21
Trzy miesiące później
Kyler POV
Właśnie przyjechałem po Mię, ale pod jej pracą czekam już 15 minut, a spóźniłem się o 10.
Dlaczego po nią przyjechałem?
Jej BMW zniszczyło się doszczętnie na ostatnim wyścigu, a Tuatara jest w warsztacie, więc aktualnie nie ma pod ręką żadnego auta. Nie zapominajmy o Bugattim, które pożyczyła Anie.
Już miałem do niej dzwonić, kiedy ona nagle wypadła z budynku.
- Ej, co tak dł... Co się stało? - spytałem, kiedy zobaczyłem, że płacze.
Nie odpowiedziała, po prostu podeszła do mnie i przytuliła się. Niepewnie objąłem ją i oddałem uścisk.
- Co się stało? - spytałem łagodnie, a Mia po chwili, odsunęła się.
- Oni... Oni mnie zwolnili - powiedziała, kiedy trochę się uspokoiła.
- Dlaczego? - spytałem zdziwiony.
- Ktoś doniósł, że się ścigam.
- I za to cię wywalili? - spytałem z niedowierzaniem.
- Nie. Dowiedzieli się, że na akcji w domu Bossa, spotkałam go i nie powiedziałam im i tym. Poza tym, jak wiesz, ścigają Lighting'a - zaśmiała się bez krzty wesołości - W końcu ukrywam jego tożsamość - powiedziała i znowu się do mnie przytuliła.
- Przeze mnie cię wywalili? - spytałem po chwili ciszy, a ona popatrzyła na mnie zdziwiona - Czemu im nie powiedziałaś, że to ja?
- Wsadziliby cię do paki - powiedziała prychając.
- Gdybyś mnie nie znała, miałabyś teraz pracę - mruknąłem.
- Daj spokój, Kyler - prychnęła.
- Taka prawda. Przyniosłem same nieszczęścia.
- Nie same nieszczęścia. W końcu wygrałam z tobą wyścig, a to chyba plus.
- Kobieta ze mną wygrała... Mówię, że same nieszczęścia - uderzyła mnie łokciem w brzuch i oboje się zaśmialiśmy.
- A teraz bądź tak dobry i zawieź mnie do domu - nie czekając na moją odpowiedź, wsiadła do auta.
Mia POV
Aż do wieczora szukałam pracy w ogłoszeniach, ale oczywiście ktoś musiał mi przerwać tą czynność.
- Co jest Brian? Tuatara jest gotowa?
- Co? Nie ważne, dzwonię w innej sprawie.
- Więc o co chodzi?
- Tak jakby brakuje nam dwóch osób do wyścigu i tak pomyślałem... - parsknęłam śmiechem.
- Brian, wiesz, że nie mam aktualnie auta.
- Jak to nie? Przecież - nie usłyszałam dalszej wypowiedzi, bo do moich uszu dobiegł dźwięk klaksonu, nie dającego się pomylić z niczym innym, mojej Tuatary!
- Dajcie mi 10 minut i będę - powiedziałam i rzuciłam się do szafy.
Szybko wskoczyłam w klasyczny zestaw, tyle, że teraz ubrałam czerwony top i bez ostrego makijażu, tylko normalny, dzienny.
- Czemu nie mówiliście, że SSC jest już naprawiona! - powiedziałam do Kyler'a, który już siedział na miejscu pasażera.
- Brian dokończył go przed wyścigiem. Nie było kiedy, a teraz jedź!
Nie zdążyłam nawet zapiąć, pasów, a już mknęłam prawie pustymi ulicami.
- Czekaj, dwóch kierowców? Też jedziesz?
- A jak. Mój Bugatti już czeka! - odparł ze śmiechem i niedługo później byliśmy na miejscu.
- Ej, Brian! - krzyknęłam i po chwili mechanik podszedł do mnie.
- Co jest?
- Mam nadzieję, że wyposażyłeś moją Tuatarę w nitro? - spytałam, a on popatrzył na mnie jak na kosmitkę.
- Człowieku, kim bym był gdybym tego nie zrobił?!
- Okej, okej. Zaczynamy? - spytałam i wsiadłam do środka.
Na środek wyszła jakaś blachara i rozpoczęła wyścig.
Zgrabnie wyminęłam Toyotę i jechałam jako czwarta. Zobaczyłam, że czarny Bugatti Kyler'a jest drugi. Zaraz za jakimś McLarenem.
Wyprzedziłam jeszcze jedno zielone auto i teraz byłam trzecia.
Zobaczyłam jak Bugatti zrównuje się z McLarenem, na co niebieski chciał go zepchnąć, ale ja byłam szybsza i w momencie, w którym Kyler wyhamował, ja wjechałam w tył kobaltowego auta, dzięki czemu, Bugattiemu nic się nie stało. Ominęłam McLarena, który zjechał z trasy i teraz ścigałam się z Kyler'em.
Jechaliśmy łeb w łeb i żadne z nas nie wychodziło na prowadzenie. Przez chwilę zastanawiałam się nad remisem, ale przez to rozkojarzenie, dodałam nitro o pół sekundy za późno i to Kyler przekroczył jako pierwszy linię mety.
- Pół sekundy - wymamrotałam i rzuciłam mu, jak zwykle, 2,5k.
- Oj no nie obrażaj się - powiedział, a ja przewróciłam oczami - Prawie mnie miałaś.
- "Nie ważne czy wygrasz o metr czy kilometr, grunt żeby wygrać" - zacytowałam.
- No weź, w Doma się bawisz? - spytał z kpiną.
- To szczera prawda, więc owszem.
- Ale różnica jest taka, że nie szczerzysz się jak Brian - skwitował, a ja się zaśmiałam.
- Bo ja z tobą już wygrałam, a nie tak jak Brian, któremu Torreto dał wygrać.
- Dobra, koniec tej bezsensownej kłótni - powiedział Brian - Mamy zwycięzce! - krzyknął i pokazał Kyler'a na co rozległy się krzyki i brawa.
Oczywiście bruneta zaraz obskoczyły blachary, a ja z trudem powstrzymałam śmiech widząc jego zniesmaczoną minę.
- Powodzenia - powiedziałam z kpiącym uśmiechem, a jego błagalny wzrok zaraz zmienił się w mordercze spojrzenie, przez co nie powstrzymałam śmiechu i zaczęłam się śmiać jak opętana, po czym wsiadłam do mojej Tuatary i pojechała do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro