ja zamówie.
Zjedliśmy i się ubraliśmy.
IDZIEMY NA LODY!!!
ale się cieszę!
Weszliśmy do garażu i wsiedliśmy do niebieskiego auta Shane.
☆☆☆
Zatrzymaliśmy się przy lodziarni.
-Jakiego będziesz chciała loda? hm?- shane podniósł mnie żebym lepiej widziała jakie są smaki.
- Tego.- pokazałam palcem na niebiesko-różowego loda.
- gumę balonową? A nie leprzy czekoladowy lub... truskawkowy?
- nie.
- no okej. Idź znajdź nam stolik a ja zamówie.
- Oki.
Poszłam.
Wyszłam na dwór bo było tu ciepło i nez sensu siedzieć w środku.
Szłam i szukałam który stolik najleprzy.
Nikogo nie było a więc wszystkie stoliki były puste.
Nagle jakąś dużą ręką mnie zagarnęła i jakiś mężczyzna wzią mnie na ręce po czym zaczą uciekać.
Próbowałam się wyrwać ale nic
Nagle zauważyłam że shane biegnie za nim ale nie może go dogonić.
- SHANE!!!
- cisza- powiedział nieznajomy i przytkna mi swoją dłoń do ust.
Nagle skręcił w jakieś osiedle...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro