Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CO JEMU JEST?!!

*Perspektywa Shane*

- Co się stało?!- zapytał dylan z niepokojem.

- Na całe szczęście nie jest źle, Pan Monet żyje, niestety będzie musiał co najmniej 1 tygodzien być w śpiączce by organizm się zregenerował.

W tym momencie obudziła się Lili I odrazu po przebudzeniu zaspanym głosem powiedziała:
-Czy tata jest zdrowy juz...?

Nikt nie wiedział co powiedzieć ale starsza kobieta która nie wiedzieć czemu cały czas też siedziała przed blokiem powiedziała do niej:
- Tak, twój tata jest zdrowy, nie martw się dziecinko. Tylko teraz musi dużo odpoczywać, więc będzie spał. - staruszka uśmiechnęła się do Lili ale podejście małej nie było tak super.
Lili wystraszyła się tej baby co mnie trochę zdenerwowało.
Z jednej strony, dobrze wytłumaczyła jej co się dzieje z Vincentem ale z drugiej przestraszyła Lili. Nie chciałem żeby Lili się bała.
- Dziękujemy że pani jejto wytłumaczyła ale może pani iść? Lili się pani boi a nie chcemy jej straszyć. - staruszka na te słowa się podniosła. Po co tu siedziała? Nikt nie wiedział.
Gdy siwowlosa poszła Lili się odezwała:
- Jestem głodna..
- To choć Pójdziemy do kawiarenki która tu jest - powiedział do nie Dylan
- Nie, ja chce iść z Shane'm.
- Okej - Dylan chyba nie miał zamiaru teraz się obrażać czy złościć. Już była ciężką atmosfera, wiec raczej nie chciał jej doprawiac swoimi złośliwociami.

Podniosłem się i wziołem Lili za rączkę, po czym zaczołem się kierowac w strone kawiarni.

Potem zamowiłem małej frytki które szybko zjadła (No tak trochę długo nie jadła to nie dziw)

Gdy wróciliśmy posiedzieliśmy jeszcze chwilę, po czym z sali wyjechało łóżko a na nim Vince...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro