałem oczami, by zaraz je przymknąć, gdy poczułem jego sprawne usta i kolczyk. Usiadł na mnie okrakiem i pocałował jeszcze raz. Nie byłem w stanie się oprzeć i oddałem pocałunek, przez co uśmiechnął się delikatnie. Oparł dłonie na moim torsie, a ja uniosłem dłoń i wplotłem ją w niebieskie włosy - Uhm, nie - wyszeptałem odsuwając go lekko od siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony - Nie mogę, nie możemy.

- Czemu? - spytał obdarowując małymi pocałunkami moją szczękę - Obiecuję, że ci się to spodoba.

- Nie. To znaczy, wierzę ci, ale.. Musimy się skupić na sprawie.

- Seks nie zaszkodzi śledztwu - powiedział. Jego dłonie zaczepiły się o moją koszulkę.

- Ale myśleniu tak. Musimy myśleć racjonalnie, by doprowadzić tą sprawę do końca.

- Nie myślę racjonalnie, gdy jestem napalony - wyszeptał - A przy tobie zawsze jestem Panie władzo.

Ja przy tobie też.

- Nie Niall - zepchnąłem go ze swoich kolan. Spojrzał na mnie jakby urażony i zły.

- Jaki jest twój problem? - syknął - Nie podobam ci się? Jesteś impotentem?

- Co? Nie, mogę uprawiać seks i.. Jesteś atrakcyjny, ale nie możemy tego robić, jeżeli mamy współpracować..

- Jesteś beznadziejny - warknął schodząc z łóżka.

- Niall..

- Śniadanie masz na blacie. Gdybyś wiedział coś nowego, masz mój numer - powiedział przez ramię i wyszedł. Westchnąłem cicho i opadłem na poduszki. Czemu on wszystko utrudnia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro