Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

- O, Sarah. Cześć - powiedziałam.

- Em, to ja będę leciał. Na razie Mia.

- Pa - powiedziałam niewyraźnie.

- Gdzie ty byłaś? I dlaczego w takim stroju? - przewróciłam oczami.

- Wiesz, że chodzę na wyścigi, tak? A tak w ogóle, Sarah, czy mogłabyś mi nie matkować? Nigdy wam to nie przeszkadzało. Po co przyjechałaś?

- Wiesz, po dzisiejszej sytuacji chciałam pogadać, więc jestem. Ale jak widzę miałaś towarzystwo.

- Daj mi spokój, okej? Ja tylko wygrałam auto, a on mi je podwiózł - przez chwilę patrzyła na mnie uważnie.

- Okej, przepraszam. Nie chciałam na ciebie naskoczyć. Po prostu to mój brat - machnęłam ręką.

- No co ty. Przecież rozumiem.

Tydzień później

Przez cały ten czas próbujemy naprawić coś co już dawno się zepsuło - naszą miłość...

- Dziękuję - powiedziałam, kiedy kelnerka postawiła przede mną kawę - Co robi Lewis? - zagadnęłam Sarę.

- Poszedł ze znajomymi na mecz. A czemu pytasz?

- Nie ważne - uśmiechnęłam się - Może pojedziesz ze mną kiedyś na jakiś wyścig?

- N-n-nie, to nie moje klimaty.

- O Sarah, nie daj się prosić. Jeden raz.

- Okej - odparła po chwili wahania, na co pisnęłam. Tak, czasem zachowuję się dziecinnie.

- Dzisiaj wieczorem jest wyścig. Pojedziemy? - spytam i napiłam się gorącego napoju.

- No dobra, chcę mieć to jak najszybciej za sobą.

Po kilkunastu minutach rozmowy, pojechałyśmy do pracy.

Wieczór

- Sarah? Gdzie ty jesteś? - spytałam dzwoniąc do niej.

- Pod twoim domem - w tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, więc rozłączyłam się.

- W sypialni! - krzyknęłam i po chwili Sarah weszła do mojego pokoju - Wow, niezły strój - prychnęła na moje słowa.

- Nie żartuj sobie. Źle się w tym czuję. Aha, tu masz jakąś wiadomość od Lewisa - powiedziała i położyła kopertę na stoliku.

Sarah była ubrana w czerwoną sukienkę do połowy uda, natomiast ja byłam ubrana tak jak ostatnio.

- Chodź, bo zaczną bez nas - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę wyjścia.

Drogę przebyłyśmy na bezsensownych rozmowach, raz po raz wybuchając śmiechem.

Kiedy wysiadłyśmy z auta, Sara została ocena przez grupkę facetów, ponieważ :

1. Przyjechała z osobą, która pokonała legendę.

2. No sorry, ale to wyścigi. A ona... No właśnie, wygląda jak wygląda.

- Ej, Lighting! - krzyknęłam do Kyler'a, który właśnie przyjechał srebrnym Porsche i podszedł do nas - Teraz pozbędziesz tego auta? - spytałam z kpiną, a on prychnął.

- Idziesz? Już są 2 zawodnicy.

- Jaka stawka?

- Tyle co zwykle, 2,5k - pokiwałam głową i otworzyłam drzwi od auta.

- Sarah, ja jadę! - blondynka ruszyła w kierunku linii startu i podniosła kciuki do góry - Jedziemy - zwróciłam się do Kyler'a i oboje pojechaliśmy do linii startu.

- Jesteście gotowi? - spytała dziewczyna, która wyszła na środek. Maszyny zawarczały i chwilę później jechaliśmy zawrotną prędkością po zamkniętej ulicy.

Wyprzedziłam dwóch ścigantów i teraz jechałam jako 3. Kyler prowadził.

Po mojej prawej stronie jechała czarna Toyota, która zakręciła w moją stronę. Gwałtownie zakręciłam, żeby uniknąć ciosu, ale przez to wyjechałam w barierkę, a przez prędkość, przeleciałam przez nią.

Później pamiętam tylko urywki.

Dachowanie...

Krzyki...

Wybuch...

I to jak wyleciałam w powietrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro