Rozdział 72 Obudź się! (cz.2)
W poprzedniej części...
Lily straciła pamięć i dziecko po ataku na dom Pottera. James załamał się psychicznie na kilka godzin. Black trzeźwo myślał.
Prorok Codzienny:
Tragedia ta mała miejsce w Dolinie Godryka, w domu Jamesa Pottera, który ten budynek dostał po zmarłych rodzicach. Lily Evans, narzeczona Pottera straciła dziecko i pamięć po ataku śmierciożerców. James załamał się i tylko młody Black myślał w miarę trzeźwo.
-... Śmierciożercy, którzy zaatakowali Lily to.... Bellatrix, Malfoy, Regulus i... Nie wierzę...-powiedział Syriusz.
-Co?-zapytał James.
-Voldemort-powiedział Łapa, a James zaczął się pakować.
-Gdzie idziesz?-zapytała Lily.
-Niedługo wrócę-szepnął i pocałował ją w czoło.
-James! Nigdzie nie idziesz!-zagrodził mu drogę szarooki.
-A właśnie, że idę. Zostań z Lily-powiedział przyjacielowi i ruszył w samą paszczę lwa.
**Oczami Syriusza**
-Nie wierzę! Poszedł! Tak poprostu!-krzyczałem i chciałem się wybudzić z tego wszystkiego.-Lil, pamiętasz co gadał ci Voldemort?-zapytałem.
-Nie nic, pustka!-krzyknęła i zrozpaczona usiadła na podłodze chowając twarz w dłoniach.
-Ej, ruuda wszystko będzie dobrze-próbowałem ją pocieszyć.
-Nie rozumiesz... Ja nic nie pamiętam! Tylko niektóre zaklęcia i takie tam-żekła.
-Bez obaw, James coś wymyśli. Oby...-szepnąłem i usiadłem obok niej.
**Oczami Jamesa***
Stałem przed Malfoy Manore i patrzyłem się na dom Lucjusza. Wyjąłem z kieszeni różdżkę i pchnąłem drzwi. Szedłem przez pusty korytarz, aż dotrłem do obskurnego łuku i przeszedłem przez niego. Na środku pokoju stał długi stół i czarne krzesła. Tylko na jednym siedział on.
-Voldemort-warknąłem.
-Oh! Potter! Już myślałem, że się nie pojawisz!-powiedział zadowolony i odwrócił się w moją stronę.
-Co zrobiłeś Lily?!-krzyknąłem i wycelowałem w niego różdżką.
-Nic ci nie powiem!-krzyknął i wstał z krzesła.
-Ach tak?! Avada kedavra!-krzyknął... Remus?
-Remik zabiłeś Voldzia!-krzyknął za nim Syriusz.
-Nie dokońca... On powróci...-szepnął Lupin.
-Tak, tak Lupcio-powiedział sarkastycznie Syriusz.
-Gdzie Evans?-zaytał Potter
-O Merlinie! Tu jestem!-krzyknęła i wyszła z kąta.
-Syrii... Kiedy twój ślub?-zapytała ga podstępnie Anna.
-Jaki znów ślub?! Aa... Ten ślub!-krzyknął, a wszyscy się rozchmurzyli, poprzez "żart" Blacka.
-Wracajmy-powiedział James i chwycili się za ręce i byli już w domotorium (tak wiem, że to niemożliwe xdd ~ Dop. Aut.)
-Cześć Emma... O matko! Gdzie Emma?!-krzyknęła Lily.
-Tu jestem!-odpowiedział jej głos dochodzący z kącika dla dziecka panny Laien. Było widać, że jest w ciąży.
-Malec strasznie kopie-powiedziała z lekkim uśmiechem i pogłaskała swój brzuch.
Trzy miesiące później (przerwa Wielkanocna; ślub Anny i Syriusza)
-Suknia?!-krzyknęła Anna.
-Masz ją na sobie-zaśmiała się panna Evans patrząc na niedługo na panią Black z rozbawieniem.
-Ha ha-powiedziała sucho panna młoda.
-Dziewczyny...-szepnęła z trudem Emma.
-Tak?-zapytały jednocześnie Evans i Demore.
-Wody mi odeszły. Rodzę-powiedziała spanikowana Laien.
-Boże! Syriusz! James!-krzyknęła Anna.
-Co tu się dzieje?!-zapytał James z poczochranymi włosami, Lily od razu rozpoznała, że to nie jest J E G O ''ułożenie'' włosów. Przez drzwi weszła jakaś blondyna w minówce i powiedziała:
-Jimmy, chodź. O matko! Co to za słoń?!-krzyknęła i wzkazała na Emmę.
-Zamknij ryj zdziro i stąd wyjdź! Emma przyj!-krzyknęła Anna i razem z Lily kazały wyjść chłopakom. Po siedmiu godzinach mordu na świat przyszedł chłopiec o nazwisku Laien. Dziewczyny się spisały, odebrały poród i oceniły, że noworodek jest całkowicie zdrowy. W drzwiach stał Syriusz i obejmywał Annę. To samo chciał zrobić James, ale Lily się odsunęła. Nikt nie chciał drażnić ich rozmową na ten temat, więc cała czwórka udawała, że nic nie widziała.
-Nazwę go Godryk-powiedziała Emma.
-A na drugie Syriusz-powiedział Łapa, a Anna zaśmiała się i pacnęła go w ramię.-Dobra... Poczekam na swojego juniora.
-Godryk Laien... Ładnie-powiedziała Lily.
-Harry James Potter, a dziewczynka Karen Lily Potter-powiedział James.
-Skąd wiesz, że powiem przed ołtarzem tak?-zapytała Evans, a wszyscy byli zdumieni zachowaniem rudej.
-Bo mnie kochaszz?-oświadczył James, a Lily wyciągnęła go za krawat na balkon dwa pokoje dalej. Robiło się ciemno. Ceremonia ślubu Anny i Syriusz jest przełożona na jutro.
-Słuchaj mnie uważnie-warknęł Lily i wyjęła różdżkę, którą miała założoną na udzie pod sukienką.-Idź do tej bolndyny i mnie nie denerwuj! Zrywam oświadczyny!-krzyknęła i rzuciła pierścionliem zręczynowym w Pottera.
-O czym ty mówisz?!-krzyknął i podniósł pierścionek.
-Myślałeś, że nie wiem o tych zdradach?!-wytłumaczyła mu, a on postanowił kłamać.
-Wczesniej mi je wybaczyłaś!-skłamał.
-Nieprawda! Odzyskałam pamięć miesiąc temu!-krzyknęła i przycisnęła różdżkę niebezpiecznie mocno do swojej głowy.
-Lily... Evans... NIE!-krzyknął i wyrwał jej różdżkę z dłoni, która była bardzo blada. Usiadła na barierce balkonu i delikatnie bujała w tył i przód, aż puściła równowagę. Spadała z dziesiątego piętra. Nie da się przeżyć tej wysokości.
****
Hello!
Wróciłam i dowaliłam xdd Nie martwcie się niedługo CD ❤
Za wszystkie komentarze i gwiazdki dziękuję ;* To niezwykle motywuje <3
To... Do zobaczenia!
Huncwotka_forever
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro