Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31/Koniec

Miałam przerwę od wyścigów na ponad miesiąc. Razem z Sarą wzięłyśmy sobie wolne, po ostatnich wydarzeniach, czyli po walce z Bossem.

Jak się okazało Dom mówił prawdę i Kyler był od kilku lat Bossem tutejszej mafii i nie powiedział mi o tym ani słowa, chociaż wiele razy mówił, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Od tamtego czasu nie chcę o nim słyszeć, nawet jego imienia.

Razem z blondynką, umówiłyśmy się na miejscu wyścigów. Cóż, blondyna robi duże postępy, ale nadal nie dorównuje mnie, czy J E M U.

Tak, nie widziałam go od bardzo dawna, a dokładniej rzecz biorąc: od dnia, w którym dowiedziałam się o mafii. To nie tak, że coś, ale... Nawet nie potrafię tego wytłumaczyć.

Przeciągnęłam się, odkładając konsolę  spojrzałam na zegarek. Poderwałam się do góry, bo zostało mi bardzo mało czasu, na wyrobienie się. Nie mogłam się spóźnić na wyścig!

Szybko założyłam przetarte jeansy i czarny crop top. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam mój mocny, stały makijaż, po czym w wiatrołapie ubrałam czarne buty na grubym obcasie i wyszłam z mieszkania.

Jechałam z zawrotną prędkością i już po 5 minutach byłam na miejscu.

Zaparkowałam pojazd i otworzyłam maskę. Wiadomo, muszą zobaczyć o co grają. Pomińmy fakt, że każdy wie jaki mam silnik i ogólnie na co stać moją maszynę.

- Ej, Brian! - krzyknęłam do znajomego, który po chwili pojawił się obok mnie.

- Co jest? - spytał.

- Mówiłeś, że są chętni na wyścig ze mną. Pokażesz auta? - kiwnął głową, dając mi do zrozumienia, żebym poszła za nim.

- To Renault - wskazał niebieski pojazd, więc podeszłam do otwartej maski. Skrzywiłam się z niezadowolenia, widząc tak słaby silnik. To na rowerze bym szybciej pojechała, pomyślałam, ale nie skomentowałam tego - Bugatti - tu również zerknęłam pod maskę i podniosłam brew, patrząc na kumpla.

- Słuchaj, stary. To nie są auta do wyścigów. Nie chcę nimi zagracać sobie garażu, rozumiesz? Masz coś konkretnego?

- Jest jeszcze jeden McLaren, który mógłby cię zainteresować - powiedział drapiąc się po karku i wskazał czerwone auto.

- To rozumiem - powiedziałam po krótkich oględzinach. Ten pojazd był tak dobry jak mój, a może nawet lepszy - Rozumiem, że o auto?

- Nie pytałem, no ale błagam, od kiedy ściga się o forsę, kiedy jest tylko dwóch chętnych, a do wygrania takie maszyny?

- Racja, powiedz mu, czy tam jej, że czekam na starcie - Nie czekając na jego odpowiedź, wsiadłam do Tuatary i pojechałam na linię startu.

Po chwili, po mojej prawej stronie, pojawił się mój przeciwnik. Zobaczyłam, że miał na głowie kask, przez co uśmiechnęłam się z kpiną. Amator, pomyślałam.

- Zasady znacie - powiedział Brian wychodząc na środek - Trasa jest całkiem krótka. Za budynkiem straży pożarnej, wzdłuż tamtej ulicy i zakręt przed parkiem, który prowadzi z powrotem do mety. Zrozumieliście? - nasze silniki zawarczały, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam. Nigdy inaczej nie zareaguję, pomyślałam  z przekąsem - W takim razie... Start! - wyrwaliśmy do przodu i gnaliśmy jak szaleni.

Wysunęłam się na prowadzenie, ale zbyt późno skręciłam w prawo, przez co czerwony Lamborghini Gallardo LP560 GT, wyprzedził mnie. Przeklęłam pod nosem, ale wiedziałam jedno: Ja się nie poddaje.

Wjechałam w uliczkę, o której mówił Brian i byłam ogonem Lamborghini. Próbowałam go wyprzedzić, ale on skutecznie mi to uniemożliwiał. Warknęłam podirytowana, ale nie dałam za wygraną. Ostro zakręciłam przed parkiem i tym razem ja prowadziłam.

Czerwone auto zostało daleko w tyle, a ja byłam już przy linii mety, kiedy wydarzyło się coś niemożliwego.

Kierowca tamtego pojazdu dodał nitro i wyprzedził mnie w momencie, w którym miałam przejechać przez metę.

Zatrzymałam Tuatarę i przez chwilę siedziałam w środku, nie wiedząc, co się tu właśnie wydarzyło. Nadal lekko oszołomiona wyszłam z mojego samochodu i gniewnie chwyciłam kluczyki.

Brian i Sarah posłali mi zdziwione spojrzenia, a ludzie byli wyjątkowo cicho. No tak, ja NIGDY nie przegrywam. To znaczy, przegrałam, ale tylko z...

- Kyler? - spytałam chłodno. Nie wiedziałam, że stać mnie na taki głos.

Po chwili zwycięzca zdjął kask z głowy, a ja patrzyłam w dobrze mi znane tęczówki, koloru kobaltowego błękitu.

- Gratuluję wygranej - powiedziałam cierpko i rzuciłam do niego kluczyki, które zręcznie złapał, po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku przyjaciółki.

- Mia, zaczekaj - powiedział niemal błagalnym tonem. Nie odwróciłam się, jedynie zatrzymałam. Nie wiem czemu, ale nie chciałam na niego patrzeć, bo gdybym to zrobiła, wybaczyłabym mu natychmiast.

- O co chodzi? - spytałam, kiedy usłyszałam, że idzie w moim kierunku.

- Nie chcę twojego auta, bo jak mi się wydaje, nie ustaliliśmy nagrody - w końcu odwróciłam się do niego i odebrałam kluczyki, które trzymał w wyciągniętej dłoni.

- Więc o co ci chodzi, Lighting? - syknęłam, a w jego oczach zobaczyłam smutek, przez to, jak go traktuję.

- Chciałem, żebyś mi wybaczyła - powiedział ze skruchą i złapał mnie za rękę - Proszę - szepnął, a ja przełknęłam gulę w gardle i zdobyłam się na chłodny ton głosu.

- Kyler, daj sp... - nie dane mi było dokończyć, bo brunet przywarł swoimi ustami do moich. Dopiero teraz, tak na prawdę zorientowałam się jak bardzo za nim tęskniłam. W pierwszej chwili byłam zaskoczona jego posunięciem, ale już po chwili ogarnęłam się i oddałam pocałunek. Kyler widząc moją odpowiedź na jego gest, złapał moje ręce i położył je sobie na karku, nie przerywając pocałunku. Zanurzyłam palce w jego włosach, a on mocniej objął mnie w pasie i przyciągnął mnie do siebie. W tym pocałunku pokazał mi cały swój strach, który odczuwał, i przez który nie powiedział mi o mafii, ale prosił również o przebaczenie. Mam tylko jedno pytanie: "Jak odeprzeć tak dobrze zaplanowany atak, tak idealnego faceta?"*Nie mogłam zostać niewzruszona.

W końcu odsunęliśmy się od siebie, oboje ciężko oddychając. Kyler patrzył na mnie skruszonym wzrokiem, a ja pogłaskałam go po policzku.

- Nie potrafiłabym ci nie wybaczyć - przyznałam zgodnie z prawdą, a w jego oczach zobaczyłam wyraźną ulgę - W końcu trudno długo gniewać się na kogoś, kogo się kocha - dopowiedziałam z zadziornym uśmiechem, a on popatrzył na mnie, zarazem zaskoczony, ale i szczęśliwy. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Kyler wziął moją rękę, która nadal spoczywała na jego policzku, w swoją i przyłożył do ust, po czym ją pocałował, cały czas patrząc mi w oczy. Poczułam przyjemny dreszcz w miejscu, które pocałował.

- Kocham cię, Mia - powiedział, a ja poczułam jak moje serce zrobiło fikołka. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na moje usta.

- Też cię kocham, Kyler - odpowiedziałam, a po chwili zostałam porwana w jego ramiona i roześmiałam się beztrosko.

Nagle rozległy się gwizdy i brawa. No tak, jesteśmy na wyścigach...

* cytat z książki Collen Houck

Ach, ten romantyzm xD Wyznawanie sobie miłości na wyścigach xD Grr, Kyler, mogłeś się bardziej postara, kto tak uważa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro