Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Słuchałam jak dziewczyny rozmawiały o swojej figurze w szatni na wf. Wszystkie były takie piekne. Bałam sie ściągnąć z siebie ciuchy i pokazać jak wyglądam. Był czwartek, dwie godziny. Jedna na sali druga na dworzu. Musiałam sie przebrać, żeby mie chodzić cala spocona potem. W końcu sciagnelam z siebie spodnie i stojąc zlapalam za dresy. Widziałam jak dziewczyny mnie obserwuja. W końcu jedna z nich powiedziala.
- Ale masz chudziutkie nogi.
Wtedy już wszyscy praktycznie patrzyli. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, wiec tylko się uśmiechnęłam i założyłam dresy. Następnie ściągnęłam z siebie bluzę. Niby był juz Maj, ale mi nadal bywało chlodno. Chciałam szybko zasłonić swoje ciało koszulka, ale spadla gdzies za ławkę, przez co musiałam jej szukać. Gdy w końcu ja założyłam spojrzalam na dziewczyny, a one patrzyły na mnie dziwnym wzrokiem.
- Rosa, chyba musimy porozmawiac.
Oznajmiła jedna z nich, a reszta przytaknąła. Wzięły mnie gdzies na korytarz gdzie nikogo nie było.
- Cos sie stalo? Zrobiłam cos zle? - zapytalam.
Spojrzały po sobie.
- Wiemy co sie dzieje i bardzo się martwimy.
- Nie rozumiem, o ci chodzi?
- Na pewno chcesz dziś ćwiczyć na wf! Nie wygladasz dobrze.
- Jasne, ze chce. Dziś siatkówka. A co do mojego wygladu, to nałożyłam dzis za duzo pudru, pewnie dlatego jestem blada. - Skłamałam. Czulam sie dziś wyjątkowo bardzo słabo. Był juz 04.05.2023 roku, a ja warzac się trzy dni temu, nie widziałam równej 40 na wadze. Więc nie zjadłam wczoraj obiadu jak przewidywal harmonogram.
- Dobra, walne prosto z mostu. Kiedy ostatni raz cos jadlas? Tylko blagam, nie klam. Nikomu nie powiemy. Chcemy wiedzieć jak jest, martwimy sie. Naprawdę.
Chwile nie odpowiadalam.
- W zeszły piątek. - wymamrotałam.
Dziewczyny usłyszały. Wiedziałam, słysząc jak zasysaja powietrze do swoich płuc. Nie patrzylam na nie, bo nie potrafiłam spojrzec im w oczy. Nagle poczulam jak zaczynają mnie przytulać. Zachciało mi sie plakac.
- Wezcie bo rozmaze sobie makijaż. - zażartowałam łamliwym glosem.
Zaśmiały sie. Potem poszłyśmy na sale gimnastyczną.

Był mój serw, włożyłam cala siłę by przebić piłkę. Udało sie. Rywale nie odbili piłki. Podano ja w moją strone, lecz przeleciała na koniec sali. Szybko się odwróciłam czując jak cos ciepłego leci mi z nosa i kapło na ziemie. Nie zwróciłam na to uwagi, zrobiło mi sie ciemno przed oczami gdy schylalam sie po pilke, a gdy wstalam uslyszlam juz tylko krzyk "proszę Pani! Krew jej leci!".

Obudziłam sie godzinę pozniej w szpitalu podlaczona pod kroplowke. Spojrzałam na swoja dłoń widzac, ze trzyma ja ktos. Podniosłam wzrok widząc moją mame. Odrazu sie do mnie uśmiechnęła. Cieszyła sie ze się obudziłam. Potem dostałam od niej słowny ochrzan, ze jak mogłam ja tak nastraszyc. Następnie przyszedł lekarz, zbadal mnie, spytał o parę rzeczy. Przy wszystkim była mama. Jednak do paru pytań ja wyprosił.
Westchnął zanim sie odezwal.
- No dobra, to kiedy ostatni raz jadlas?
Lekarza okłamywać nie bede, to była moja myśl.
- W zeszły piątek.
Kwinal glowa.
- I co to bylo, pamiętasz?
- Zupa ogorkowa. Mama ugotowała na obiad.
Znów jedynie kiwnął głową.
- Jak długo sie glodzisz?
- To długa historia. Ale od około miesiąca wygląda to tak drastycznie. Za to jestem ladna. Muszę tylko jescze troszke schudnac. Chce ważyć 40kilo.
Uśmiechnęłam sie do niego.
- No to choc, zwazymy cie.
Stanęłam na wagę lekarska a ta pokazala równe 40kg.
- Nadal chcesz schudnac?
Spuściła glowe, a potem spojrzalam na siebie.
- Skoro wciaz nie wyglądam tak jak chce, to chyba powinnam. - podnioslam głowę i spojrzałam na lekarza.
- Dobra, ja juz wszystko wiem.
Wyszedł z sali, mama jeszcze jakis czas nie wracala. Wróciła dopiero z lekarzem.
" Za zgoda twojej mamy, przenosimy cie na oddzial psychiatryczny, gdzie zajma sie toba specjalisci. Ja wypisuję cie ze zdiagnozowana anroseksja i waga zagrazajaca życiu." Te slowa, i szklisty wzrok mamy odbijał sie w mojej głowie przez jakis czas.

Pierwsze dni w szpitalu były dziwne. Mama mogła odwiedzac mnie na dwie godziny dziennie. Nie zawsze przychodzila, rozumialam to i nie miałam jej za zle. Parę razy przyszła z moim mlodszym bratem. Dostęp do telefonu miałam przez 15minut w ciągu dnia i gdy przychodziła do mnie mama. Poddalam się leczeniu 100%. Trafilam na dobrych lekarzy. Prowadzilam terapie związana nie tylko z moimi zaburzeniami odżywiania, ale innymi traumami z mojego zycia. Zdiagnozowano u mnie jeszcze jedna chorobe. Na terapii dowiedziałam sie wiele o sobie i wiedziałam juz jak mam sobie radzic z niektórymi rzeczami. Moja terapeutka zaproponowała mi nauczanie indywidualne na okres trzeciej klasy liceum. Zgodzilam sie. Moja mama tez. W szkole zalatwienie tego było latwe wiec juz w wakacje wiedzialam, ze mie mam czym sie stresowac. Nauczanie indywidualne było mi potrzebne w dalszym leczeniu. Musialam odnaleźć siebie u dla swojego bezpieczeństwa zwiazanego z waga. Mimo, ze ładnie jadłam w szpitalu i współpracowałam, moja waga rosla opornie. Mianowicie, ciągle skakala. Jednak gdy udało mi sie przez tydzien utrzymac wage wynoszacą 48kilogramow wypuścili mnie.

Bałam sie, ze gdy wyjdę moja rodzina bedzie patrzec na mnie jak na psycholke. Byc moze niektórzy mieli do mnie takie podejście, ale nikt nie powiedział tego na glos. Wszyscy byli szczęśliwi ze wyszłam. Na szczęście, obawy, ze będę miała okropny kontakt z najbliższą rodziną się nie sprawdziły. Choć trochę mi przeszkadzało, ze wszyscy bardzo pilnowali bym jadla. Dwa dni po wypuszczeniu miałam spotkać sie z dziewczynami, za którymi strasznie tesknilam. Mama sie zgodzila, wypuściła mnie dopiero po zjedzeniu całego talerza obiadu.
Spotkalam sie z dziewczynami, długo rozmawiałyśmy i sie wygłupialiśmy. Pytały jak było w szpitalu, jak sie czuje i różne takie. Przeprosiłam je, za to co zrobiłam a one mnie zbesztaly, ze nie powinnam przepraszac.
- Musze wam o czyms powiedziec. - zaczęłam gdy siedziałysmy wszystkie e ciszy na kocu. Gdy uzyskałam juz uwagę ich wszystkich powiedziałam. - Nie będę z wami w 3klasie.
- Co?! - Powiedziały niemal chórem.
- Znaczy będę, ale przepisali mnie na nauczanie indywidualne. Nie zakończyłam jeszcze leczenia i mie czuję sie gotowa na powrot do szkoły.
Pokiwaly głowami.
- Jasne, rozumiemy. Tylko nie waz sie urywac z nami kontaktu. - zagroziły.
- Nigdy w zyciu! - powiedziałam unosząc rece w gescie poddania sie.

Lato zleciało na częstych spotkaniach z dziewczynami, imprezami i.. kręceniu z pewnym chłopakiem.

A gdy tylko zaczęła sie 3 klasa..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro