Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48 Gwiazdy w chłodną noc

**Oczami Lily**
Obudziłam się na tym samym łóżku. Spojrzałam na zegar 01:02... Wstałam i zeszłam po schodach. Zobaczyłam, że światło się świeci w jednym z pomieszczeń. Wyszłam przez łuk i zobaczyłam lodówkę, blaty i szawki. Kuchnia. Zobaczyłam też, że przy stole w rogu pomieszczenia siedział chłopak. Podeszłam do niego i lekko szturchnęłam.
-James?-zapytałam niepewnie, a okularnik podniósł głowę.
-Lily? Pamięć wróciła?-zapytał z nadzieją w głosie. Zerknęłam na jego twarz okulary mu się przechyliły na lewo. Kucnęłam przy nim i poorawiłam je. Uśmiechnął się lekko, co ja odwzajemniłam.
-Niestety nie-powiedziałam spuszczając wzrok z podłogę.
-Niedługo powróci, teraz chodź-powiedział i wziął mnie za rękę. Poczułam motylki w brzuchu, czy takie uczucie zawsze mi towarzyszyło przy nim?
-Lilka, masz zimno jest-powiedział i wręczył mi swoją bluzę. Była sporo za duża.
-Pewnie wyglądam jak idiotka-zaśmiałam się.
-Przestań! Wyglądasz cudownie-powiedział i musnął mój policzek swoimi wargami. Zarumieniłam się. Znowu.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Zobaczysz-szepnął i pociągnął mnie za rękę.
Szliśmy trzymając się za ręce w zimny wieczór. W końcu doprowadził mnie do polany, która otoczona była gęstym lasem. Spojrzałam w niebo. Dziś było bezchmurnie gwiady lśniły pięknie na niebie, a jedna fioletowo-różowa chmusa tworzyła linię na niebie.
-Masz-powiedział podając mi swoją miotłę.
-Ja nie pamiętam jak tym się kieruje-powiedziałam wlepiając wzrok w ziemię. James kucnął przy mnie.
-Lily, chcesz wiedzieć? Proszę cię wytęż umysł. Pomyśl, wyobraź sobie Hogwart. Wyobraź sobie mnie i ciebie. Stwórz swój świat magii. Pomyśl o Syriuszu, o Remusie... O mnie. O twojej przyjaźni z Dorcas, Ann i Amandą. O Gryffindorze, o imprezach w Pokoju Wspólnym, o naszymch kawałach, o wszystkim Lily-powiedział okularnik. Zamknęłam oczy, myślałam o wszystkim co mi mówił James.
PAMIĘTAM! Pamiętam mecze quidditcha, latanie na miotle, Huncwotów ich kawały, szalole imprezy. PAMIĘTAM WSZYSTKO!
-Rogacz! Jesteś kochany!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.-Pamiętam wszystko!-krzyknęłam, a on wziął mnie na ręce i zakołował wokół własnej osi.
-Lily! Jak się cieszę!-krzyknął i radośnie mnie przytulił.
-To co? Latamy?-zapytałam.
-Myślałem, że nie lubisz latania na miotle-powiedział unosząc zabawnie lewą brew.
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz-szepnęłam mu do ucha.
-Zadziawiasz mnie Evans-zaśmiał się i wyjął z kieszeni malusią miotłę i ją powiększył.
-To moja?-zapytałam podchodząc bliżej.
-Dostałaś ją od rodziców na święta-powiedział i z uśmiechem mi ją podał.
-Pamiętam-uśmiechnęłam się szeroko.
Po chwili usiedliśmy na miotłach, nie czekając na Pottera wzbiłam się w górę. Sprytnie wymijałam wysokie drzewa. Na prostej drodze leciałam szybciej. Gdy leciałam nawet szybko, na środku mojej trasy stało ogromne drzewo, sprytnie zachamowałam i zrobiłam idealne "salto" razem z miotłą.
-Evans! Masz mi się zgłosić do drużyny quidditcha!-krzyknął radosny James.
-Jako?-zapytałam z cwanym uśmieszkiem chamują zaraz przy nim.
-Ścigająca! Panna Evans najlepszą ścigającą w historii Hogwartu-rozmarzył się.
-James Potter jako najlepszy szukający w hisorii Hogwartu-zaśmiałam się.
-Zobaczysz jeszcze nasze dzieci będą oglądały gablotę pucharów w Hogwarcie-powiedział James.
-A ile chcesz mieć dzieci?-zapytałam śmiejąc się z własnej głupoty.
-Dwójkę. Chłopiec - Harry, i dziewczynka - Karen. Chłopiec będzie taki jak ja, a dziewczynka jak ty-powiedział kładąc się na trawie i patrząc się w gwiazdy.
-Karen? Nie lepiej Mariends?-zapytałam kładąc się obok niego.
-Mariends? Czyli nie zaprzeczasz, że możemy być razem?-zapytał i podnósł się na łokcie.
-W świecie magii wszystko jest możliwe...-szepnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem. Zagłebiłam się w patrzeniu na gwiazdy.
*****
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro