Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 Rozdział


Czemu ten głupi James również rozwalił swój wywar? - nie mogła uwierzyć. Szykowała się, że oskarży ją o zdekoncentrowanie, ale nie zrobił tego. 

- Panie Potter...- westchnął nauczyciel, zostawiając Lily i podchodząc teraz do chłopaka. - Co ja przed chwilą mówiłem? Trzeba zawsze uważać! Za bardzo się zainteresowałeś sytuacją w klasie. Przykro mi, tobie również nie mogę wstawić oceny. Proszę przyjść po lekcjach, tak jak pani Evans.

- Dobrze...- odparł James, udając skruszonego. Uh! Jak on umiał udawać! Lily aż zazgrzytała zębami. 

Syriusz, równie tępy jak James, spojrzał na partnera z ogromnym zdziwieniem. - Ale...

- Tak, tak panie psorze. Przepraszam, nie uważałem. Będę sprzątać.

- Ty i twój partner mają po lekcjach przyjść. - powtórzył, patrząc również na kolegę tego głąba. 

- Ale...! - Syriusz był w szoku. Gdyby Lily nie znajdowała się w tej samej sytuacji, wybuchnęłaby śmiechem.

Chyba znienawidzi swojego przyjaciela...- nagle zainteresowała się tą dwójką. No jasne! Przecież można zasiać nienawiść między nich i kółko wzajemnej adoracji się rozpadnie...tak samo jak oni zrobili z nią i z Sevem. To w sumie dobry plan...

.

- Czyś ty zwariował?! - syknął szeptem do Jamesa Syriusz. - Widziałem że specjalnie wrzuciłeś coś do naszego kociołka! A wystarczyło poczekać aż się zwarzy. To przez tą Evans, tak? Zdecydowałeś się zniszczyć naszą pracę tylko po to byś z nią został po lekcjach! 

- Ciiiii...- szepnął James. - tak, po to to zrobiłem. Przepraszam, że nie poinformowałem ciebie, co zamierzam, ale działałem szybko. 

- Po co? Mam lepsze rzeczy do roboty po lekcjach niż znowu warzyć z tobą ten przeklęty wywar. Następnym razem Lupin z tobą siądzie. Nie mam zamiaru sprzątać a potem odrabiać zadanie, gdy ty będziesz się miział do tej rudej. Dlaczego po prostu nie zrezygnujesz?! Przecież widzisz, że cię nie znosić. Tego kwiatu jest pół światu! Wszystkie dziewczyny mdleją na twój widok. Masz wszystko co pomaga zdobyć płeć przeciwną - tupet, wygląd, reputację bad boy'a...

- No właśnie! A ona nadal mnie nie chce! To frustrujące! - wstał i przyniósł sobie ścierki. 

- Po co mi wszystkie, skoro nie mogę mieć jej?! 

- Lubisz twarde kąski, co? - mruknął Syriusz, klęcząc, by wytrzeć podłogę. - Szlag, ten wywar się klei...- pociągnął za ścierkę. 

- Może i lubię. Rozkocham ją w sobie, to kwestia honoru! - uderzył się w pierś. - Mam zamiar pokazać Smarkerusowi kto tu rządzi. A najbardziej zaboli go odbicie jego ,, dziewczyny". Poza tym mnie intryguje. Jest odporna na mój urok. - potrząsnął włosami. - muszę wiedzieć dlaczego.

Syriusz pokręcił głową. - Rany...po prostu się przyznaj, że się w niej zakochałeś...

- Nie zakochałem się! - syknął szeptem, uderzając pięścią w brzuch przyjaciela. 

- Ta....tere-fere...- wydyszał cicho Syriusz. - Przecież widzę jak na nią patrzysz...

- Uderzyć mocniej?! - podniósł rękę jeszcze raz.

- Dobra, dobra, już nic nie mówię. - wycofał się kumpel. - Umyjmy to lepiej, nie chcę się kleić dłużej niż to potrzebne...


.

- nie wierzę, ale tuman...- Lily wycierała podłogę pod swoją ławką. - i po co?

- Wydaje mi się, że specjalnie to zrobił...- szepnęła Maria. - Żeby spędzić z tobą czas. - posmutniała, a jej piegi zrobiły się niebieskie.

- O czym ty opowiadasz? W życiu nie chciałabym tracić czasu z Jamesem Potterem, BLE! - wysunęła język. - Przed nim kilka stóp idzie jego aura dupka i Casanovy. W życiu nie spodoba mi się ktoś taki jak on. Duszę się w jego obecności. Poza tym...my jesteśmy wrogami. Wrogowie nie chcą spędzać czasu w swoim towarzystwie. Pewnie ma w głowie jakiś diaboliczny plan, odzwierciedlający jego diaboliczne wnętrze. 

- Możliwe...

- Uh! Nie dosyć że jest z mojego domu, więc muszę go znosić na wszystkich lekcjach i w pokoju wspólnym, to jeszcze po zajęciach też będę widzieć jego twarz. Dlaczego los mnie tak karze?

- Przynajmniej nie jest dziewczyną więc nie siedzi w naszym dormitorium. - zaśmiała się nerwowo Maria. 

- Masz rację...jedyny plus Jamesa. - westchnęła Lily. 

- Dobra! Skończyliśmy! - oznajmili prawie w tej samej sekundzie i Lily i James. 

Nauczyciel oznajmił właśnie koniec lekcji. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro