12.
Następny dzień był potworny. Ból głowy nie ustępował nawet na chwilę. Zdecydowanie miał za słabą głowę. Co prawda nie wypił zbyt dużo, ale to nie usprawiedliwia jego stanu, w jakim teraz się znajduje.
Yoongi niechętnie wstał z łóżka i ruszył na poszukiwania tabletek przeciwbólowych. Po dziesięciu minutach znalazł je i popił wodą z kranu. Następnie udał się na kanapę i rozsiadł się wygodnie. Włączył telewizor, który do tej pory robił tylko za ozdobę i szukał jakiegoś ciekawego programu. Zatrzymał się na najnowszym odcinku Weekly Idol wraz z Shinee. Jako że nic lepszego nie leciało, postanowił obejrzeć ten odcinek.
Kiedy program się skończył, Min wstał z kanapy i się przeciągnął. Ból głowy przez te czterdzieści minut zdążył zniknąć. Demon uśmiechnął się nikle i z myślą, że musi się wziąć w garść, poszedł do łazienki.
- W końcu muszę wyglądać zajebiście skoro chcę odzyskać swojego Jimina.
Na te słowa uśmiechnął się szerzej i czym prędzej zamknął się w łazience. Puścił ciepłą wodę i wszedł pod prysznic.
Przez lecącą wodę nie usłyszał, jak Park wchodzi do mieszkania. Rudowłosy nie miał już żadnych ubrań, więc postanowił po nie przyjść. Dzisiaj miał wolne w pracy, więc wykorzystał tę okazję do ogarnięcia swoich rzeczy. Wpakował do dużej torby parę koszulek i spodni. Następnie wrzucił parę bokserek i kilka par skarpet.
Została mu tylko szczoteczka do zębów. Nie spodziewając się Yoongiego w mieszkaniu wszedł do łazienki bez pukania. W tym czasie demon wycierał swoje ciało białym puchatym ręcznikiem.
- Yoongi?! Nie jesteś w pracy?!
Jimin szybko odwrócił się plecami od wyrzeźbionego brzucha Mina, od tej bladej skóry, którą najchętniej pokryłby krwistoczerwonymi malinkami.
- Na boga, Yoongi. Czemu musisz być tak seksowny?!
Słysząc, co przed chwilą wyrwało mu się z ust, Jimin spłonął rumieńcem. Zakrył rękami twarz i starał się głęboko oddychać.
Demon w tym czasie starał się ogarnąć całą sytuację. Wczorajsze picie zdecydowanie nie wyszło mi na dobre. Po sekundzie, która trwała wieczność Min ogarnął, co się właśnie stało. Po łazience rozniósł się dźwięczny śmiech młodszego.
Miętowowłosy szybko ubrał spodnie i dwoma krokami zbliżył się do anitri. Przytulił się do jego pleców i zaczął kreślić kółka na brzuchu rudego.
- Czemu mnie ranisz? Najpierw odpychasz mnie, olewasz moje uczucia, a potem wbijasz mi do łazienki i mówisz coś zupełnie innego.
Dopiero teraz Jimin zdał sobie sprawę z tego, jak traktował do tej pory młodszego. To prawda, odpychał go od siebie ze względu na swoje własne zachcianki. Przecież równie dobrze mógł wczoraj wrócić do domu. W końcu dowiedział się, że Min go kocha.
Niższy odwrócił się i wtulił Yoongiego w swoją klatkę. Łzy popłynęły po policzkach starszego.
- Tak bardzo cię przepraszam. Przepraszam Yoongiś. Byłem samolubny.
Następnie odsunął się od niego kawałek i musnął jego wargi. Demon spragniony dotyku anitri pogłębił pocałunek. Wsunął ręce pod koszulkę rudego i zaczął błądzić po jego plecach, co chwila, zahaczając o pasek spodni.
Jimin odsunął się i spuścił głowę.
- Ja, nie mogę. Nie potrafię. To dla mnie zdecydowanie za wcześnie.
Jimin chciał jeszcze coś dodać, ale Yoongi go wyprzedził.
- Nic nie szkodzi. Wystarczy mi sama twoja obecność.
Demon wziął niższego na ręce jak pannę młodą i przeszedł do salonu. Usiadł na kanapie, a Jimina posadził sobie na kolanach, po czym wtulił się do niego jak do dużego misia.
- Zostańmy tak przez chwilę, proszę.
Jimin widząc, że Yoongi nadal nie ma na sobie koszulki, znowu się zaczerwienił, ale pozwolił młodemu wtulać się do swojego boku. Rudy poprawił się na kolanach demona i oparł swoją głowę o miękkie i puszyste włosy Mina.
Oczy same mu się kleiły. Nie chcąc walczyć ze snem, po prostu zamknął oczy. Ufał wyższemu, więc nie miał żadnych przeciwwskazań, aby zasnąć.
Młodszy czując ciężar na głowie, oderwał się na chwilę od ciepłego torsu starszego. Widząc śpiącego rudowłosego, się uśmiechnął. Ten widok był wart każdego cierpienia.
Yoongi znów wziął niższego na ręce i zniósł go do ich wspólnego łóżka. Po drodze minął torbę, którą postanowił jak najszybciej rozpakować. Nie pozwoli teraz uciec swojemu skarbowi. Przykrył kołdrą swoją kluskę i wziął się za rozpakowywanie torby.
Kiedy wyjął ostatnią koszulkę, zrobiło mu się zimno. Szybko włożył ją na swoje ramiona i się przeciągnął. Miał szczęście, że ta koszulka była za duża na Jimina, inaczej mógłby mieć problemy z założeniem jej. Również zmęczony wślizgnął się pod kołdrę.
Przeczesał ręką opadające rude kosmyki włosów i wtulił się niczym miś koala do torsu starszego. Po czym udał się do krainy Morfeusza.
~~~
Co tam u was?
Wreszcie nadeszły wyczekiwane wakacje! \(^ω^\)
~yuzoaa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro