Porywam lili nara
*Perspektywa lili* 6:36 poniedziałek
-Lilaa pobudkaa! - wszasną chyba shane.
Otworzyłam oczy a przez okno było widac wschodzace słoneczko.
Nie chciałam wstawać chciałam jeszcze pospac.
Śnił mi sie piękny jednorożec..
-cho na śniadanie do szkoły idziesz!- zamknełam oczy a shane zaczą mnie gilgotać.
-prze-przestaaaań!!!-wydusilam z siebie.
Nagle do pokoju wszedł dylan
-porywam lili Nara. - powiedział i wzią mnie po czym wyszliśmy z pokoju.
Weszliśmy do jego pokoju.
-słuchaj mnie uważnie. Powtarzać nie zamierzam.
-dobrze. - powiedzialam a ten postawił mnie na jego łóżku.
- nie chciałem w sobote tak powiedzieć. Wkur...wkurzyłem sie ok? Wcale nie jestes nikim. Patrz jestes dużą już 7 letnią dziewczynką. Jesteś dla mnie ważna i cie kocham ok?- cały czas chodził ale sie zatrzymał przedemną na ostatnie słowa staną przedemną. Ja sie do niego przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Wzią mnie na ręce i poszliśmy na duł.
Zjadlam śniadanie a potem poszłam na góre z willem który mial mi pomuc sie ubrać .
Dziś jeszcze jedeenn !!!
<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro