Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

c z t e r d z i e ś c i o s i e m

Od autorki: Serena [w załączniku] + Likwiduję dirtysecretsxo ponieważ nie pisze mi się tego zbyt dobrze, poza tym chciałabym w całości poświęcić się Line of Fire.

Dwadzieścia sześć godzin później, do moich drzwi zapukała kobieta w średnim wieku, przedstawicielka opieki społecznej, Serena i Catherine. Pieprzone trzy wiedźmy. 

- Dzień dobry, nazywam się Hannah Truby - przywitała się ze mną ta z opieki. Kiwnąłem głową do niej - Przyszłyśmy po Claudię. 

W korytarzu pojawiła się moja siostrzenica, spojrzała na trzy kobiety i złapała mnie za rękę. 

- Córeczko.. - Serena zrobiła krok do przodu wyciągając w jej kierunku ręce, a Claudia cofnęła się chowając za mną. Zobaczyłem coś w minie Sereny, udawany szeroki uśmiech zniknął i wrócił bijący od niej chłód. 

- Gdzie będzie mieszkała? - spytałem kierując wzrok na Truby. 

- Z matką - odezwała się Catherine, ale nawet nie spojrzałem na nią.

- Nie puszczę Claudii, jeżeli miałaby mieszkać w jakimś hotelu - powiedziałem twardo.

- Nie pozwoliłabym na to - potrząsnęła głową przedstawicielka opieki społecznej - Panna Malik wynajęła mieszkanie.

- Stać ją na to? - prychnąłem - Ma pracę?

- W przeciwieństwie do ciebie, tak - warknęła Serena. 

Halo, chyba upuściłaś maskę odpowiedzialnej, miłej i dorosłej osoby. 

- Ja nie chcę - usłyszałem Claudię - Chcę zostać tutaj - jej głos zadrżał niebezpiecznie, a ja kucnąłem i wziąłem ją na ręce.

- To tylko na dosłownie chwilę kochanie - wyszeptałem jej na ucho, by te trzy czarownice, mnie nie usłyszały - Gdyby coś się działo, masz mój numer.

Postawiłem ją na ziemi, a ona nagle pobiegła gdzieś. Zmarszczyłem brwi.

- Claudia.. - zaczęła Catherine, ale siedmiolatka ponownie zjawiła się w korytarzu i podała mi jakąś karteczkę. Zmarszczyłem brwi i schowałem ją do kieszeni jeansów. Ponownie uklęknąłem przy siedmiolatce i pocałowałem ją w czoło.

- Chodź kochanie - powiedziała Truby wyciągając dłoń w kierunku Claudii. Ta spojrzała na jej pulchne palce i złapała swoją walizeczkę.

- Tylko wujek i Niall mogą tak do mnie mówić - fuknęła, mimo czerwonych od łez oczu i policzków. Zacisnąłem wargi żeby nie wybuchnąć śmiechem, a Catherine zgromiła mnie wzrokiem. 

- Powiadomię Pana o dniach i godzinach kiedy będzie mógł się Pan widywać z siostrzenicą - odparła przedstawicielka opieki społecznej - Do widzenia.

Odmruknąłem to samo i zamknąłem drzwi, dopiero, gdy samochód z Claudią w środku odjechał spod mojego domu. Oparłem się o drzwi i wyjąłem z kieszeni karteczkę, którą mi dała Claudia. Zrobiło mi się słabo, gdy przeczytałem to co w niej było. 

McKenna wyszła z sypialni, w której chowała się w czasie, gdy rozmawiałem z tymi trzema wiedźmami. 

Podszedłem do niej i podałem jej liścik napisany przez Nialla. Przeczytała go i otworzyła szeroko oczy.

- Claudia to schowała - wymamrotałem i uśmiechnąłem się smutno - Przynajmniej wiem, że żyje - zaśmiałem się cicho, choć bez krzty radości.

- Zamierzasz odpuścić? - spytała.

- Nie. Nie po tym czego dowiedziałem się od ciebie. Nie zostawię go na pastwę tego psychopaty, waszego szefa. Znajdę go i zniszczę waszego szefa - wyjąłem jej z dłoni karteczkę i zgniotłem ją. McKenna kiwnęła głową i poszła do kuchni. Spojrzałem na papierek i rozprostowałem go z cichym westchnieniem.

"Twój Niall"

Nie płacz Malik, musisz być silny. Dla Claudii, dla Nialla.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro