Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[04]

HINATA POV

-Co ty do cholery zrobiłaś, Hinata?- jego osądzający głos był jak uderzenie w twarz.

-Gomen'nasai, Neji. Ale byłam zdesperowana i--

-Nie mogłaś wziąć samochodu Kiby, ale nieeeeeeee.... musiałaś wziąć samochód nieznajomego!- podniósł lekko głos, sprawiając, że wzdrygnęłam się.

-Gomen....- mruknęłam.

Mój kuzyn westchnął i potrząsnął głową. Kilka jego pasm długich i brązowych włosów opadło na bok. Potem zaczął chichotać, przez co spojrzałam na niego, skupiając na nim swoją uwagę.

-Nani?

Neji zakaszlał, zanim odkaszlnął.

- Powinnaś być przykładem spadkobierczyni Hyuga.-zachichotał sucho.

- Tak, ale nie jestem już dziedziczką bez rodziny.-wymamrotałam.

Neji przewrócił oczami i zadrwił.

-Hinata, zawsze będziesz dla mnie dziedziczką.

Uśmiechnąłem się do mojego ukochanego kuzyna, po czym on uśmiechnął się do mnie także. Poczułam łzy w oczach, gdy wymianiliśmy się spojrzeniami. Neji podniósł rękę i odgarnął mi włosy z twarzy.

-Nie płacz, Hinata. Wszystko będzie dobrze.

Zachichotałam lekko . Jego miękka dłoń otarła moje łzy, które spływały, przez co uśmiechnęłam się odrobinę. Neji spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, jakby zastanawiał się, przez co się uśmiecham.

-Z czego się tak śmiejesz?- zapytał mnie.

-Bo....płakałam wiele razy, Neji, ale nigdy nie płakałam przy tobie, z wyjątkiem tego jednego razu. Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje.- wyznałam.

Neji ponownie westchnął i mnie przytulił. Podniosłam ręce i również go przytuliłam.

- Musisz się wkrótce obudzić.

To przyciągnęło moją uwagę. Powoli odchyliłam się od niego i spojrzałam na jego blade oczy.

-Mogę go zobaczyć?- lekko się zarumieniłam.

-Kogo?- zauważył, wiedząc o kogo mi chodzi.

Zmarszczyłam brwi. Nie znałam jego imienia, więc nie mogłam mu dokładnie powiedzieć, kogo mam na myśli.

-Niego.

-O, masz na myśli Na--

~~~~~~

Mój bok zaczął mnie boleć, gdy na coś natrafiłam . Jęknęłam i otworzyłam oczy, by zobaczyć sprawcę mojego dyskomfortu.

Cholerne klucze....Klucze? O racja, klucze.

Ponownie jęknęłam i usiadłam, mając wciąż zamknięte oczy. Promienie słoneczne oświetlały moje powieki, co sprawiło, że znowu się położyłam.

-Sen......Znowu.- wymamrotałam.

Moje ciało zsunęło się na skórzane siedzenie, na którym potem zwinęłam się w kłębek. Podciągnęłam kolana do piersi i otworzyłam oczy.

Spojrzałem na brązowe siedzenie obok mnie i nagle podskoczyłam, przypominając sobie wczorajszą noc. Podniosłam siedzenie kierowcy, żeby było odpowiednio ustawione i spojrzałam na siebie w lusterku wstecznym.

Poczułam jej ostre, osądzające spojrzenie na mnie. Nasze blade oczy zamknęły się, gdy spojrzałam na jej rysy. Jej skóra nadal była zaczerwieniona, o oczy napuchnięte od płaczu przez wydarzenia z zeszłaej nocy.

-Więc, powinnaś zwrócić samochód, Hinata.- powiedziałam do siebie, odrywając wzrok od odbicia.

Ponownie przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam z pustego parkingu. Zaczęłam jechać w kierunku domu, w którym odbyła się wczoraj impreza.

Na drodze było mało samochodó, więc zaczęłam stukać palcami w kierownicę.

Sapnęłam... nie mogę zwrócić samochodu, wyglądając jak suszona śliwka! Zawróciłam samochód i zaczęłam kierować się w stronę Kiby.

Zaraz... Jestem na niego wściekła.

Uśmiechnęłam się i pomyślałam o innym miejscu. Po raz kolejny zmieniłam trasę i po chwili dotarłam już do mojej lokalizacji.

Zaparkowałam samochów i wysiadłam z niego, czując jak się kleję. Wyprostowałam trochę ubrania , zanim zapukałam do drewnianych drzwi. Czekałam kilka minut.

Dzrzwi otworzyły się, a w nich ukazała się czarnowłosa kobieta z dzieckiem w ramionach.

-Hinata, co się stało?- jej szkarłatne oczy mnie skanowały.

-Kurenai-sensei.....- uśmiechnąłam się niezręcznie.

-Wejdź do środka.- wprowadziła mnie do domu.- Asuma!- jej głos rozbrzmiał w domu.

Zza rogu wyszedł wysoki mężczyzna z uśmiechem na ustach, ale dgy tylko mnie zobaczył, posłał mi dziwne spojrzenie , przez które nieco się skuliłam.

-Hinata...

-Ano...Ohayo Asuma-sensei.

Kurenai-sensei zabrała mnie do salonu i oddała ich dziecko Mirai, Asumie.

-Powiedz mi co się stało, Hinata.

Poprawiłam się na siedzeniu i zaczęłam bawić się palcami. 

Naprawdę nie wiem jak to wyjaśnić.

To znaczy.... jakaś dziewczyna wszczęła walkę. Wylała na mnie poncz. Pobiłam ją. Kiba był pijany. Ukradłam samochód jakiegoś faceta i teraz jestem tutaj?

Naprawdę to po prostu--

-Cóż, to bardzo....... interesujące.- dobrała odpowiednie słowo.

Kurde. Powiedziałam to na głos.

-Myślę, że możesz tak powiedzieć.- zachichotałam lekko.

-Planujesz oddać samochód?- podniosła brwi.

-Tak mam zamiar. Tylko, że....... nie chcę go zwrócić....... wyglądając jak katastrofa.

Chociaż tak właśnie wyglądam.

Spojrzałąm na nią, a ona posłała mi łagodny uśmiech.

-Oh, Hinata. Nie mogłaś po prostu zapytać, czy możesz wziąć prysznic. Wiesz przecież, że będziesz tu zawsze mile widziana.- powiedziała.

Poczułam napływające łzy, ale je powstrzymałam. To prawda, Kurenai-sense zawsze będzie tu dla mnie. Wiele, wiele razy mi pomogła, troszczyła się o mnie i mnie kochała. Nie wiem gdzie teraz bym była bez niej.

-Arigato sensei.

=.=.=.=.=

-N-naprawdę sensei, n-nie musisz mnie k-karmić.- zadrżałam, wciąż czując chłód pod prysznicem.

Dała mi fioletową sukienkę do opalania, ponieważ nie miałam innych ubrań, a także zwykłą parę sandałów.

-Nonsens, jeśli zamierzasz wrócić do samochodu, powinnaś to zrobić z pełnym brzuchem.- powiedziała Kurenai.

-Ale wtedy nie wyrzucę z siebie nerwów, naprawdę sensei, wszystko w porządku. Nie chcę zakłócać waszego rodzinnego posiłku.- powiedziałam, pomimo mojego pranienia o jedzieniu.

- Więc, zawsze możesz przyjść w każdej chwili, Hinata.- powiedział Asuma i poklepał moje ramię.

Ukłoniłam się i podziękowałam mu. Przytuliłam ich wszystkich i poszłam do mojego-- To znaczy samochodu. Ponownie spojrzałam w lustro, wyglądałam dość przyzwoicie.

Mogłam nałożyć trochę eyelinera na oczy.

Upalna czerwcowa pogoda odbijała się po ulicach Konohy. Kiedy mijałał je , poczułam jak w moim rzołądku narasta niepokój.

Ten niepokój nie był spowodowany tym czy uszkodziłam ten samochód czy cokolwiek innego. To był niepokój spowodowany przez posiadanie tego samochodu więcej niż 12 godzin. Mam nadzieję, że właścicel się na mnie nie rzuci.

Sceneria wczorajszego wieczoru po raz kolejny stanęła mi przed oczami, przez co jęknęłam, mając nadzieję, że dotarcie tam nie zajmie mi zbyt wiele czasu.

Było cicho. Kilka samochodów wciąż stało zaparkowanych na zewnątrz. Z pośród nich rozpoznałam jeden.

-Co on tu jeszcze robi?- mruknęłam do siebie, gdy podjechałam bliżej domu.

Zaparkowałam samochód i wysiadłam, upewniając się wcześniej, że niczego nie zostawiłam. Powoli wypuściłam oddech, który trzymałam i podeszłam do szklanych drzwi.

Powoli i ostrożnie uniosłam pięść by zapukać.

Wreszczie, gdy zebrałam w sobie wystarczająco odwagi, zapukałam w drzwi.

Kto by pomyślał, że było to takie niemożliwe do wykonania?

Czekałam, aż ktoś otworzy mi drzwi, chwiejąc się na piętach. Po chwili, która wydawała się być wiecznością, drzwi powoli się otworzyły.

-Hinata? Co ty tutaj robisz?

Zmarszczyłam brwi.

Super. Po prostu wspaniale.

-Nie jestem tutaj, żeby z tobą rozmawiać, Kiba.- powiedziałam szybko.

Kiba zadrwił, skrzyżował ręce i oparł się o framugę drzwi.

-Oh tak? A więc z kim?- skomentował brunet.

-Ano... Z właścicielem tego samochodu.- odwróciłam się i wskazałam na zaparkowaną przed domem Hondę.

Odwróciłam się do Kiby i zobaczyłam jak jego oczy były szeroko otwarte, jak i równierz usta. Uśmiechnęłam się niezręcznie do chłopaka, ale jego uwaga nadal skupiała się na samochodzie.

-Nani?- zapytałam po kilku minutach całkowitej ciszy.

-Zabrałaś samochód Naruto?!- krzyknął na mnie tak, że aż się wzdrygnęłam.

-A miałam jakieś inne wyjście?! Byłeś całkowicie pijany!- krzyknęłam na niego.

Chwycił się za głowę i zakrył uszy. Uśmiechnęłam się i skrzyżowałam ręce na moim biuście.

- Masz kaca .... Głupek.-zadrwiłam.

-Tak, wszyscy mają.- odpowiedział Kiba.

-Więc...mogę porozmawiać z--

-Kiba, kto to?

Ten sam głos.

Mogę spojrzeć na niego? Za każdym razem, gdy próbowałam to zrobić, znikał.

Czułam jak moje serce zaczyna gwałtownie bić w mojej klatce piersiowej, gdy jego kroki coraz bardziej się zbliżały do drzwi.

-Twój złodziej samochodu.- Kiba stwierdził wyraźnie i wrócił do domu.

Kroki przyśpieszyly, przez co przygryzłam moją dolną wargę. Ciało ślizgnęło się po podłodze, a następnie zderzyło się z drzwiami.

-Dlaczego ty mały--!

Zatrzymałam oddech na jego krzyk, jak i na jego wygląd.

Był o wiele wyższy ode mnie i bardzo umięśniony. Jego oczy przypominały szafiry, lśniły promiennie, ale wydawały się lżejsze niż ten klejnot. Jego oczy były klejnotami.

Miał blond włosy, niezbyt krótkie, ale tak naprawdę wszystkie spiczaste. Na jego policzkach widniały trzy równoległe ślady wąsów.

Nasze oczy się zetknęły, przez co moje policzki zaczęły płonąć od nagłego rumieńca. Pod wpływem impulsu wepchnęłam kluczyk do jego klatki piersiowej i spojrzałam w dół.

-A-Ano...J-Ja......- moje gardło stało się suche i probowałam wypowiedziać zdanie.

Poczułam jego rękę na mojej, a następnie powoli uwolniłam kluczyki z mojego uchwytu. Szybko wycofałam dłoń z jego klatki piersiowej i starałam się nie trzęść.

- Możesz spojrzeć w górę, nie ugryzę cię.- powiedział kojącym głosem.

Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na niego.

-Dlaczego zabrałaś mój samochód?- zapytał spokojnie.

-J-Ja.... byłam w t-trochę trudnej sytuacji i z-znalazłam twoje k-kluczyki.- wyjąkałam.

-Więc musiałaś je znaleźć na ziemi, co?- zapytał.

Pokiwałam głową.

-Poczekaj chwilę....- położył palce na brodzie i spojrzał na mnie.- O!- wykrzyknął

-N-nani?

- Jesteś dziewczyną, która walczyła z Shion!

Moja twarz była teraz trzy razy bardziej czerwona niż była, a moje blade oczy rozszerzyły się.

-W-widziałeś to?- zapytałam.

Pokiwał swoimi blond włosami. Zachichotałam nerwowo i podrapałam się po głowie.

-Gomen'nasai....- wymamrotałam.

-Naruto.

-Co?- spojrzałam na niego.

-To moje imię.

Naruto?

-O, masz na myśli Na--

-ruto.- Neji miał rację.

Uśmiechnęłam się lekko i przeniosłam pasmo włosów za ucho.

Więc to o nim śniłam?

-A ty jesteś?

Och, powinnam mu to powiedzieć.

Podniosłam rękę, do uścisku, którą chętnie przyjął. Jego dłoń była ciepła i duża, uspokoiła mnie.

-Hinata.



Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro