Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31 Atak śmierciożerców cz.3 Zakończenie wojny

**Oczami Lily**
Wszystko toczyło się szybko. Śmierciożerców coraz mniej, a do nas przyjechali nauczyciele i najlepsi uczniowie z innych szkół. Miło z ich strony, że pomagają. Z zamyśleń wyrwał mnie plugawy śmierciożerca.
-Crucio!-krzyknął mój przeciwnik.
-Drętwota!-odegrałam mu się. Pcieciwnik padł. Nagle podszedł drugi:
-Crucio!-czy tylko te zaklęcie oni znają?!
-Expeliarmus!-wrzasnęłam i jego różdżka została odrzucona.-Crucio!-krzyknęłam, a do odrzuciło i najprawdopodobniej zemdlał.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Moja wiedza jeśli chodzi o zaklęcia nie była aż tak wielka. Po chwili poczułam czyjś ciężki oddech na szyji. Odskoczyłam jak poparzona
-Voldemort-powiedziałam głosem pełnym nienawiści i wrogości, gdy spotkałam się z nim twarzą w twarz.
-Witaj Lilyanno Evans-powiedział uroczyście i się ukłonił przedemną.
-Czego ode mnie chcesz?-zapytałam z różdżką zaciśniętą w dłoni.
-Ciebie-powiedział uśmiechając się wrednie.
-Słucham?!- krzyknęłam jeszcze mocnej trzymając różdżkę.
-Ciebie w szeregach, albo...-niedokończył bo mu przerwałam:
-Albo?-zapytałam unosząc jedną brew.
-Albo twoją śmierć-powiedział ciszej.
-Och, Voldemorcie, nazywają cię Czarnym Panem? Czyż nie?-zapytałam wrednie.
-TAK. Owszem. A Ciebie by nazywali...-szepnął.
-Szlamą? Mugolakiem? Wiesz co? Nie jesteś "Czarnym Panem", jesteś Panem, ale Kiblów, albo jak wolisz Królem Tępaków! Wolałabym być torturowana przez własną siostrę, aż do śmierci, niż przyłączyć się do ciebie!!-krzyknęłam.
-Te słowa bolą Evans. Nie ładnie, och, nie ładnie... Widzę, że śmierć twoich rodziców ci nie wystarcza... A może tak... Potter? Tak go trzeba zabić...-trafił w mój czuły punkt-James Charlus Potter Rogacz, to osoba, która była dla mnie jak życie. Nie ma go, nie ma mnie...
-Tylko szkoda, że to koniec-szepnęłam machając różdżką.
-Co?!-zapytał zdezoriętowany.
-Crucio!-wrzasnęłam, a Voldenort nie ruszył się z miejsca.
-Och Lily, nie rób głupstw, wiesz, że że mną nie wygrasz... Crucio!-krzyknął, a ja odruchowo chwyciłam się za ranoę, a które trafił.
- Ach tak?! Drętwota!-krzyknęłam, lecz ten uniknął ciosu.
-Avada Kaveda!-wrzasnął, a ja rzuciłam się na ziemię widząc, że zielone światło wydobywa się z jego różdżki.
-Jesteś tego nie wart!-powiedziałam unosząc głos.
- Czego?-zapytał ten debil.
-Zabicia MNIE, JAMESA, REMUSA, SYRIUSZA I AMANDY!!!!-wrzasnęłam i odbiegłam od niego.
-Jeszcze się zobaczymy Evans!-krzyknął i uniósł się w powietrze.
- Nie sądzę!-krzyknęłam stanowczo.
-Och... A to szkoda, żyjesz w błędzie...-szepnął i odleciał z resztą śmierciożerców.
-WYGRALIŚMY!!!-rozległ się krzyk. Wszyscy patrzyli jak śmierciożercy odlatują i uciekają. Radośnie krzyczceli, a niektórzy jak ja płakali. Oczywiście, że się cieszyłam ze zwycięstwa, ale nie mam już rodziców... A oddali zobaczyłam Jamesa, Syriusza, Remusa i Amandę. Cała czwórka miała rany na całym ciele.
-Ej, Lily, wiesz może gdzie jest Dorcas?-zapytał Syriusz z wielkim uśmiechem.
-Ym... Syriusz... Dorcas, ona, ona... Nie żyje-szepnęłam i zaczęłam płakać. James mnie przytulił, a w oczach Łapy pojawiły się łzy.
-Aalee.... Jak ttoo?-zapytał płacząc.
-Umarła-odpowiedziałam krótko.
-A Ann?-zapytała Amanda. Ja tylko szpnęłam pod nosem: ,,Też nie żyje".
-A Peter?-zapytał Lunatyk. Miał w oczach łzy. Mimo, że nas zdradził, to był jego przyjaciel.
-Jakby nie on, ja bym nie żyła. Poświęcił się dla mnie. Dla mnie, głupiej szlamy, mugolaka , Evans-powiedziałam i zaniosłam się jeszcze większym płaczem.
-Ej... Lilka, nie obwiniaj się-szepnął James i wszyscy się do siebie przytuliliśmy. I tak trwaliśmy w grupowym uścisku.
******
Hej, hej, hello!!!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za komy i gwiazdki❤
🌟 i 💬, mile widziane.
Uwagi itp. na pw ;)
Mam dla was prośbę: niech każdy pod tym rozdziałem napisze numer opowiadania, które mu się podobało najbardziej ;** Tematy na nowe rozdziałki na pw do mnie ;D coś może wykorzystamy 😘😂
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie!
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro