to nie show
-Obrażam się... na was wszystkich.. - powiedziałam a w oczach miałam łzy.
Bo oni śmiali się że mnie.
To bolało.
Wiem że to tylko żarty ale nie lubię gdy ktoś się że mnie śmieje.
- Ej, ej, ej, nie płacz mała.. to tylko żarty. - powiedział shane. - cicho bądźcie cymbały! - krzykną do całego stolika.
Nagle na stołówce zrobiło się cicho.
Rozejrzałam się wszyscy patrzyli się znów, strasznie mi to przeszkadzało.
Przytuliłam się do shena, oj wzią mnie na ręce I krzykną do ludzi:
- Wracajcie do jedzenia, to nie show! - potem usiadł przy stoliku.
- Nie ni przepraszamy dziewczynko. - powiedzial dylan. Ja nic nie odpowiedziałam tylko Siedziałam na kolanach shena wtulając się w niego.
- a co my Ci zrobiliśmy?? - zapytał Jeden kolega moich braci.
- śmialiście się. - powiedziałam.
- no przepraszam księżniczkę małą - powiedział Aron na co się trochę uśmiechnęłam.
Nagle zadzwonił dzwonek.
Teraz miałam plastykę.
Aron mnie wzią na barana i zaniósł pod salę. Oczywiście obok szli wszyscy inni.
Gdy już mnie zostawili i sobie poszli odnalazłam wzrokiem Zoe i Liama.
Po czym do nich podeszłam.
- Heeeej!!! - powiedziałam.
- Hejo - powiedziała zoe
- Siemka - powiedział I się do mnie uśmiechną tak jak zoe.
- Co? - zapytałam gdy zaczeli sie śmiać.
Zoe pokazała palcem za mnie.
Odwróciłam sie I ujrzałam mojego brata,
a dokładniej dylana.
- Miałeś sobie iść. - powiedziałam, dalej byłam na niego obrażona.
- Zostałem z moją siostrzyczką nie mogę???- zapytał a ja mu odpowiedzialam:
- Nie nie mozes dalej jestem na ciebie obrażona.
- Wcale nie.
- tak.
- nie jesteś już bo Patrz co mam - powiedział I wyją tabliczkę czekolady.
A mi momentalnie oczy zabłyszczaly na co się zaśmiał.
- No dobrze już nie. Ale daj. - powiedziałam na co podrzucił ją do góry złapał imi ja dał.
Już chwilkę potem zadzwonił dzwonek.
- Nara dziewczynko! - powiedział biegnąc na swój blok.
- Papa!!! - krzyknelam po czym odwróciłam sie do przyjaciół. - mamy czekoladeeee!!! - krzyknełam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro