Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Jak się okazało Ana chciała po prostu porozmawiać ze mną o nadchodzących urodzinach Sary. Uzgodniłyśmy, że po prostu spędzimy ten dzień razem, a prezent także wymyśliłyśmy. Ana już go zamówiła, więc ja tylko dopłacę.

Następnego dnia, była sobota, czyli zero pracy i urodziny Sary.

Wstałam wcześnie rano, razem z Aną i zaczęłyśmy przygotowania. Sarah miała przyjechać o 10, więc miałyśmy dwie godziny.

Chciałam nakrywać stół, kiedy ktoś do mnie zadzwonił.

-Tak, słucham?

- Cześć Mia. Co powiesz na kino? Może być nawet komedia romantyczna - parsknęłam śmiechem.

- A ty co tak zdesperowany, że chcesz ze mną spędzić czas?

- Wszyscy mnie wystawili. To jak?

- Kino? 5 Brzmi nieźle, ale. Po pierwsze: Nie lubię filmów romantycznych, a po drugie: nie mogę.

- Nawet ty mnie wystawiasz?

- Sarah ma urodziny. Rozumiesz.

- Ranisz - prychnął - Złóż życzenia i spadam. Cześć.

- No, na razie.

- Kto to? - spytała Ana.

- Kyler, a co?

- Nic, tak pytam - odparła wzruszając ramionami.

Przez cały czas rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się, aż przeszkodził nam dzwonek do drzwi.

- To pewnie Sarah. Masz prezent? - blondynka podniosła małe pudełeczko, a ja podeszłam do drzwi.

- Hej Mia. Już jestem - powiedziała wchodząc do środka.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłyśmy, kiedy weszła do kuchni.

- Otwórz - poleciła Ana, a przyjaciółka wykonała jej polecenie.

- Nie wierzę! Dziękuję! - pisnęła.

- Najpierw tort, a później McLaren - zarządziłam.

Tak. Kupiłyśmy je McLarena P1. Może nie jest tak dobry jak mój Tuatar, ale też jest szybki i ekskluzywny.

Cały dzień spędziłyśmy w galerii handlowej. Byłyśmy w kinie i obkupiłyśmy się za wszystkie czasy. Dopiero wieczorem wróciłyśmy do mnie.

Kiedy zostawiłam rzeczy w pokoju, Sarah i Ana zawzięcie o czymś dyskutowały.

- Co tam spiskujecie? - spytałam.

- Może wyjdziemy do klubu? - odparła Ana.

- Czemu nie. Jak chcecie - blondynka wystukała coś na telefonie, a ja podniosłam brew - Co robisz?

- Sprawdzam miejscówkę - nie skomentowałam tego.

Dwie godziny później byłyśmy w najlepszym klubie i mieście, a kolejki były kilometrowe. A wiecie kto jest szefem? Brian. Więc wypuścili nas be kolejki.

- Idziemy? - spytała Sarah wskazując bar, a my zgodnie pokiwałyśmy głowami.

Rozmawiałyśmy ja za dawnych lat, z tą różnicą, że teraz przy alkoholu.

- Może wreszcie się ruszymy? - marudziła Ana i w końcu się zgodziłyśmy, po czym poszłyśmy na parkiet.

Przez jakiś czas tańczyłyśmy razem, ale one nagle gdzieś wyparowały.

Trochę mi już szumiało w głowie, ale nie zeszłam z parkietu.

- Mia, nie wierzę - usłyszałam rozbawiony głos Kyler'a - Jesteś schlana. Nie dowieźć cię do domu?

- Kyler, daj spokój - powiedziałam odwracając się do niego - Jestem całkowicie trzeźwa - odparłam, na co posłał mi rozbawione spojrzenie. Przewróciłam oczami - Serio.

Kyler złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że staliśmy bardzo blisko siebie.

- Zdecydowanie nie jesteś - wymamrotał.

- Dlaczego tak myślisz?

- Bo gdyby tak było, to już dawno dostałbym a twarz - Przewróciłam oczami.

- A chcesz dostać?

- Nie, tak jest miło, nie uważasz.

- Co tu w ogóle robisz? - spytałam zaciekawiona.

- Powiedzmy, że twoje przyjaciółki to zorganizowały.

- Dlatego zaproponowała klub. Zwykle tego nie robią, już rozumiem. Ale co robisz tu?

- Jestem tu po to, żeby zrobić coś co powinienem był zrobić dawno temu - zanim zdążyłam zareagować, albo chociaż przetworzyć jego słowa, on wpił się w moje usta. Automatycznie objęłam go za szyję i oddałam pocałunek.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oparł czoło o moje.

- Kocham cię Mia - wyszeptał.

Chciałam odpowiedzieć, ale przerwała mi Ana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro