Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót do domu

Perspektywa Lili
Dziś wracam do domu!

Tak w końcu!
Byłam w szpitalu aż tydzień.

Jest już luty 25 a 5 marca mam urodzinki i już będę miała 7 lat!

Dziś jest piątek a w poniedziałek podobno pójdę pierwszy raz tu do zerówki.

Tu w sensie w pensylwanii.

Boję się trochę ale jeszcze sobota i niedzielę.

Więc się tak nie przejmuje.

- To co mała gotowa? - zapytał shane bo już mnie spakowali z tego strasznego szpitala.

-TAK! - krzyknełam tak bardzo się cieszę że już wychodzę!!!

Shane I Dylan się zaśmiali.
Dylan wzią moją torbę a Shane wzią mnie uważając na moją rękę oczywiście.

☆☆☆

-DOMEK! - krzyknelam gdy tylko przekroczyliśmy próg domu- mozemy się pobawić?????

- ale w co? - zapytał mnie shane.

- nooooooooo w.......... Moze....... zlobimy bazę???!!?!?!?!?!?- wykrzyknęłam.

- Ale może najpierw obiad? - powiedział Shane.

- No Właśnie obiad.- powtórzył Dylan.

- Ej shane - szepnełam.
- no?- odpowiedział też szeptem
- Moze wymyślimy hasło do bazy i juz dylana nie wpuścimy?- zapytałam z cicho z nadzieją.
- jasne.
- Moze dylanek dzbanek???- powiedziałam I wybuchnęliśmy śmiechem.

A dylan tak nie zwracając uwagi na nas wcześniej,tak teraz się na nas popatrzył i zapytał:
- Co was tak bawi? Hm?
-nic- odpowiedzieliśmy szybko chórem.

- No napewno, gadać.
- no my omawialiśmy jak zbudować bazę. Co nie shane? - powiedziałam I odwróciłam głowe do brata
- No! Tak! Tak właśnie było!- powiedział a potem wstałam bo już skończył jeść obiad.

- No mała szybciej musisz zajadać bo noc nas zastanie.
- no stalam się... Ale tego jest za duzoo.

- Daj. - powiedział shane staną szybko i zjadł mój obiad w kilka sekund.- ty- wskazał na mnie palcem.- zjadłaś obiad a nie ja pamiętaj.- powiedział a ja się uśmiechnęłam I on też po chwili.

Zeszłam z krzesła I poszliśmy do salonu.

Shane przytargał krzesła z kuchni a ja wyjęłam duuużo kocyków.

☆☆☆

Zrobiliśmy to.
Ja weszłam do środka i nagle buch!!!
Baza się zawaliła.

Mnie nic nie dotknęło wręcz zawaliło się obok mnie. Jakby celowo wszystko mnie ominęło.

- Bu. - powiedziałam I zaczęłam się śmiać a chwilę później shane do mnie dołączył.

☆☆☆

- Źle to robicie!-powiedział dyl.
- Nie dobrze robimy.- powiedział shane.
- tak? To powiedz dlaczego baza zawaliła wam się już 8 raz jeśli dobrze liczyłem.
- Pewnie źle licyłeś.- powiedziałam.
- o ty.- powiedział dylan I zaczęłam mnie gonić. A ja zaczęłam uciekać. ( wcale nie patrząc na to że dylan biegł wolno żebym nie mógł mnie dogonić).

- Ja ci pokaże! Ja źle liczyłem? To zobaczymy.
- Nie! Nie! Nie!!!!- uciekałam ale mnie złapał.- puść!!!!!!!aaaaaaa!!!!!- pisnelam.

Shane nie pomagał.
Stał sobie i się przyglądał.

- Zdlajca!- krzyknelam do niego.

Wszyscy się że mnie zaśmiali.
Aż dylan mnie puścił.

Upadłam.
Nie byłam jakoś wysoko ale oparlam się o rękę I zabolało.
Bardzo.

- ała!!!- pisnelam na cały dom.

Nagle z góry przyszedł...

Kto?
Jak myślicie?

Przepraszam Przepraszam Przepraszam Przepraszam

Że tak dawno nie wstaiwałam rozdziałów postaram się częściej wstawiać rozdziały.

Do zoba niebawem!!!! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro