Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21 Cała prawda o Jamesie Potterze...

**Nadal Oczami Lily...**
DORCAS?!
Ale dlaczego?! Co ja jej zrobiłam?!
-Potter! Meadows!-krzyknęłam, a para "zakochanych" się od siebie odczepiła.
-Lily?!-krzyknęła Dorcas.- Przecież miało jej tu nie być!-krzyknęła patrząc na Pottera, ten pokiwał głową i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Lil, to tylko kawał... Syriusz i nauczyciele są zamknięci w lochach. Nic im nie jest-powiedział spokojnie.
-To dlaczego się całujesz z Meadows?!-krzyknęłam.
- Do jasnej cholery! Lilka uspokuj się!-nakazał James.
-Nie! To koniec-powiedziałam i pokiwałam przecząco głową.
-Ale, że co?-zapytał James z głupkowatym uśmieszkiem.
-ZRYWAM Z TOBĄ POTTER! NIENAWIDZĘ CIĘ!-krzyknęłam z całych sił.
- NO I DOBRZE! I TAK CIĘ NIGDY NIE KOCHAŁEM!-krzyknął, a mi z oczu ciekły już łzy.
-A JA GŁUPIA NADAL CIĘ KOCHAM!-krzyknęłam z mokrymi policzkami od płaczu, po których ciągle ciekły łzy.
- Lily...ja... Ja... Ja nie wiem co mam powiedzieć-złagodził ton.
-NO I DOBRZE!-krzyknęłam i odwróciłam się na pięcie. Gdy weszłam do Wspólnego Pokoju na kanapie siedział już Syriusz, jego ręce okrywały całą twarz. Wiedziałam i co chodzi... Dorcas.
-Heej Syriusz-szepnęłam siadając obok przyjaciela.
-Cześć Ruda-powiedział cicho zdejmując ręce z twarzy.
-Dorcas?-zapytałam, a on tylko pokiwał głową na tak.
-James?-zapytał, a ja zrobiłam to co on przed sekundą.
-Kocham ją. A ty jego-powiedział przytulając mnie do siebie.
-Ale ona nie kocha cię. A on mnie-szepnęłam i wtuliłam się w Łapę.
-Będziemy musieli to przeżyć-szepnął.
-Yhm.. Ale ja nie chcę żyć bez tego debila-powiedziałam z łzami w oczach.
-Ja bez tej wariatki wytrzymać nie mogę.
-Idę się umyć-powiedziałam i wstałam z kanapy.
-Jasne! Lilka...-szepnął niepewnie.
-Tak?-zapytałam wchodząc po schodach.
-Dzięki-powiedział.
-Za co?-zapytałam.
-Za to, że mnie nie odrzucasz...
- Syriusz... Nigdy bym nie śniłam żeby to zrobić.
-Idź się umyć. Zaraz porozmawiamy.
-Dobra. W Pokoju Życzeń?
-Okey. Czekam.
Po dziesięciu minutach byłam w umówionym miejscu. W kominku trzaskał wesoło ogień, podeszłam do fotela parzeciwko palniska i zobaczyłam w nim Syriusza. Ręką pokazał fotel obok siebie i poklepał go, żebym na nim usiadła. Posłusznie wykonałam polecenie kolegi. Po czym zaczął:
-Lily, od czego tutaj zacząć...-szepnął.
-Od początku-powiedziałam z uśmiechem.
-Ach... To tak, ja, Potter, Peter jesteśmy...Nielegalnymi Animagami.
-Że co?!
-Tak. Ja to pies, Potter to jeleń, a Peter to szczur.
-Zaraz, zaraz, Potter to jeleń?!
-Tak, a co?
-I jego patronusem jest też jeleń?
-Tak, a co?
-O cholera!
-Co?!
-Bo widzisz moim patronusem jest łania...
-Tak, a co?
-Black!
-No co?!
-Jak się ma oatronjsy tej samej rasy i to jest... Chłopak i dziewczyna...
- To co?
-Nie bo Black Ale ty jesteś tępy! JA I POTTER JESTEŚMY SOBIE PRZEZNACZENI, DURNIU!
-Aaa... Współczuję...
- No właśnie! I co ja mam zrobić?
- Nie wiem Lily... Na prawdę nie wiem...
- To mnie powoli przerasta...
-Cała ta sytuacja to gówno.
-Zgadzam się.
- Idziemy do domotoriów spać?
-Chyba tak.
-Ale jeszcze coś i Jamesie...
-Słucham.
-Jeśli cię to interesuje to Potter zdradził cię trzy razy...
-Że co?!
-No tak... Pierwszy raz jak byłaś w śpiączce, drugi i trzeci jak ty już spałaś...
-Dzięki Syriusz. Chodźmy już.
****
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Następny rozdziałek chyba jutro ;)
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro