14.Aaaaaaaaaaaaaa!
Było już jasno. Promienie wpadały do pokoju Lily Evans, która właśnie się obudziła. Zaraz, promienie, słońce? To która jest godzina? Przecież jest koniec jesieni. Lily spojrzała na swój zegarek którego nigdy nie zdejmuje. Była dziewiąta rano. Zaczęło się śniadanie.
- Kurczę!
Zerwała się z łóżka. Wiedziała, że i tak nie zdąży na śniadanie, ale może uda jej się wziąć coś na wynos. Zaraz. Spojrzała na kalendarz. Dziś sobota. Weekend. Wolne.
- Matko, jaka ja głupia.
Zwolniła tempo i na spokojnie poszła do łazienki, wiąć zimny prysznic. W sumie to nawet dobrze. Nie będzie musiała oglądać swojego przyjaciela z sami-wiecie-czym na głowie.
**************************
W WS wszyscy wstrzymali oddech. Nawet nauczyciele. Nikt nie ważył się odezwać, gdy przez wielkie drzwi wkroczył Severus Snape. Jego morskie włosy opadają na ramiona, a on niczego nie świadomy usiadł przy stole Slitherinu.
- Stary, co ci jest. Oberwałeś czymś, czy byłeś może u fryzjera?
Na te słowa Lucjusza Malfoya cała Wielka Sala wybuchła śmiechem, a niektórzy nawet pogwizdywali i bili brawo.
Niektórzy wołali coś w stylu
,,Jaka tyra!,, a inni woleli siedzieć cicho i się w żaden sposób nie wypowiadać.
Dalej nic nie świadomemu Snapeowi, Lucek podał lusterko w serduszka i gwiazdki.
Gdy zobaczył co ma na głowie zaczął coraz szybciej oddychać, aż w końcu wydobył z siebie tylko tyle:
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Gdyby ten krzyk był jeszcze jako tako męski, ale to co wydało się z ust Smarka było tak babskie, że nawet profesor McSztywnej nie udało się ukryć śmiechu.
Po niecałej minucie do WS wbiegł (jeśli można to tak nazwać) zdyszany Filch. Od razu zaczął słać pytania do dyrektora.
- Dementorzy atakują?!
- Nie.
- Bachory znów rozsadziły toaletę?!
- Nie.
- Wybrali porządnego Ministra Magii, a nie takiego kolejnego tępaka?!
- Eeee......Nie wiem.
- To co u diabła......
Dippet przerwał mu ruchem ręki i wskazał na drącego się Snapea. Filch dodał z chytrym uśmieszkiem.
- Oooo......Ktoś tu ma kłopoty.
Wybaczcie, że tak krótki i, że tyle musieliście czekać, ale jak już pisałam, skończyły mi się pomysły. Piszcie w komentarzach Wasze idee, a nie wątpię, że najlepsze będą wykorzystane.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro