Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Moja ulubiona uczennica.

Lily otworzyła oczy. Oślepiało ją światło odbijające się w okularach Jamesa. Uśmiechnęła się delikatnie. Nie zobaczył tego bo jego głowa  była utkwiona w dłoniach. Poruszyła nogą, by się ocknął.

- Oh, Lily. Dzięki Bogu.

Przytulił się do niej od razu, na co ona syknęła. Bolało ją całe ciało. Od razu się odsunął.

- W porządku?

Zapytał z troską. Jej oczy zaszkliły się od łez. Pokiwała przecząco głową i zacisnęła wargi. Złapał ją za rękę. Próbowała się do niego uśmiechnąć, ale nie udało jej się to.
Petera już nie było. Pani Pomfrey wypuściła go z samego rana.

- Oh, Lily, nie powiedziałem ci...

I opowiedział jej wszystko o klątwie. Znaczy, wszystko co wiedział. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć. Zaczęła płakać, a on ją pocieszał. Wkrótce pani Pomfrey wypuściła Lily i razem z Jamesem poszła do pokoju wspólnego. Od razu na ramiona rzuciły jej się Al i Molly.

- Kochana, nareszcie!

- Wiesz jak się martwiłyśmy?

- Gdyby nie twój chłopak, mogłabyś nie wyjść z tego cało.

Wtem, wszyscy, którzy się tam znajdowali, patrzyli na Lilkę. Wszyscy myśleli, że po ostatniej kłótni nie da się ich już połączyć, a tu proszę. Znów są parą.
Szkła Jamesa zaparowały, a Lily się zarumieniła.

- Czy...czy mogę już iść?

Spytała.

- Taaak...

Odpowiedziała pani Pomfrey.
Dziewczyna od razu zerwała się z łużka. Była jednak jeszcze za słaba by sama chodzić. Przewróciłaby się, gdyby James jej nie złapał. Zapytał z zalotnym uśmiechem.

- Gdzie tak lecisz?

Z uśmiechem trzepnęła go w ramię. Poprawiła włosy i odpowiedziała.

- Ano wiesz, stęskniłam się.

I dalej (po malutku) poszli do pokoju. Lily szła już coraz pewniej. W pewnym momencie zza zakrętu wyłonił się profesor Slughorn. O mało nie wpadł na parę. Od razu rozpromienił się widząc Lily poza szpitalem.

- Ah, Lily! Moja ulubiona uczennica! Niezwykle miło mi cię widzieć.

- Dziękuję, pana również.

Już miała postawić kolejny krok gdy ją zatrzymał.

- Posłuchaj, jak już pewnie wiesz, co jakiś czas organizuję spotkanie Klubu Ślimaka. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Odbędzie się pojutrze, u mnie w gabinecie.

Spojrzała przepraszająco na Jamesa. On nigdy nie był na spotkaniu. Głupio jej teraz było.

- Aaaa, pan Potter też może przyjść.

Powiedział widząc zatroskaną, aczkolwiek śmieszną minę uczennicy. Od razu kamień spadł jej z serca.

- Wspaniale, przyjdziemy! Do zobaczenia.

Wykrzyknęła, uwiesiła się ramiona chłopaka i pociągnęła go dalej.
Weszła do swojego pokoju i padła na łóżko. Dziewczyn nie było. Chłopak powoli ruszył za nią i usiadł obok niej. Kręcił na palcu jej wspaniałe włosy. Szczerze, nie specjalnie chciało mu się iść do Slughorna, ale postanowił nie mówić o tym dziewczynie. No bo po co? Po co ją martwić? Nawet nie wiedział jak ona cierpiała przez ostatnie dni. Widział to po niej. Jej oczy ciągle szkliły się od łez, a ona na wszystko patrzyła przerażona. Nawet na niego. To bolało go bardziej niż cios sztyletem. To wyglądało tak, jakby mu nie ufała. No, ale musiała mu ufać skoro z nim była.

-James...wiem jak to może wyglądać...ale...ja ciągle cię kocham.

Powiedziała cicho, prawie niesłyszalnie.

- Ale to...co zaczło między mną a Severusem...ciągle mi nie daje spokoju.

Przysunął się bliżej i objął ją.

- Ten smark za wszystko jeszcze zapłaci!

Powiedział jej na ucho. Wyrwała mu się.

- James, nie!

- Nie, Lily! Musi zapłacić za to co ci zrobił. Co nam zrobił.

Nie zdążyła go powstrzymać.
Chciała go zatrzymać przy sobie, ale już jej się wyrwał i ruszył do swojego pokoju, by obmyślić plan, który pogrążyłby Severusa na zawsze.

Cześć wszystkim! Nie pisałam długo (dobra, bardzo długo) i wiem o tym. Miałam już zawiesić opowiadanie, ale nie. Stwierdziłam, że nie zostawię Was, którzy we mnie wierzycie i którzy ze mną jesteście. Ten rozdział nie powstałby jednak, gdyby nie jedna osoba, która, mimo, jest daleko, pcha mnie wciąż do przodu i nie pozwala się poddawać.

malgosia112

Dziękuję Ci za wszystko co zrobiłaś. Ten rozdział to
Twoja zasługa i to właśnie Tobie dedykuję ten rozdział.

                      boroweczka123

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro