7.
Nie zapowiedziany gość wtargnął do ich wspólnego mieszkania. Jimin nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nie chciał się przyznawać, ale przywiązał się do Mina przez
te parę dni.
Miał nadzieję, że po tym incydencie, spędzi czas z młodszym, szepcząc sobie czułe słówka, obdarowywując się wzajemnie leniwymi pocałunkami i przytulając do wieczora we wspólnym łóżku.
Niestety bardzo się rozczarował. Hoseok, bo tak nazywał się przybysz okazał się chłopakiem Yoongiego, o którym demon nie raczył go poinformować. Był zły, na Yoongiego i na siebie.
Zdecydowanie za łatwo dał się omotać demonowi, a miętowowłosy wykorzystał to. Pewnie chciał tylko zdobyć jego niewinność i zostawić samego. Chciał, aby ten uroczy, a zarazem zadziorny demon
był tylko jego.
Niestety tak być nie mogło. Jimin nie bawił się w trójkąty, przede wszystkim nie z koniomordymi mężczyznami. Pragnął mieć jednego Partnera na wyłączność.
Postanowił zawalczyć ze swoim pożądaniem i zazdrością buzującą w nim na widok całujących się chłopaków. Nie obchodziło go czy młodszy odepchnął swojego kochanka. Nieśpiesznym krokiem udał się do przedpokoju włożył buty.
-Sorry Yoongi ja nie jestem zainteresowany orgią. Tym bardziej z takimi kucykami - te słowa skierował do Yoongiego, po czym najzwyczajniej wyszedł, zostawiając demona z szokiem na twarzy i Jungiem klejącym się do jego boku.
Zszedł po klatce schodowej. Kierował się, w sumie nie wiedział dokąd. Błąkał się po ulicach Seulu bez żadnego celu. Jimin nie mając pojęcia, co może robić przez ten czas, udał się do jakiejś kawiarenki, w której zamówił jabłecznik i czarną kawę.
Nie zauważył, że już dawno nie był w stanie wrócić do mieszkania, nie zapamiętał drogi powrotnej przez swoje liczne zakręty.
Godzina za godziną leciała, na zewnątrz pociemniało, a chłopak nadal przesiadywał w kawiarni. Myślał o swoim życiu. Przez głowę przelatywało mu wiele myśli:
"Jaki jest cel życia?", "Po co żyję?"
Nie znał odpowiedzi na te pytania.
Zza myślenia wyrwała go jedna z kelnerek, całkiem ładna pełne usta, mały lekko zadarty nosek, proste kasztanowe włosy do ramion. Takie mocne 2/10. W porównaniu z Yoongim ... No po prostu to tak jakby porównywać rozjechaną ropuchę z piękną, zgrabną łanią. Poinformowała chłopaka o zbliżającej się porze zamknięcia kawiarni.
Anitri wyszedł z lokalu i dalej przechadzając się po ciemnych ulicach Seulu, natrafił na piękny park, nawet bez oświetlającego go słońca wyglądał fascynująco. Usiadł na drewnianej ławce, co powinien zrobić?
Do mieszkania na pewno nie wróci, mógłby tam znaleźć wymieniających się śliną mężczyzn. Nie chciał tego oglądać. Za dużo pieniędzy nie miał, ale może starczy mu na jakiś mały pokój w hostelu.
Udał, się w drogę do najbliższej noclegowni. Po dotarciu na miejsce dostał tam bardzo nieprzyjemną nowinę. Nie mieli ani jednego wolnego pokoju.
Zrezygnowany szlajał się po ciemnych ulicach miasta. Na dworze panowała kompletna cisza, mało przechodniów, kilka aut i po zapalane latarnie.
Tłoku nie było, niestety jakiś niezdarny chłopak wpadł na rudzielca tak mocno, że swoim zgrabnym tyłkiem wylądował w kałuży. Winowajca tej sytuacji zaczął przepraszać za swoją nieuwagę. Dopiero gdy podniósł wzrok na "ciamajdę" zorientował się, że zna tego chłopaka.
-JungKook? - zapytał zdziwiony anitri.
-Jimin hyung? Co ty tu robisz o tak późnej godzinie? - odpowiedział pytaniem na pytanie i wyciągnął rękę w stronę Parka.
Anitri chwycił dłoń nastolatka i z jego pomocą stanął na równe nogi.
-Tak trochę pokłóciłem się ze współlokatorem- niepewnie powiedział otrzepując spodnie.
-Gdzie masz zamiar się zatrzymać? - dopytywał króliczy chłopiec.
-Właściwie to chciałem nocować w hostelu, ale niestety nie było wolnych pokoi. Nie mam też żadnych bliskich w tym mieście. Raczej pochodzę sobie po mieście i wrócę do mieszkania dopiero nad ranem. - wyjaśnił zmieszany i ponownie nawiązał kontakt wzrokowy z Jeonem.
- To nie za ciekawie Hyung. Może chciałbyś przenocować u mnie? Będzie to taka rekompensata za tą kąpiel w kałuży.- zaproponował nieśmiało chłopak.
-Naprawdę mogę? - zapytał Park z nadzieją.
- Tak Jiminnie.- złapał starszego za rękę i prowadził w kierunku mieszkania.
JungKook nie mieszkał daleko, zaledwie parę przecznic od miejsca ich spotkania. Weszli na klatkę schodową i wspięli po schodach na drugie piętro. Brunet, otwierając zamek w drzwiach powiedział:
- Nie zdążyłem po sprzątać Hyung więc może być bałagan.
Otworzył drzwi i przepuścił w nich Parka. Wcale nie było tu bałaganu, a mieszkanie przypominało mu trochę jego własne, tylko było większe.
JungKook podszedł do szafy i wyciągnął z niej swoje bokserki, dresy i jednolity, czarny podkoszulek.
- Jimin masz ciuchy na zmianę - podał je rudzielcowi- tam jest łazienka - wskazał palcem na drzwi po lewej.
Anitri bez słowa pomaszerował do wskazanego pomieszczenia. Zdjął z siebie mokre ciuchy i wziął ciepły prysznic. Mimo, że był Hyungiem JungKooka jego ciuchy były na niego za duże.
Już umyty i przebrany został zwabiony do kuchni zapachem grillowanego kurczaka. Stanął w wejściu i oparł się o framugę.
-Dziękuje JungKookie - nieśmiało powiedział.
Młodszy popatrzył na niego. Widok starszego go rozczulił, wyglądał naprawdę uroczo w jego ciuchach.
- Nie masz, za co Jimin - odpowiedział
- Chodź zjedz kolację - zaprosił gestem rudowłosego do stołu i postawił na nim dwa talerze, tyle samo widelców i sałatkę w misce.
Po zjedzonym posiłku trzeba było, omówić kto gdzie śpi. JungKook się wykłócał o to, że Jimin powinien spać w jego łóżku , bo jest gościem. Natomiast anitri uważał, że to gospodarz powinien spać w wygodnym wyrku, a nie na podłodze, ponieważ przyszedł niezapowiedziany.
-Hyung w takim razie śpimy razem na moim łóżku i nie ma żadnego "ale". - poinformował, kładąc się na łóżku.
Jimin już się nie sprzeciwiał, tylko ułożył się obok szatyna, który owinął ręce wokół jego tali i szepnął ciche "Dobranoc". W sumie cieszył się ze wspólnego spania, jak z kimś spał czuł się bezpiecznie i nie miał problemu z zaśnięciem.
Obydwaj szybko usnęli zmęczeni zdarzeniami tego dnia, czując się bezpiecznie w swoich objęciach.
Jimin już nie myślał o demonie, który wybiegł zaraz za nim po jego wyjściu
i szukał go pół nocy. Anitri po prostu porzucił wszystkie myśli, o Yoongim i swoje, nadzieję na jakiekolwiek relacje z miętowowłosym. Już nawet nie zważał na to, czy młodszy, chociaż przejął się jego nocną nieobecnością.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro