Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28 Młodzieńcze uczucie?

**Oczami Remusa**
Patrzyłem się na Amandę, która siedziała naprzeciwko mnie. Dopiero gdy James zaczął mnie szturchać swoim łokciem dotarło do mnie, że gapie się na Stone śliniąc się od piętnastu minut, mam łokieć w owsiancę i jestem w Wielkiej Sali! Wszyscy się na mnie patrzyli. Ślizgoni śmiali się ze mnie, za co Jim zmierzył ich lodowatym spojrzeniem. Reszta domów parzyła się na mnie z troską. Amanda zaczęła się śmiać... Jak ona się pięknie śmieje... Oblałem się wielkim rumieńcem na twarzy i wyszedłem z Rogaczem i Łapą do domotorium Huncwotów.
-Lunio, tylko szczerze... Co się z tobą do cholery dzieje?!-zaytał James.
- Ja sam nie wiem...-szepnąłem.
-Jak to nie wiem?! Remik ogarnij się!!! Jesteś Huncwotem!-odpowiedział Syriusz.
-Chłopaki... To nie temat na krzyki... Bo ja zakochałem się w Amandzie...-powiedziałem pół głosem.
-Remus, znasz tę dziewczynę ledwo jeden dzień. Weź ogarnij się. Nie takiego czegoś jak nie sam cię, ale cię kochaam...-wyjaśnił Rogacz.
-A ty i Lily?-zapytałem.
-A ja i Lily? Ja i Lily to para idealna. Jest dla mnie jak poezja... Lily to dla mnie cały świat, całe życie, bez niej nic nie ma sensu... Życie traci barwy gdy brakuje jej obok mego boku-powiedział James łapiąc się artystycnie za serce.
- No i nagrane-szepnął Łapa.
- Ale że co?-zapytał Potter.
- No to co gadałeś o miłości do Lily.
-Black! Zabije cię!!!
-Ogarnąć się matoły! Postanowione! Zapraszam Amandę na randkę.
-Uuuuu... No, no Lunio się rozkręca!!
Cały czerwony ze złości na kumpli wyszedłem z domotorium z trzaskiem drzwi.
**Oczami Lily**
Remus od trzech godzin zachowuje się co najmniej dziwnie... Gdy widzi mnie i Amandę od razu się odwraca w przeciwną stronę. Może on potrzebuje tak sam na sam z Amandą? Zostawię ich samych.
-Amanda, pójdę do Jamesa. Jak coś wiesz gdzie mnie szukać-powiedziałam.
-Jasne. A widziałaś gdzieś Remusa? Chce z nim pogadać...-powiedziała nieśmiało.
-O! Tu jest!-krzyknęłam i wskazałam na Lupina.
-Okey. Dzięki pa!-powiedziała i machnęła ręką.
Gdy weszłam do domotorium dziewcząt byłam w szoku. Nasze ubrania porozwalane... Atramenty i pióra zapasowe były poprzyklejane na ścianach. A nad moim łóżkiem napisane było: Ostrzegałem cię szlamo Evans! Teraz zapłacisz kosztem życia!!!
Płakałam. Bałam się jak nigdy. Gdy zbiegając że schodów od domotorium dziewcząt natknęłam się na umięśnioną klatkę piersiową mężczyzny, wiedziałam, że to James.
-Lily, co się stało?-zapytał z niepokojem.
-Chodź-powiedziałam i chwyciłam do za nadgarstek.
Gdy wbiegliśmy do domotorium napis nadal był widoczny.
-Lily, kto to zrobił?-zapytał zaniepokojony James.
-Podejrzewam Wycierusa-szepnęłam pod nosem.
-Niech go tylko dorwę!-krzyknął i pomaszerował do Wspólnego Pokoju.
-Jim, nie rób to dla takiego idioty-szepnęłam i złapałam go za rękę.
- No nie wiem...-szepnął.
- Ale ja wiem. James nie warto. Chcesz mieć szlaban? Tyle wytrzymaliście bez tych waszych popisów. Proszę cię kocham cię i zrób to dla mnie-powiedziałam i to przytuliłam.
- No dobrze... Ale i tak mu prędzej czy później dam w ryja!
- Tak kochanie.
**Oczami Remusa**
-Ananda! Amanda!-krzyczałem na cały korytarz.
-Tak? Remus jak pamiętam?-zapytałam swoim słodkim, piękny głosem.
-Tak. Czy chciałabyś ze mną wyjść w sobotę do Hogsmade?-zapytałem.
-Jasne. Czemu nie.
******
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Przypominam o 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro