odganiać muchy
Obudziłam sie, było jasno a obok mnie spał shane.
Przytuliłam go, a on zamiast odwzajemnić uścisk to machną ręką jakby chciał odgonić muchę ja usiadłam i uderzył wymachującą ręką w moją twarz.
Rozpłakałam się.
Shane odrazu usiadł I niewidzącym jeszcze sennym wzrokiem popatrzył na mnie.
- Co się stało? - zapytał a ja popatrzyłam na niego.
Naprawdę nie wie co się stało? Przecież to on machał ręką.
- uderzyłeś mnie...- powiedziałam I się rozpłakałam głośniej.
- Boże, tak cie przepraszam... nawet nie wiedziałem że po części lunatykuje, przepraszam. - powiedział I przyciągną mnie do siebie po czym pocałował w czoło.
- Co jest?! - dylan wparował.
- Nic. - powiedział shane
- to dlaczego Lili płacze? Hm?
- bo shane... on mnie niechcąco udezył
- jak to ?
- no tak...- powiedziałam I pomachałam ręką jak machał shane.
- Co ty muchy odganiałeś w śnie?- zapytał dylan
- no atakowały mnie musiałem się bronić. - powiedział a ja się zaśmiałam
- dobrze że nogami nie waliłeś - parskną dylanek dzbanek.
- a....cyyyyy....
- no co ? - zapytał dylan.
- pobawimy się w chowanego?
- okej a umiesz liczyć?- zapytał shane.
Dylan nic nie mówił.
- no umiem laz... dwa..tsy ctely pienc sesc siedem osiem dziewięć dziesięć! Umiem aż tyle! - w przedszkolu się nauczyłam. Teraz w zerówce też się uczymy do 100 ale ja jeszcze nie pamiętam.
- no dobrze to kto liczy? Hm? Bo nie ja- powiedział dylan.
- nie ja ! - krzyknełam- cyli tyyyyy !- wskazałam na shane.
- no okej. Do ilu ?
- do 100 - powiedział dylan.
- no okej znajdę cie pierwszego jesteś taki słaby deklu. Hah. - powiedział shane.
- założymy się?
- no dawaj.
- o ile ?
- może o stówę?
- okej
- zgoda. - powiedział shane - idźcie się chować - powiedział zbliżył się do mnie i szepną- schowaj się dobrze, jak cie nie znajdę idziemy na lody razem. - oczy momentalnie mi się zaświeciły, szybko zeszłam z łóżka I pobiegłam się chować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro