Ciebie nie lubie.
Perspektywa Shane
-ŻE CO?!?!?!?!?!-krzyknęli Tony I Dylan
- pielęgniareczka się wygadała.- powiedziałem. I popatrzyłem na Vinca. No czekam na wyjaśnienia.
-Wyjaśnię jak bedą wszyscy w domu.
- Nie nie nie. Wyjaśni teraz. Przecież Lili wychodzi dopiero za 2 tygodnie.- powiedział dyl.- nie zamierzam tyle czekać.
- to jak Lili zaśnie. - aha? Gościu jest jej ojcem a ona ma tego nie wiedzieć???
Dobra ja chce wiedzieć.
- Lili Idź spać.- powiedział Dyl.
- Dziewczynko spać.- powiedział Tony.
- no to idź se spać. - powiedziała mała po czym się uśmiechnęła.
- Mała no Idź spać. - powiedziałem.
- JA! NIE! CHCE! SPAC!!!- krzykneła a potem popatrzyła na mnie.
- No plis.
- Nie chce.
- Hmm... jak pójdziesz spać to pójdziemy na lody.
- I tak idziemy. - powiedziała.
- jak to?
- no mówiłeś ze zjemy lody a nie zjedliśmy więc pójdziemy.
Kurna tą mała istota jest mądrzejsza od mnie.
- ze mną pójdziesz na lody jak pójdziesz spać. - uśmiechną się tony
- Nie z tobą nie.- odpowiedziała lili
- a ze mną?
- Nie. Ciebie nie lubię. - powiedziała do dylana. Ja zacząłem się śmiać tak samo jak Tony.
A Dylan wyszedł z sali.
- dlaczego nie lubisz dylana?- zapytał tony.
- Bo on ksycy plawię caaały cas na mnie. I jest nie miły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro