Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 70 Jak to?!

**Narrator**
-Bo widzisz, ja...-Evans nieskończyła, gdyż przez drzwi wparowali Anna i Syriusz.
-Witajcie!-krzyknął Black.
-Cicho! Cholera! Chcę się dowiedzieć co to!-krzyknął Potter. Syriusz i Anna tylko mruknęli coś w stylu ,,Czekamy w kuchni" i wyszli.
-James, to jest taki... Mugoski test-zaczęła powoli lekko się uśmiechając.
-Jaki znów test?-zapytał okularnik.
-Ciążowy-szepnęła ruda.
-Jaki?-zapytał jeszcze raz.
-Jamesie Charlusie Rogaczu Potterze, jestem w ciąży-powiedziała spokojnie. Potter stał z otwartą buzią przez kilka sekund.
-Będę ojcem?-zapytał.
-Tak-powiedziała, a narzeczony podniósł ją i przytulił.
-To najlepszy prezent na świecie!-krzyknął.
-Co się stało?-zapytał Łapa.
-Będziesz wujkiem! Nie! Chrzestnym!-oznajmił Potter.
-Lilka jest w ciąży?!-zapytał zdziwiony.
-Tak! Rozumiesz? Będę ojcem!-krzyknął i jeszce raz przytulił partnerkę. Niestety te święta nie mogły być kolorowe... 25 grudnia, zapowiedał się być pięknym dniem, ale nie mógł nim być. Panna Evans żegnała właśnie swoją przyjaciółkę - Annę Demore i jej narzeczonego - Syriusza Blacka. Robiło się ciemno, rudowłosa postanowiła się położyć. Jej partner właśnie wyszedł z domu, by odwiedzić cmentarz, na którym byli pochowani jego rodzice. Szedł spokojnym krokiem, aż zobaczył nagrobek: Dorea i Charlus Potter.
Oglądał napis i położył palący się znicz.
-Wesołych świąt mamo. Wesołych świąt tato. Niedługo będziecie dziadkami. Obiecuję, że będę was odwiedzał z moją rodziną-szepnął i spojrzał na swój dom. Nagle zobaczył w jednym z okien czerwone światło. Bez zastanowienia pobiegł do mieszkania. Szybko otworzył drzwi. Zobaczył na podłodze krew. Mnóstwo krwi. Ciągnęła się od drzwi po schody. Wspiął się po drewnianych schodach. Drzwi do sypialni był również we krwi. Otworzył je. Przeraził się na widok nieprzytonej Lily całej we krwi. Wziął je na ręce i teleportował się do św. Munga. Kolejnym nieszczęściem było to, że się rozczepił. Na szczęście pielęgniarki w porę zadziałały. Podały mu eliksir i opatrzyły ranę. James nie przejmował się sobą tylko Lily i ich dzieckiem. Wszedł do sali, gdzie leżała szmaragdowooka.
-Co z dzieckiem?-zapytał łamiącym głosem.
-Przykro nam panie Potter. Pańskie dziecko... Nie żyje-oznajmił uzdrowiciel. W oczach Jamesa pojawiły się łzy. Wyjął z kieszeni lusterko dwukierunkowe i szepnął "Łapa".
-Przyjedź do Munga-powiedział Rogacz.
-Panie Potter-powiedział lekarz.
-Czekam-szepnął do lusterka i je schował.-Tak?
-Panna Evans, straciła pamięć-powiedział. James zaczął płakać. Nie miał nikogo. Nie miał Lily i ich nienarodzonego dziecka, o którym tak marzył. W tej trudnej dla niego chwili pojawił się Syriusz.
-Ej, co się stało?-zapytał przyjaciela.
-Straciłem ich. Lily mnie nie pamięta, a dziecko... Nie żyje!-krzyknął i przez przypadek zgniótł okulary.
-O matko...-szepnął Łapa.-Co ci się stało w ramię?-zapytał.
-Rozczepiłem się-szepnął ocierając łzy.
-Chodź do mnie-powiedział szarooki i pomógł wstać kumplowi. Gryfoni przeteleportowali się do rezydencji Blacka. Okularnik szybko zasnął. Na drugi dzień dwie godziny spędził pod peleryną niewidką.
-James?
-Nie.
-Lily się obudziła.
****
Witajcie!
Z góry dziękuję za ⭐ i 💬.
A za błędy PRZEPRASZAM.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro