Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 60 Jily

**Oczmi Lily**
Łzy leciały mi po policzkach.
-Nie ważne!-krzyknęłam i wyszłam z Wielkiej Sali mijając Pottera. Kiedy przekroczyłam próg Wielkiej Sali usłyszałam to:
-Umówisz się ze mną Evans?-zapytał.
Na nic nie czekając pobiegłam do Pottera, który stał na środku Wielkiej Sali i bez namysłu rzuciłam mu się na szyję.
-To na znaczyć tak?-zapytał, a ja pokiwałam głową, ale pochwili się w niego wtuliłam, a on pocałował mnie we włosy. Cała Wielka Sala (oprócz ślizgonów) zaczęła bić brawo. Nawet McGonagall i Dumbledore! Nauczyciele wstali i klaskali. Wtedy do Sali wpadli nasi przyjaciele. Wyszliśmy wszyscy ze śniadania i poszliśmy na eliksiry.
-Kto by pomyślał? Jily...-powiedział Remus trzymając za rękę Tonks.
-Że co?-zapytał śmiejąc się James.
-No "J" od Jamesa, a "ily" od LILY rówana się? Jily!-krzyknął Lunatyk.
-Ja miałem nadzieję na Lames-mruknął Łapa. Anna spojrzała na nas. Ja się rumieniłam, a Potter próbował mnie objąć.
-O jejciu! Pocałujcie się!-krzyknęła Anna. Cmoknęłam Pottera w policzek i poszłam na eliksiry z przyjaciółmi.
-Dzień dobry klaso!-zawołał Slughorn.-Dzisiaj, będziemy wąchać Amortencję-powiedział, a Syriusz ryknął śmiechem-Panie Black, pan pierwszy- powiedział ślimak, a Black posłusznie podszedł do kociołka-Co pan czuje?-zapytał profesor.
-Ym... Fiołki... I róże-powiedział wąchając eliksir.
-Dobrze, to może teraz panna Evans?-powiedział Slughorn. Posłusznie podeszłam do kocioła i powąchałam eliksir:
-Czyję zapach lasu... Czekoladę i... Męskie perfumy?-powiedziałam, a James uśmiechnął się zalotnie o co mu chodzi?! Usiadłam na swoje miejsce.
-Panie Potter, taraz pan-powiedział Slughorn, a Potter poszedł pewnym siebie krokiem w stronę kociołka.
-Jaśmin, lilię, mięta i... Pastę do czyszczenia miotły?-powiedział patrząc na mnie i śmiejąc się. Reszta klasy wubuchnęła śmiechem.
-Konuec lekcji!-krzyknął nauczyciel i zadzwonił dzwonek. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszuyłam pod salę do transmutacji, którą mieliśmy z puchonami. Remus usiadł z Tonks, Anna z Syriuszem, a ja sama, bo Rogacz nie zaszczycił klasę swą obecnością, a Emma? Emma siedziała z Erikiem mówi, że to tylko przyjaciel, ale wszyscy wiemy co wyniknie z tej jej "przyjaźni". Lekcja mijała mi dobrze, kiedy na mojej ławce pojawił się liścik zwinięty w kulkę. Przeczytałam:
Czemu ten mój debilny kumpel nie przyszedł?!
Black i Anna.
Szybko nabazgrałam odpowiedź:
Nie wiem, ale mnie to martwi.
Lily.
Lekcja szykbo minęła, Zaklęcia też, niestety coś mi nie poszło i teraz byłam w kiecce, co mi się nie podobało. Nie miałam czasu na przebranie się. Co do Zaklęć: była tylko powtórka z szóstego roku i tyle. James na tej lekcji znów się nie pojawił. W końcu ostatnia lekcja! Obrona Przed Czarną Magią. Nie czekaliśmy długo na nauczyciela. Dziś powtórka z patronusów...
Black- pies
Rogacz (nie było go)-jeleń
Lunatyk-wilk
Emma-sowa
Anna-gepard
Ja-łania
Większość uczniów nie potrafiła wyczarował tego wspaniałego "strażnika". Lekcja ta również szybko minęła. Ja zamiast na kolację skierowałm się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru szukać debila o imieniu James. Nigdzie go nie było. Poszłam do lochów. No co? Nigdy nic nie wiadomo! Niestety zostałam napadnięta przez Snapea.
-Gdzie jest James?-zapytałam.
-Nie wiem-mruknął.-Znaczy... Wiem!-krzyknął, z początku bałam się tego nagłego zmienienia zdania, ale czego nie robi się dla miłości? Poszłam za moim byłym przyjacielem. Zaprowadził mnie do ciemnego miejsca.
****
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro