Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 Zakład.

Tydzień później...
Dziś pierwszy mecz quidditcha.Gryfioni kontra krukoni. James jest bardzo zestresowany, widać, że nie spał. Potter gra na pozycji szukającego, a Syriusz to pałkarz.
Ja, jako ich przyjaciółka przyszłam z Dorcas na ten głupi mecz. Po chwili komentator (który był gryfonem) zaczął komentować mecz. Na początku źle szło drużynie czerwonych, ale po chwili James zanurkował za nim szukający Ravenclawu - John. Lecz Potter był szybszy i w ostatnie sekundzie wyciągnął rękę i MIAŁ!! W zaciśnięte pięści trzymał złoty znicz!
-James Potter złapał znicz! 150 punktów dla gryfonów!-krzyczał komentator.- Czyli Gryffindor WYGRYWA!!-krzyknął uratowany.
-To dla ciebie Lily!-zawołał Potter, a ja czułam że się czerwienie.
**Oczami Jamesa**
-Wygraliśmy!!-krzyknąłem na całą szatnie.
-Gratuluję James-powiedział John.
-Dzięki-powiedziałem z ciepłym uśmiechem.
-Ej, a co byś powiedział na mały zakład?-zapytał doprowadzając mnie do końca szatni w róg.
-Czemu nie?-zapytałem.-Na czym polega zakład?
-Kto pierwszy poderwie Evans- powiedział.
-Że tą Lily Evans? Nic prostszego!
-Dobra. Ale nikomu nawet sława. Obiecujesz?
-Obiecuję-powiedziałem z ręką na piersi.
-To dozobaczenia James.
-Nara!-krzyknąłem z kąta.
**Oczami Lily**
Nareszcie! Mogę walnąć się na łóżko i spać! Światła pogaszone. Dorcas śpi. Weszłam pod kołdrę i pogrążyłam się w głęboki sen.
-Lily! Wstawaj!-krzyknęła Dorcas.
-Dorcas! Jest dopiero....-spojrzałam na zegarek i zaraz wstałam z pod kołdry.- Już jest 8:30?! Przecież nie zdążymy!-krzyknęłam wbiegając do łazienki.
Założyłam szatę i zrobiłam lekki makijaż no i ogarnęłam włosy. Wyszłam zabierając książkę od eliksirów. Dorcas już gotowa stała przed drzwiami.
-Idziemy?-zapytała z uśmiechem.
-Idziemy-powiedziałam otwierając dzrzwi.
-Pierwsze mamy eliksiry?-zapytała Dorcas spuszczając głowę, nie lubiła tego przedmiotu.
-Niestety. Co gorsza mamy ja ze ślizgonami...-powiedziałam że złością w oczach.
- Na pewno Huncwoci mają już coś na Snapa-zahihotała Dor.
-Oby tak-powiedziałam uśmiechając się.
Weszłyśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Obok mnie siedziała Dorcas. Huncwotów jeszcze nie było.
-Jak myślisz już coś wymyślili?-zapytałam z niepokojem malowanym na twarzy.
-Lilka, przecież to Huncwoci, poradzą sobie-powiedziała z uśmiechem.
-Pewnie tak-powiedziałam i machnęłam ręką. Nie spodziewanie do *WS weszli Glizdogon, Łapa i Lunatyk. Ale gdzie Rogacz?
-Hej chłopaki!-przywitałam ich ciepło.
-Cześć Lily-powiedział Remus siadając obok mnie.
-Witaj Lilka-zabrzmiał głos Syrusza, który siadał obok Lunatyka.
-Cześć Lily-powiedział Peter siadając na przeciwko Remusa.
-A gdzie zgubiliście Rogacza?-zapytałam nakładając sobie jajecznicę.
-Nie było go już od 7:00.-zaówarzył Łapa.
-Nie pokojące-od wczorajszej wygranej jest taki...TAJEMNICZY?- wtrącił Lunatyk.
-Dziwne... Wczoraj nawet nie zawracać mi głowy tym swoim "Evans umówisz się że mną?"-powiedziałam naśladując Jamesa.
-Hm.... Rzeczywiście dziwne-zaśmiał się Łapa.
-Okey. Chodźmy bo pierwsze mamy eliksiry-powiedziałam wstając z krzesła. Po chwili wszyscy wyszliśmy na lekcję.
**Oczami Jamesa**
Znaleźć Lily. Hmm... Co mamy pierwsze? ELIKSIRY! No tak! Szybko tylko pójść na lekcję, a po lekcji zapytać się czy się umówi że mną na randkę! Proste i logiczne. W tym celu poszedłem na lekcję, oczywiście jak na Huncwota przystało-spóźniony.
Lekcję się zakończyła, a ja szybko podbiegłem do Lily.
-Hej, Evans umówisz się za mną?-zapytałam.
-Znowu zaczynasz?-zapytała nie zadowolona.
-Tak to jak będzie?-zapytałem patrząc na Lily.
-No... Dobra. Dla świętego spokoju-powiedziała.
-Dobra. To i której i kiedy?
-O 15:00 na błoniach? Jutro mamy wolne... Więc?
-Spoko. Przyjdę po ciebie Evans.
-Cześć!-powiedziała i machnęła ręką.
**Oczami Lily**
Jak mogłam się zgodzić na randkę?! O to nim?! Ochh... Jestem na siebie zła!
-Dor! Czemu mnie nie powstrzymałaś?!-zapytałam towarzyszki.
-No bo po co mam wam się wtryniać?-zapytałam z uśmieszkiem.
Po zakończonych lekcjach poszłam do wspólnego pokoju gryffonów. Usiadłam na kanapie i zaczęłam pisać wypracowanie na eliksiry. Po zakończonych pracach domowych poszłam do domotorium dziewcząt. Przebrałam się w piżamę i umyłam się. Po chwili wyszłam z łazienki i poszłam spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
**************
Witam! No i jak rozdziałek?
Proszę i giwiazdki i komentarze.
Huncwotka_forever
PS. Następny rozdział jutro. 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro