Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[01]

HINATA POV

-Czym jest miłość?

-Miłość? Nic o tym nie wiem ...

-Więc, jak myślisz, czym jest miłość?

-Co myślę? Miłość dla mnie to coś, w czym nieliczni mieli tyle szczęścia. To wtedy, gdy serca dwóch osób wreszcie znalazły się w innych ... Albo ... Uczucia, które masz wobec pewnych ludzi lub rzeczy, są innego rodzaju miłością.

- Jesteś taką mądrą dziewczyną Hanabi, też tak myślałam.

Usiadłsm na parapecie, kiedy ona usiadła na chmurze równoległej ode mnie. Jej złota aureola unosiła się nad jej głową, gdy trzymała mnie za rękę.

- Miłość to daremna rzecz .- odgarnęłam jej brązowe włosy z oczu. - Tylko cię boli.

-Nie mów takich rzeczy jak ta starsza siostro! Miłość jest tym, co trzyma mnie i ciebie razem. - Hanabi mocniej ścisnęła moją dłoń. - Gdybym nie opuściła pieca ... - łza uciekła jej z oczu.

-Nie Hanabi! To nie była twoja wina ... Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. -spojrzałam na moją ukochaną siostrę.

-Ale zostawiliśmy cię samą.- podniosła na mnie wzrok.

Jej blade oczy spotkały moje , obydwie miałyśmy zaszklone oczy.

-Hinata, czas, żebyś się obudziła. Hanabi, musimy już iść. - nagle pojawił się mój kuzyn.

-Neji! Dlaczego nie przyszedłeś? - zwróciłam na niego moją uwagę.

Neji podszedł bliżej i odgarnął mi włosy z twarzy. Uśmiechnął się lekko , jego aureola pojawiła się nad jego głową.

-Jutro kończysz szkołę , prawda?- skinęłam głową.

- Potrzebujesz odpoczynku, Hinata. -Neji pocałował mnie w czoło.

Patrzyłam, jak moi dwaj członkowie rodziny znikają .

-Nie zostawiajcie mnie! Proszę! - wstałam.- Proszę! Wróćcie!

Jakimś sposobem pływałam z nimi, nie siedząc już na parapecie, lecz stojąc w powietrzu.

- To jeszcze nie jest twój czas, Hinata.

Hanabi i Neji pomachali do mnie, gdy zniknęli w chmurach. Zrobiłam krok do przodu i nie mogłam już chodzić w powietrzu.

Spadałam. Spadłam w ciemność. Krzyczałam, mając nadzieję, że ktoś ktokolwiek mnie złapie.

-Złapię cię! - krzyknął głos.

Uspokoiło mnie to, ale nadal miałam zamknięte oczy, bojąc się cokolwiek zobaczyć. Wciąż krzyczałam, dopóki nie brakło mi oddechu.

Po chwili poczułam moje ciało przeciwko drugiemu. Łzy napłynęły mi do oczu ze strachem w żołądku. Całe moje ciało zatrzęsło się, a ja obróciłam się w ramionach mego zbawcy i zacisnęłam jego t-shirt.

- Mówiłem ci, że cię złapię - męski głos zachichotał lekko.

Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam białą koszulkę zmiętą w mojej zamkniętej pięści i muskularne ramiona owinięte wokół mojego małego ciała.

Uratowana i bezpieczna. Moje oddychanie stało się gwałtowne, kiedy poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze.

Otoczyła nas ciemność, ale on świecił.

-Zawsze Cię złapię.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam jego twarz ---

~*~*~*~*~*~*~*~

Głośne dzwonienie budzika rozbrzmiewało echem w prawie pustym pokoju.

Mały krzyk opuścił moje usta, kiedy moje ciało zsunęło się z łóżka, powodując, że uderzyłam o twardą ziemię.

Jęknęłam i przetarłam się bo obolałym miejscu, gdy usiadłam na ziemi. Budzik nadal dzwonił, więc uderzyłam dłonią o przycisk i w końcu zamilkł.

Atmosfera była cicha. Po chwili otworzyłam oczy.

- To był sen - wyszeptałam do siebie.- Ten cholerny.

Wytarłam twarz i poczułam, że moje oczy są trochę mokre.

Właściwie to płakałam.

Westchnienie opuściło moje usta, gdy wstałam i podeszłam do maleńkiej toalety. Kliknęłam światło, a potem szybko je wyłączyłam, pamiętając, że gdyby ktoś mnie złapał, wpadnę w kłopoty.

Moje oczy były zamknięte na bladych gapiących się na mnie w lustrze. Był to żałosny widok, ta dziewczyna w lustrze.

Jej głębokie, indygo włosy były splątane, a oczy były spuchnięte, wąskie usta miały ślady ugryzień, poprzez gryzienie ich, a jej koszulka wisiała luźno na cienkim ciele.

Naprawdę ... Żałosne.

Zawsze patrzyła na mnie, dziewczyna w lustrze. Ona prześladuje mnie z mojej przeszłości, tracąc wszystkich, których kochałam.

Ale do cholery ... Ona jest mną. To jest do bani, ale takie jest życie, co?

Chwyciłam moją torbę z boku łóżka i wycofałam się do toalety.

Po umyciu zębów, umyciu twarzy i szczotkowaniu włosów, przebrałam się w purpurowy podkoszulek, czarne dżinsy i czarne trampki.

Było cicho . Dyskretnie wyjrzałam przez okno.

Wreszcie.

Widziałam głowę z brązowymi włosami, na którą czekałam. Patrzyłam, jak wchodzi po schodach, ciągle patrząc za siebie.

Zanim zdążył zapukać, otworzyłam drzwi.

-Kiba.- uśmiechnęłam się.

-Koszt jest jasny, chodź.-wyciągnął mnie i chwyciłam torbę, zanim drzwi się zamknęły.

W mglistym świetle poranka pobiegliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy.

Poprawiłam się na siedzeniu i spojrzałam na Kibę.

-Arigato jeszcze raz ... Za to, że pozwoliłeś mi tam zostać.- wymamrotałam.

- Nie ma problemu, moja mama wie, że to moja przestrzeń, więc możesz zostać tak długo, jak potrzebujesz ... Ale ona po prostu nie może się dowiedzieć - powiedział z zakłopotaniem.

-Wiem.... dziękuję.

Zachichotał i poklepał mnie po ramieniu. Spojrzałam na poranną rosę na szybie okna, odbijającą promienie słońca, które ją uderzały.

Kiba sięgnął, by włączyć muzykę, ale odepchnęłam jego rękę.

- Co z tobą? - zwrócił swoją uwagę z powrotem na drogę.

- Nic ... chcę tylko trochę ciszy i spokoju, zanim pójdziemy do piekła.

-Piekła? - zapytał pytającym tonem.

Pokiwałam głową i wciągnęłam torbę na moje kolana.

- Zdecydowałam, że to właśnie będzie liceum Konochy.

Kiba uśmiechnął się złośliwie, ale milczał. Westchnęłam z ulgą. Kiba zawsze był taki gadatliwy, czasami denerwujący.

Ale on jest moim najlepszym przyjacielem. Praktycznie mieszkałam w jego apartamencie na piętrze, który nie obchodzi jego rodziny. Wszyscy myślą, że Kiba używa tego miejsca do przechowywania ... przechowywania mnie.

Nie nocuję tam jednak co noc. Czasami zatrzymuję się u Kurenai lub oszczędzam na kilka nocy w hotelu.

Kiba zaczął rytmicznie stukać palcami w kierownicę i nucić.

Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać śmiech, lecz mały chichot opuścił moje usta.

- Co? - przestał nucić.

-N-nic.

Czułam, jak intensywnie się na mnie patrzy.

- Co, Hinata?

-To ... Po prostu ... Nucałeś piosenkę z My Little Pony.

Nie mogłam już się powstrzymać i zaczęłam się śmiać. Kiba zarumienił się szkarłatem.

-W-wcale,że nie! - zaprotestował.

-Co ty... Robisz w ... wolnym czasie ... To nie mój interes.- kontynuowałam śmiech.

-M- musiałem wczoraj oglądać to z Mirai!

Mirai jest dwuletnią córką naszej sensei. Opiekujemy się nią od czasu do czasu, podobnie jak uczeń Asumy, Shikamaru. Asuma jest jej mężem, a Shikamaru jest jak jego siostrzeniec.

Mój śmiech powoli znikał, gdy zbliżaliśmy się do bram szkoły wyższej w Konoha. Kiba zaparkował na swoim miejscu i oboje wysiedliśmy.

- Spotkam się z tobą na lunch? - spojrzał na mnie.

- Pracuję z Kakashim-senseiem nad przygotowaniami do ukończenia szkoły, kontrola deszczu? - obdarzyłam go krzywym uśmiechem.

Brunet skinął głową i weszliśmy do środka. Była dopiero godzina 7.45 rano, a korytarze były wypełnione studentami koło ich szafek, którzy roamawiali z przyjaciółmi.

Spokojna i cicha atmosfera z zewnątrz dawno minęła, gdy głos pozbawił innych głosów.

Zawinęłam sweter mocniej wokół mojego ciała, gdy gracze piłkarscy minęli nas, zerknęli na moją klatkę piersiową. Zarumieniłam się , nie podobała mi się dodatkowa uwaga.

Zobaczyłam podrapany numer 134. Podeszłam do mojej szafki, podążając za Kibą, i odłożyłam niepotrzebne książki i wymieniaem je na niezbędne.

- To trzeca lekcja, prawda? - spytał Kiba, patrząc na swój telefon.

-Inuzuka, rok szkolny się kończy, a ty wciąż nie możesz zapamiętać, jaką klasę mamy razem? - zadrwiłam z niego.

-Tak ... Ale to trzecia , prawda?

Przewróciłam oczami i zatrzasnęłam moją szafkę.

- Tak, jest trzecia, baka.

Właśnie wtedy zadzwonił szkolny dzwonek, rozpoczynający dzień szkolny.

-Do zobaczenia.-poklepałam Kibę.

- Tak, koch- - przestał mówić.

- Co? - szybko odwróciłam się do niego, szarpiąc kucykiem.

-N-nic, do zobaczenia na zewnątrz.- powiedział brunet dość szybko, po czym odszedł.

-Trzeci.- zachichotałam i odwróciłam się.

Podeszłam pod klasę, wciąż miałam mnóstwo czasu, aby się tam dostać. Kiedy się odwróciłam , poczułam jakbym uderzyła w ścianę i potknęłam się, ale nie upadłam.

-Kurde, przepraszam.

Ten głos!

Moja głowa skierowała się w górę, by spojrzeć na wyższe ciało, ale osoba już odwróciła się w tym samym kierunku.

Widziałam tylko czarną bluzę zakrywającą ich głowę. Stałam tam ze zdziwieniem.

Jego głos był prawie taki sam jak ten w moim śnie.

Zadzwonił drugi dzwonek, sygnalizując, że masz tylko trzy minuty, aby dostać się do klasy.

Przeklinałam się mentalnie, kiedy szybko poszłam na drugie piętro do mojej pierwszej klasy. Kiedy usiadłam na wyznaczonym miejscu, rozległ się trzeci dzwonek i odgłos przekleństw w korytarzach odbił się echem.

Podziękowałam niebiosom, że zdążyłam, kiedy wyjęłam moją książkę do geografii i dziennik.

-Dzień dobry klaso, zobaczmy, gdzie skończyliśmy wczoraj, hm? - powiedział nauczyciel.

-Hai Obito-sensei.- powiedziała klasa.

Ja jednak milczałam i mówiłam, kiedy mnie wezwano. Pierwsze dwie lekcje ciągnęły się boleśnie wolno. W końcu nadeszła trzecia lekcjai spotkałam Kibe przy drzwiach.

Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy naszym dwuosobowym stole. To była literatura z Kakashi-sensei.

Klasa otrzymała zadanie przeczytania, więc poszliśmy. Skończyłam to zadanie tylko w jednej czwartej czasu lekcyjnego, a także arkusz roboczy, który się z nim zgadzał.

Wstałam, aby wykonać moje zadanie.

-Zrobione już, panno Hyuga?

Skinęłam głową na srebrnowłosego mężczyznę i wróciłam na swoje miejsce.

Reszta dnia ciągnęła się i momentalnie nastał kolejny dziań , a z nim ukończenie szkoły. Kiedy opuściliśmy budynek, było gorąco i wilgotno.

Ja i Kiba podeszliśmy do jego auta, kiedy nagle jakaś ręka chwyciła mój nadgarstek.

-Hinata? - spytał głos za mną.

Odwróciłam się, by spojrzeć na właściciela ręki, która należała do kobiecej brunetki.

-TenTen...

-Ino, Sakura i ja śpimy dziś u mnie w domu. Zastanawiałyśmy się, czy nie chciałabyś przyjść?

-Ano ...- spojrzałam na Kibę, który wyglądał na równie zdezorientowanego jak ja.

Tak naprawdę nie mówiły zbyt wiele do mnie, Kiba był moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Była "najlepszym przyjacielem" Neji'ego, ale oddalili się później .... Tak.

- Możesz użyć mojej piżamy. - powiedziała TenTen.

- Chciałabym - uśmiechnęłam się.

Jej czekoladowe oczy rozjaśniły się , po czym uśmiechnęła do mnie.

- No chodź ,możesz jechać ze mną.

Zaczęła mnie ciągnąć , a ja machałam do Kiby. Wyglądał na zmartwionego, ale przynajmniej nie musiał się martwić, że mnie ukryje.

Nie będę cię dzisiaj kłopotać, Kiba.

Zostawcie po sobie ślad kochani⭐📝😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro