to już poważna rozmowa
Było słychać krzyki dylana.
Chwile potem wrócił vince.
-Lili mieliśmy pogadać. - powiedział vince.- wszyscy oprócz Lili opuście pokój.
- A shane może zostać? - zapytałam trzymając chłopaka za rękę.
Vincent się chwilie zastanawiał ale kiwną lekko głową na tak.
Gdy wzyscy wyszli a ja siedziałam na kolanach u shena, vince zaczą mówić.
☆☆☆
- Kłamies - powiedziałam.- nie jesteś moim tatą bo nie mieskałes że mną wceśniej a tatowie moich kolezanek mieskali z nimi.
- Nie mogłem mieszkać z tobą, nawet o tobie nie wiedziałem. Nie wiedziałem że istniejesz. - powiedział po czym dodał. - twoja matka nie powiedziała mi że się urodziłaś.
- Moja mamusia mi powiedziala ze ty umalłeś.
- a to nieprawda bo przecież jestem.
*Perspektywa Vinca *
Po moich słowach mała wstała I się do mnie przytuliła odwzajemniłem uścisk.
Usłyszałem jak shane robi nam zdjęcie a po chwili przyszło mi na telefon z grupy rodzinnej i do mnie na prywatnym z tekstem: "Pierwszy przytulas tatusia vinca z małą"
Przepraszam że krótki w tym tygodniu będzie nastepny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro