Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1...2...3...iiii.....skok!!!!

Właśnie zjadłam śniadanie i poszlam do salonu w którym był włączony telewizor:
- ...znajduje się pod domem oskarżonego pukamy od kilku minut ale nie odpowiada...- Dylan wyłączył telewizję i włączył Natflixa.
- no dziewczynko, co chcesz pooglądać?
- Nie wiem..
- możeeeee nie wiem jakąś księżniczkę?
- Nie.
- to może to? - włączył jakiś film.
- Co to ?
- Marry Popins
- Nie wiem cy to chce
- Mówi się "czy" a nie "cy"
-no mówie cy
- no mówisz "cy" a masz mówić "czy"
- przecież mówię.
- dobra nie ważne. Oglądaj i nie marudź

☆☆☆

Film się skończył.
A ja wpadłam na genialny pomysł.

Wstałam I Pobiegłam do mojego pokoiku.

Wzięłam parasolkę i poszłam na schody.

- raz....- powiedziałam cicho i rozłożyłam parasolkę.- dwa... - powiedziałam trochę głośniej.
- trzy i skok!!!!!! - skoczyłam ale jak się odbijałam i byłam troszkę nad ziemią to złapały mnie jakieś ręce.

- aaaa - krzyknełam na cały dom a chwilkę później się popłakałam.
- Ej, mała to tylko ja.- powiedzial mi znajomy głos.
Popatrzyłam w jego stronę.
Shane, to shane.
Przytuliłam się do niego.

-co ty chciałaś zrobić, co?- zapytał że spokojem i odgarną kosmyk moich błąd włosów.
- ja chciałam być jak Melly popins.
- aaa Merry popins. Chciałaś latać na parasolce?
- pod parasolką! - krzyknełam I się uśmiechnęłam.
- Ale wiesz że mogłaś zrobić sobie krzywdę?
- Ale ona mogła...
- Ale jej parasolka była zaczarowana.
- a moja...?
- niestety nie jest.
- oh...
-Co tu się dzieje? - zapytał dylan wchodząc na schody.
- Ty włączyłeś jej Merry Popins?
- tak a co?
- no to właśnie przez to by się zabiła przed chwilą.
- Co?! Co zrobiłaś?!- krzykną na mnie a ja się rozpłakałam.
Mama na mnie nigdy nie krzyczała.
Dlatego się bardzo wystraszyłam.
- Nie krzycz na nią deklu.- powiedział po czym klękną i otworzył dla mnie ramiona w które weszłam.
- Nie wiesz że to fikcjia?!
- opanuj sie - powiedział do niego i podniósł mnie do góry oraz przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Co ty?! Przecież chyba aż takim ułomem nie jesteś! - rozpłakałam się jeszcze głośniej - japierdole. Więcej tak nie rób. Idę do siebie nara.
Dylan poszedł i trzasną za sobą drzwiami a ja aż podskoczyłam.
- Nie przejmuj się to dylan. Pamiętasz..?
Dylanek dzbanek. - zaśmiał sie. - nie płacz nikt nie jest wart twoich łez. Nawet dylan ani ja. Dobrze?
-Mhm...- powiedziałam I podziągnełam nosem. A shane otarł kciukirm moje łzy.
Po czym wzią do siebie do pokoju i puścił na laptopie mi roszpunke.

Dziękuję za pomysł @elizabethmoore666

Do zobaczenia!

Ps. I dziękuję bardzo za 1tyś wyświetleń <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro