Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Brzęk tłuczonej szklanki

Lily obudziła się koło dziewiątej rano, słysząc hałas dobiegający z kuchni. Mimo dokuczającego jej lekkiego kaca, po kilku piwach, które wypiła z Remusem i Peterem po filmie, postanowiła sprawdzić, co tak wcześnie wyprawia Syriusz. Z trudem zwlekła się z łóżka i wyszła z pokoju. Jednak zamiast Blacka zobaczyła blondynkę stojącą przy lodówce i to w koszulce jej współlokatora.

- Marlena!?- dziewczyna podskoczyła przestraszona i złapała się za obolałą głowę.

- Cześć... Lily- wymamrotała zakłopotana.- Ja tylko... szukałam czegoś do picia...

- Czekaj, co ty tu robisz i czemu masz na sobie koszulkę Syriusza? Zaczekaj, nie chcę wiedzieć, co tu się działo w nocy- ból głowy również jej utrudniał myślenie.- Czy to jest sen?

- Niestety nie- blondynka usiadła na taborecie.- Macie coś na ból głowy? Zaraz umrę- zajęczała, chwytając się za głowę.

- Coś się znajdzie- podeszła do szafki i po chwili wyjęła z niej tabletki, dała dwie przyjaciółce i sama łyknęła identyczną dawkę. Lek zaczął działać nim herbata się zaparzyła.

- Co tam u ciebie Lily?- rudowłosa się zaśmiała.

- Dwa miesiące się nie widziałam mojej najlepszej przyjaciółki, a ta nagle wyskakuje z łóżka Syriusza i  ty pytasz, co u mnie?- jej przyjaciółka również parsknęła śmiechem.- Tego się nie spodziewałam.

- To nic, właściwie zaczęło się wczoraj, a obie znamy Syriusza. On się nie wiąże- Lily spojrzała na butelki, które stały na stole, a później na blondynkę.

- Czyli to... było tylko... chciałaś tylko...

- Możemy o tym nie rozmawiać?- poprosiła równie zażenowana jak Lily.- Nie miałaś się tak dowiedzieć. Nawet nie wiem czy ktokolwiek miał się o tym dowiedzieć. Głupio mi.

- Daj spokój, kto inny miałby tym usłyszeć jak nie twoja najlepsza przyjaciółka, no chyba, że coś uległo zmianie.

- Skąd! Lilka nadal jesteś moją najlepszą przyjaciółką tylko jakoś dziwnie to wszystko się poukładało poza Hogwartem. Jakie życie wtedy było proste. Miałyśmy tylko lekcje, masę zadań domowych i tyle zabawy. Jakbyśmy żyli w jakieś bańce mydlanej, a tutaj... pogubiłam się i to bardzo, przepraszam.

- Wybaczam, w końcu sama mogłam się pierwsza odezwać. A co do Łapcia...

- Nie ma, o czym mówić!

- Możliwe, ale chce żebyś wiedziała, że on naprawdę ma dwa oblicza i łatwo go zranić, wszystko bierze do siebie, chociaż nie daje tego po sobie poznać. Więc jeśli to był nic, chwila zapomnienia, to go nie oszukuj, a jeśli chcesz by to się stało czymś więcej to mu to powiedz. Huncwoci to dziwny rodzaj człowieka, ale dzięki temu są warci więcej niż inni- Marlena się lekko zarumieniła. Czy chciałaby między nią a Syriuszem było coś poważnego? W tamtej chwili nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.

- Ale sobie namieszałam. Na mnie już czas, muszę wyjaśnić rodzicom gdzie byłam, chociaż lepiej pominę fakt, z kim.

- Powiedz, że wpadłaś na mnie i chłopaków, i dla bezpieczeństwa przenocowałaś u mnie. Twój ojciec lepiej to zniesie niż wieść o romansie z Syriuszem Blackiem...

- Lily na brodę Merlina! Znikam stąd- przywołała swoje rzeczy.- Jak wymyślę, co myślę o mnie i Syriuszu to przysięgam, że od razu mu to powiem, ale tera pora na mnie. Musimy się później wybrać na kawę, podeślę ci jeszcze sowę. Trzymaj się rudzinko- powiedziawszy to teleportowała się do swojego domu, od razu do swojego pokoju gdzie mogła się przygotować na spotkanie z ojcem.

Lily w tym czasie dopiła herbatę i poszła do łazienki wziąć prysznic. Z trudem mogła uwierzyć w to, co zaszło między jej przyjaciółmi. Zastanawiała się czy już wcześniej jej coś umknęło, a może to naprawdę była chwila zapomnienia. Bała się pomyśleć, do czego to może doprowadzić. Jedna ścieżka prowadziła ku świetlanej przyszłości druga ku zobojętnieniu i wrogości. Nie chciała musieć wybierać między nimi, dlatego miała nadzieję, że jakoś to miedzy sobą rozwiążą.

Kolejnym zaskoczeniem dla naszej rudowłosej bohaterki był obraz, który zobaczyła po wyjściu z łazienki. Wtedy to, bowiem jej oczy ujrzały jak Syriusz Black myje naczynia i to bez przymusu. Czuła się jakby trafiła do jakiejś równoległej rzeczywistości.

- Wszystko w porządku?- zapytała przyglądając się mu podejrzliwie.- Myślałam, że nie obejdzie się bez kilku gróźb.

- To moje mieszkanie, też muszę w nim sprzątać- odparł nawet na nią nie patrząc.- Co innego miałoby mnie zmotywować?

- Może wyrzuty sumienia, że to ja wiecznie sprzątam albo z jakiegoś bardziej złożonego powodu. Sama nie wiem...

- Wyrzuty sumienia? Nie wiem, o czym mówisz siostra. Zrobić ci może kawki?

- Tak poproszę- ruszyła w stronę swojego pokoju, a przekroczywszy jego próg zawołała: - wiem o Marlenie.

Brzęk tłuczonej szklanki ją rozbawił. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro