8. Brzęk tłuczonej szklanki
Lily obudziła się koło dziewiątej rano, słysząc hałas dobiegający z kuchni. Mimo dokuczającego jej lekkiego kaca, po kilku piwach, które wypiła z Remusem i Peterem po filmie, postanowiła sprawdzić, co tak wcześnie wyprawia Syriusz. Z trudem zwlekła się z łóżka i wyszła z pokoju. Jednak zamiast Blacka zobaczyła blondynkę stojącą przy lodówce i to w koszulce jej współlokatora.
- Marlena!?- dziewczyna podskoczyła przestraszona i złapała się za obolałą głowę.
- Cześć... Lily- wymamrotała zakłopotana.- Ja tylko... szukałam czegoś do picia...
- Czekaj, co ty tu robisz i czemu masz na sobie koszulkę Syriusza? Zaczekaj, nie chcę wiedzieć, co tu się działo w nocy- ból głowy również jej utrudniał myślenie.- Czy to jest sen?
- Niestety nie- blondynka usiadła na taborecie.- Macie coś na ból głowy? Zaraz umrę- zajęczała, chwytając się za głowę.
- Coś się znajdzie- podeszła do szafki i po chwili wyjęła z niej tabletki, dała dwie przyjaciółce i sama łyknęła identyczną dawkę. Lek zaczął działać nim herbata się zaparzyła.
- Co tam u ciebie Lily?- rudowłosa się zaśmiała.
- Dwa miesiące się nie widziałam mojej najlepszej przyjaciółki, a ta nagle wyskakuje z łóżka Syriusza i ty pytasz, co u mnie?- jej przyjaciółka również parsknęła śmiechem.- Tego się nie spodziewałam.
- To nic, właściwie zaczęło się wczoraj, a obie znamy Syriusza. On się nie wiąże- Lily spojrzała na butelki, które stały na stole, a później na blondynkę.
- Czyli to... było tylko... chciałaś tylko...
- Możemy o tym nie rozmawiać?- poprosiła równie zażenowana jak Lily.- Nie miałaś się tak dowiedzieć. Nawet nie wiem czy ktokolwiek miał się o tym dowiedzieć. Głupio mi.
- Daj spokój, kto inny miałby tym usłyszeć jak nie twoja najlepsza przyjaciółka, no chyba, że coś uległo zmianie.
- Skąd! Lilka nadal jesteś moją najlepszą przyjaciółką tylko jakoś dziwnie to wszystko się poukładało poza Hogwartem. Jakie życie wtedy było proste. Miałyśmy tylko lekcje, masę zadań domowych i tyle zabawy. Jakbyśmy żyli w jakieś bańce mydlanej, a tutaj... pogubiłam się i to bardzo, przepraszam.
- Wybaczam, w końcu sama mogłam się pierwsza odezwać. A co do Łapcia...
- Nie ma, o czym mówić!
- Możliwe, ale chce żebyś wiedziała, że on naprawdę ma dwa oblicza i łatwo go zranić, wszystko bierze do siebie, chociaż nie daje tego po sobie poznać. Więc jeśli to był nic, chwila zapomnienia, to go nie oszukuj, a jeśli chcesz by to się stało czymś więcej to mu to powiedz. Huncwoci to dziwny rodzaj człowieka, ale dzięki temu są warci więcej niż inni- Marlena się lekko zarumieniła. Czy chciałaby między nią a Syriuszem było coś poważnego? W tamtej chwili nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.
- Ale sobie namieszałam. Na mnie już czas, muszę wyjaśnić rodzicom gdzie byłam, chociaż lepiej pominę fakt, z kim.
- Powiedz, że wpadłaś na mnie i chłopaków, i dla bezpieczeństwa przenocowałaś u mnie. Twój ojciec lepiej to zniesie niż wieść o romansie z Syriuszem Blackiem...
- Lily na brodę Merlina! Znikam stąd- przywołała swoje rzeczy.- Jak wymyślę, co myślę o mnie i Syriuszu to przysięgam, że od razu mu to powiem, ale tera pora na mnie. Musimy się później wybrać na kawę, podeślę ci jeszcze sowę. Trzymaj się rudzinko- powiedziawszy to teleportowała się do swojego domu, od razu do swojego pokoju gdzie mogła się przygotować na spotkanie z ojcem.
Lily w tym czasie dopiła herbatę i poszła do łazienki wziąć prysznic. Z trudem mogła uwierzyć w to, co zaszło między jej przyjaciółmi. Zastanawiała się czy już wcześniej jej coś umknęło, a może to naprawdę była chwila zapomnienia. Bała się pomyśleć, do czego to może doprowadzić. Jedna ścieżka prowadziła ku świetlanej przyszłości druga ku zobojętnieniu i wrogości. Nie chciała musieć wybierać między nimi, dlatego miała nadzieję, że jakoś to miedzy sobą rozwiążą.
Kolejnym zaskoczeniem dla naszej rudowłosej bohaterki był obraz, który zobaczyła po wyjściu z łazienki. Wtedy to, bowiem jej oczy ujrzały jak Syriusz Black myje naczynia i to bez przymusu. Czuła się jakby trafiła do jakiejś równoległej rzeczywistości.
- Wszystko w porządku?- zapytała przyglądając się mu podejrzliwie.- Myślałam, że nie obejdzie się bez kilku gróźb.
- To moje mieszkanie, też muszę w nim sprzątać- odparł nawet na nią nie patrząc.- Co innego miałoby mnie zmotywować?
- Może wyrzuty sumienia, że to ja wiecznie sprzątam albo z jakiegoś bardziej złożonego powodu. Sama nie wiem...
- Wyrzuty sumienia? Nie wiem, o czym mówisz siostra. Zrobić ci może kawki?
- Tak poproszę- ruszyła w stronę swojego pokoju, a przekroczywszy jego próg zawołała: - wiem o Marlenie.
Brzęk tłuczonej szklanki ją rozbawił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro