Obiecałem, to idziemy
- Hej, ale nie płacz...- powiedział I starła mi łzę która płaneła po moim policzku.
- Ale....Ja chce iść do mojego psedskola...
- A co lubisz w swoim przedszkolu najbardziej? Hm?
- No jest duzo zabawek i jest Eli.. i Matt..i...i...jest Fajnie....
- w nowym też będzie Fajnie I będzie sporo zabawek.
- W Nowym?! Ja nie chce do nowego
- Ale będzie tam fajnie
- A będzie Eli I Matt?
- Nie ich nie będzie.
- to ja nie idę.
- Co powiesz na to że idziemy zaraz na lody? Hm?
-Lody? Tak lody! Juz?!
- Nie najpierw śniadanie. I chyba nie nie idziemy w piżamach.
- Ale pójdziemy napewno?
- Obiecałem, to idziemy.
- to mozemy juz iść na śniadanie? bo chce na lodyyy!
Shane kaszlną i wstał z łóżka.
-no ok. Chodź.- wziąmnie na ręce I wyszedł z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro