17. Przestań, proszę!
Lily siedziała związana w ciemnym kącie w Pokoju Życzeń. Bała się, nie mogła krzyczeć. Zobaczyła wyłaniającego się z ciemności Severusa.
- Lily, chcę tylko jednego. Nie utrudniaj tego. Powiedz, że go nie kochasz, że kochasz mnie!
- Nigdy!
Zaczęła się czołgać, na tyle ile mogła, wzdłuż ściany.
- Crucio!
Jej ciałem zawładnął niewyobrażalny ból. Nie tylko ciałem. Także sercem.
- Przestań, proszę! Wiesz, że to nic nie da!
Szamotała się i krzyczała, ale Snape nie dawał za wygraną. Podszedł do niej, chwycił za włosy i powiedział.
- Skoro nie chcesz po dobroci, załatwimy to w inny sposób.
Wyciągnął różdżkę, wycelował w nią i wymamrotał jakieś zaklęcie.
*************************
Pomimo wielu starań, Jamesowi nie przyszły do głowy żadne pomysły. Każdy z nich mógłby doprowadzić do pożytecznej, aczkolwiek niepożądanej śmierci Snapea.
Usłyszał skrzypnięcie drzwi i zobaczył powoli ukazującą się Lily. Była smutna.
- Lily, wiem jak to wygląda, ale...
Widziała, że był zmieszany. Nawet nie umiał dokończyć zdania. W tym momencie na jej twarz wdrał się uśmiech. Nie był to miły uśmiech, ale złowrogi.
- Nie ma o czym gadać. Chcę tylko powiedzieć, że z nami koniec, a ja już idę do mojego nowego chłopaka. Jest lepszy od ciebie. Severusek nie jest takim głupim gburem.
Ruszyła z powrotem do drzwi.
James szybko ją dogonił i złapał za ramię. Ta uśmiechała się coraz szerzej.
- Lily, nie jesteś sobą! Opanuj się.
- Nonsens!
Dodała i wyrwała mu się. Nie dawał za wygraną.
Przygniótł ją do ściany, tak, że nie mogła się ruszać.
- Przestań! Ktoś rzucił na ciebie czar! Pokonaj to! Jesteś za mądra! Lily...Lily, to ja... James...
Uspokoiła się. Stopniowo ją puszczał. Wiedział kto za tym stoi, ale wolał się nie unosić. Oddech Lily przyśpieszył. Osunęła się na ziemię.
- James... Co się stało?
Na jego twarz wstąpił ten jego chytry uśmieszek.
- Nic... Właśnie miałaś zamiar mnie rzucić i iść obściskiwać się ze Smarkiem.
- James!
Trzepnęła go w ramię. W sumie nie mógł uwierzyć, że nic nie pamiętała.
- Nie martw się, już nigdy nie zostawię cię samej. Nim zajmę się dopiero, po spotkaniu Klubu Ślimaka.
- Pamiętałeś!
Pisnęła i rzuciła mu się na szyję. Już zapomniała o wszystkim
( czego i tak nie pamiętała, LOL ).
W niewiarygodnym tempie wskoczyła do swojej sypialni, która wcale nie była tak blisko i po chwili wróciła we wspaniałej pomarańczowej sukience ( tej samej co na imprezę huncwotów, co nie zmienia faktu, że James jest nią zachwycony zawsze ) i spiętych w luźnego koka włosach.
Ruszyli ku miejscu spotkani, którym był oczywiścis gabinet Slughorna. Usłyszęli huk i zobaczyli wiejącego Blacka. James ( tylko dlatego, by nie zepsuć humoru Lily ) nie zwrócił na niego uwagi. Black widział to, ale zrozumiał o co chodzi. Przecież największy casanova Hogwartu musi wiedzieć, jak dbać o dobry chumor dziewczyn.
Stanęli przed drzwiami i Lilka
uniosła rękę. Zapukała.
- Aaa...Panna Evans. Zapraszam.
Hej. Wybaczcie, że tyle musieliście czekać i że tak krótko, ale skończyły mi się pomysły. Ten rozdział powstał dzięki:
OnlyBoooook.
Ten rozdział dedykuję właśnie jej i tak jak ostatnio:
BardzoFajna ( dawna malgosia112 )
Ale pamiętajcie, bez względu na to, komu dedykuję rozdział, kocham Was wszyztkich, którzy to czytacie lub mnie obserwujecie.
Do następnego!
boroweczka123
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro