Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Obi-Wan Kenobi

Obi-Wan Kenobi przeturlał się przez platformę i niemal natychmiast sięgnął po jedyną, najbliższą broń, na jaką mógł się w tej chwili powołać. Wraz z dotknięciem pałki elektromagnetycznej, uruchomił jej plazmowe końcówki, atakując zamaszyście sięgającego po blaster generała Grievousa.

Zaraz potem wytrącił mu tę broń z metalowego łapska, wykonał półobrót i dźgnął cyborga w bok, zaatakował używając Mocy, by cios był efektywniejszy z lewej i jeszcze raz z lewej. Siła i pęd uderzenia zwaliła Grievousa z nóg.

Zaryczał wściekle, kiedy Obi-Wan z impetem wbił mu pałkę w klatkę piersiową. Triumfujące myśli Kenobiego zniknęły wraz z potężnym kopniakiem czteropalczastej nogi generała.

Jedi wyleciał na parę metrów w powietrze i z jękiem pełnym bólu i zmęczenia wylądował na twardej powierzchni platformy lądowniczej. Na jego dodatkowe nieszczęście dwuręczny kij wypadł mu z dłoni.

W tym czasie żądny zemsty i natychmiastowej śmierci Kenobiego generał wstał i znalazł się w kilku susach przy nemezis. Wycelował w niego ramieniem i spuścił je z chrząknięciem. Obi-Wan oberwał z drugim razem, lądując na stojącym tudzież myśliwcu.

Grievous chwycił Jedi za kołnierz z zamiarem zmiażdżenia mu twarzy, lecz Obi-Wan zrobił w porę unik i pięść robota zostawiła spore wgniecenie nie w twarzy Kenobiego a w myśliwcu.

Obi-Wan wykorzystał chwilową nieuwagę przeciwnika. Sięgnął do jego pancerza i rozerwał napierśnik, odsłaniając tym samym okrutne, zepsute od najmniejszej komórki serce Grievousa. Otoczone zielonkawą cieczą wyglądało równie nieapetycznie, co jego właściciel.

Generał wydał z siebie oburzone chrząknięcie i zdzielił mistrza Jedi z całej siły, podsycany jeszcze większą nienawiścią i irytacją.

Obi-Wan ponownie wylądował z jękiem na ziemi. Jakby tego było mało, Grievous sprzedał mu zdrowego kopniaka. Mężczyzna przeturlał się, unikając kontaktu z przednimi kończynami generała.

Spróbował kopnąć go w odsłonięty fragment nogi, lecz ta jedynie drgnęła lekko, i to Obi-Wan ryknął z bólu na całe gardło.

Grievous zaśmiał się gardłowo, pochwycił przeciwnika za szatę i cisnął nim wprost na krawędź lądowiska, lecz Obi-Wan na czas chwycił się krańca, unikając cudem upadku.

Nie marnując czasu, generał zwrócił się w jego kierunku z trzeszczącą pałką elektromagnetyczną w dłoni.

Blaster.

Ostatnia szansa!

Wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie pięciu sekund. Kenobi Mocą przyciągnął do siebie blaster i zdając się jedynie na Moc, ledwie wycelował, oddał jeden celny strzał w nieosłonięte serce i niegdyś zmiażdżoną klatkę piersiową, która od razu zajęła się ogniem.

Kolejne trzy strzały i Grievous płonął w całej swej okazałości. Darł się w niebo głosy, gdyż pomimo przeważającej ilości zmechanizowanych organów, płomień piekł te pięć procent jego człowieczeństwa. Płomienie buchnęły z oczodołów, podobnie jak i cała jego głowa. Upadł cały w językach ognia, zwieńczając ostateczny triumf Obi-Wana.

- Co za dzikus - skwitował kwaśno Kenobi, przechodząc obok sczerniałego i spopielonego cyborga. Stanął jeszcze na moment, by upewnić się, że generał skończył, tak jak powinien i stwierdziwszy, że już się nie podniesie, odszedł skąd przyszedł.

•○●○•

Na Utapau rozpętało się istne piekło. Kanonierki spływały do stolicy niczym wodospad, a armia droidów w Grieviousa malała w oczach. 7 Korpus Powietrzny nie miał sobie w tym momencie równych. Z minuty na minutę przybywało coraz więcej żołnierzy, skorych do walki z blaszanym przeciwnikiem.

Varactyla o imieniu Boga zatrzymała się ze ślizgiem przy Codym.

- Komandorze! - zakrzyknął Obi-Wan, wychylając się w siodle do głównodowodzącego Korpusowi. - Niech wojska wkroczą na wyższe poziomy - rozkazał i już szykował się do dalszej drogi, kiedy Cody'emu coś się przypomniało.

- Tak jest! Och, to chyba ci się przyda. - Wyciągnął do generała jego miecz świetlny, który upadł mu przy gonitwie Grievousa.

- Dziękuję, Cody - powiedział wdzięcznie Obi-Wan, czując się lepiej, mając do dyspozycji swój niezawodny oręż. Jego ciężar i chłodniejsze rękojeści dodały mu sił i wigoru. - Czas wygrać ta bitwę!

Trzepnął swojego wierzchowca wodzami, a Boga z donośnym pohukiwaniem wystrzelił przed siebie, w stronę skalnej ścieżki.

Ledwo co Cody odwrócił się na pięcie, by oddać się w wir walki, gdy komunikator zawibrował. Komandor dobył go i odebrał połączenie.

Z holoprojektora wyskoczyły dwie, dziesięciocentrymertowe postacie w szatach Jedi. Mimo ich miniaturowej postaci obydwie, a w szczególności jedna z nich, emanowały jakąś dziwną energią.

- Komandorze Cody - odezwał się jeden z nich. Cody rozpoznał w nim generała Windu. - Jak sytuacja na Utapau?

- Gdzie jest Obi-Wan? - wtrącił się młodszy Jedi. Hologram tego nie oddał w pełniej krasie, lecz Windu spojrzał na Anakina taksującym spojrzniem.

CC-2224 przez ułamek sekundy zastanawiał się, na które pytanie ma jako pierwsze odpowiedzieć, więc połączył oba w jedno.

- Generał Kenobi pokonał Grievousa - zameldował. - Aktualnie prowadzimy ofensywę w stolicy. Sądzę, że bez dowódcy i nowych rozkazów droidy przejdą o defensywy i szybko się z nimi uporamy. Generał Kenobi ruszył w kierunku wyższych poziomów.

- Doskonale, komandorze - rzekł Windu. - Zamelduj, kiedy mistrz Kenobi ponownie będzie na łączach.

- Tak jest!

Postacie zniknęły i Cody schował holoprojektor - w walce raczej nie będzie mu potrzebny.

•○●○•

Kilka poziomów niżej oddział ocalałych droidów pod wodzą IG-100 MagnaGuard zatrzymał się na znak tego ostatniego.

- Czysto - poinformował droid dowódca z żółtymi fragmentami zbroi. - System wykrywa słabe sygnały życia, sir.

- Przyprowadzić kapsułę medyczną - rozkazał Magna Guard, a B1-85 nadał zaszyfrowany sygnał do ukrytych promów z zaopatrzeniem medycznym. - Zabezpieczyć teren. Możemy mieć ewentualne, niepożądane towarzystwo.

Na te słowa droidy rozproszyły się po platformie z bronią w gotowości, jednak nadal trzymały się wystarczająco blisko, by zabrać się w krótkim czasie na pokład promu. Nie czekali długo - z góry nadleciał niewielki krążownik typu Diamond, choć określenie krążownik odbiegało od jego prawdziwego zastosowania. Mimo iż uzbrojenie było ubogie, a zwrotność niezadowalająca, był wystarczająco przestronny, by pomieścić zmasakrowanego pasażera i ochronę.

Droidy medyczne wytoczyły po opuszczonym trapie łoże medyczne i ułożyły (jak zdawać by się mogło) zwłoki na pryczy, błyskawicznie zaprowadzając je z powrotem na pokład.

Transportowiec wykaraskał się z lądowiska i wzbił w powietrze, a siedzący za sterami mechaniczni piloci aktywowali systemy maskujące, które zostały zamontowane specjalnie na tę okazję. Statek z generałem Grievousem przedarł się między Venatorami Kenobiego i skoczył w nadświetlną, ledwie migając klonom na skanerach.

•○●○•

Hej!

Nie ma jak to pisać o wydarzeniach z "Zemsty Sithów", oglądając jednocześnie "Mroczne widmo" na Polsacie.

Pierwsze akapity pisałam mając jedno wielkie XD na twarzy, bo zatrzymywałam ROTS w momentach, gdzie Obi-Wan wyglądał albo jak dziwka w rozkroku albo jak Rejent Milczek xd

Mam parę złotych ujęć i może kiedyś Wam je pokażę na jakiś specjał czy inne takie XD

Do następnego i niech rozkraczony Obi-Wan będzie z Wami!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro