Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Skip time: po weekendzie

Była godzina szósta, a ja muszę wstać. Bo idę dzisiaj do szkoły, westchnęłam i podniosłam się z łóżka przecierając oczy. Podeszłam do garderoby i wyjęłam swój mundurek, który wyglądał tak:

Rozczesałam w łowy i zeszłam śpiąca na dół. Na dole byli moi bracia też śpiący. Przy stole siedział tata z kawą. Usiadłam i położyłam głowe na stole.

-Nie pokładaj się na stole Lissy. -powiedział tata, patrząc na mnie. Spojrzałam na niego i się podniosłam. Przetarłam poraz kolejny oczy.

-Hej siostra.

-Hej.-mruknęłam w odpowiedzi. Podeszłam do lodówki i wyjęłam jogurt, potem musli i miskę.
Wymieszałam wszystko i położyłam na stole.
Zaczęłam sobie jeść.

-Pojedziesz z Przemkiem.-postanowił tatuś.Skinęłam mu głową i dokończyłam śniadanie.

-Jedziemy, widzę cię zaraz w aucie.-powiedział Przemek. Spojrzałam na niego i pobiegłam do pokoju, wzięłam plecak i telefon. Zeszłam na dół.

-Kurtka Lissy.-przypomniał mi tata. Więc poszłam po tą kurtkę chociaż według mnie nie trzeba.

-Wyprowadź Cleo.

Założyłam taką kurtkę i takie buty:


Wyszłam z domu i poszłam do auta, w którym siedział już Przemek. Wsiadłam, a mój brat wyjechał z garażu, a potem za bramę. Kiedy dojechaliśmy pod szkołę wszyscy patrzyli na nas.
Wyszłam z auta, a za mną Przemek. Doszli do nas Patryk i Filip, całą czwórką weszliśmy do szkoły.

-Dobra Lissy, pójde z tobą do sekretariatu.-odezwał się Przemek. Ja skinęłam głową i szłam za nim. On spojrzał na mnie i się uśmiechnął. -Ej nie stresuj się, jesteś Monet. W dodatku córka najstraszniejszego z braci Monet. Nikt ci nawet nie podskoczy.

Na jego słowa się zaśmiałam, on mnie podniósł i wziął na barana. Poszedł do sekretariatu, pod nim mnie postawił na ziemi i wszedł do sekretariatu, a ja za nim. Baba spojrzała na nas i kiedy dojrzała Przemka spotulniała. Od razu wstała i podeszła do nas.

-Dzień Dobry. Co was do mnie sprowadza Panie Monet?-zapytała patrząc na Przemka.

-Przyszliśmy po ksiażki plan lekcji dla Lindsay Monet. -powiedział patrząc na nią. Ona spojrzała na mnie i wymusiła uśmiech.

-Oh, oczywiście. Panno Monet zapraszam.-powiedziała i dała mi książki z planem lekcji. Uśmiechnęłam się lekko, jednak ona obrzuciła mnie gardzącym spojrzeniem. Zignorowałam ją i wyszłam z pomieszczenia. Przed nim czekał Przemek.

-Dobra masz teraz Matme z taką jedną szmatą.-na jego słowa się zaśmiałam.

Nagle za naszymi plecami usłyszeliśmy zimny głos, długo nie trzeba było się zastanawiać kto to:
-Przemek Słownictwo.

-Sory.-powiedział. Odwróciliśmy się i tak jak myślałam był to tatuś. -Co tu robisz?

-Daje na niektórych lekcjach można powiedzieć,że pewna motywacje.-odparł. Spojrzałam na Przemka, a on na mnie i zaczęliśmy się śmiać.

-----------------------------------------------------------------
Hejka❤

Mam nadzieję,że się podoba ❤

Słów:435

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro