Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

Czas mijał i nawet nie zauważyłam kiedy zleciał ten rok, bo już mieliśmy koniec grudnia i sylwester!

Razem z Sarą, Brianem, Aną, Markiem i Kyler'em, postanowiliśmy wyjechać na 3 dni do Francji, ponieważ każda z nas chciała tam coś zobaczyć. Ja wieżę Eiffela, Ana łuki triumfalne, a Sarah Luwr.

- Mia, idziesz już? - krzyczały przyjaciółki, a ja dopinałam swoją walizkę.

- Już kończę! Zaraz zejdę!

Jak powiedziałam tak i zrobiłam, bo już chwilę później pakowałam walizkę do bagażnika. Jest dopiero 5 rano a musieliśmy wstać tak szybko, bo za 20 minut mieliśmy lot, a on sam miał zająć ponad 12 godzin.

- Nie wierzę, że polecimy do Paryża - powiedziała rozmarzona Sarah, a Brian podszedł do niej od tyłu, objął w talii i pocałował w policzek.

- W końcu to będzie najlepszy Sylwester, czyż nie? - dziewczyna przytaknęła i już po chwili wszyscy siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy na lotnisko.

Trzydzieści minut później siedzieliśmy w samolocie, a ja nerwowo bawiłam się swoją bluzą.

- Co jest? - zapytał Kyler i spojrzał na mnie z troską.

- Nigdy nie przepadałam za stratami... Trochę się ich boję.

- Spokojnie - mówiąc to złapał mnie za rękę - Będę do ciebie mówił i nawet nie zauważysz, kiedy już będziemy lecieć, ok? - Skinęłam głową i Kyler rzeczywiście miał rację. Nie zauważyłam Kiedy byliśmy już ponad chmurami. Ziewnęłam.

- Jestem zmęczona, branoc, Kyler - położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczu.

- Śpij dobrze, Mia - powiedział i objął mnie ramieniem, a ja odpłynęłam w spokojny niebyt.

- Mia, już dolatujemy - usłyszałam głos Kyler'a i obudziłam się.

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Francję rozprzestrzeniającą się na dole.

- Wow - powiedziałam i usłyszałam głos stewardesy, mówiący, żeby zapiąć pasy.

- I co? Lot nie był taki zły? - zapytała Ana, kiedy jechaliśmy do hotelu.

- Myślałam, że będzie gorzej - przyznałam i zaczęłam oglądać widoki za oknem.

- Dobra, to teraz do hotelu, coś zjeść i...? - spytał Mark.

- Łuk triumfalny! - pisnęła Ana, a my się zgodziliśmy. Już jutro Sylwester, więc jutro zaczniemy przygotowania.

Wynajęliśmy trzy pokoje, w jednym z droższych hoteli, co było pomysłem chłopaków, a my o niczym nie wiedziałyśmy.

Kiedy już wszystko rozpakowaliśmy, postanowiliśmy pójść zobaczyć łuk triumfalny.

- Jest jeszcze piękniejszy niż sobie wyobrażałam - powiedziała Ana i zaczęła robić zdjęcia - Patrzcie na to. Fajnie wyszło, nie? (media)

- Czyli rozumiem, że się podoba? - spytał Mark, a ona pokiwała głową.

- Jest wspaniałe - wyszeptała, a jej narzeczony pocałował ją. Szybko złapałem aparat i zrobiłam im zdjęcie, bo wyglądali uroczo, zwłaszcza kiedy w tle był łuk tryumfalny.

- No dobra, kto jest głodny? - wybuchnęliśmy śmiechem na słowa Briana - No co? - zapytał ze śmiechem.

- Nie, nic - odparła Sarah i pociągnęła go w stronę jakiejś restauracji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro