Rozdział 16 -Wyznanie Clarka
Każdy z członków ligii patrzył się na miejsce gdzie znajdował się ich wróg. Arthur krzyknął retorycznie.
-Gdzie on do cholery jest?!- Puścił już nieprzytomnego faceta i podleciał na górkę na której stał oczywiście Villan. Superman powiedział.
-Czy oni zawsze muszą uciekać?-
Podleciał Hal i oznajmił, patrząc się na jego pierścień.
-Mój pierścień wykrywa coś jakby...jakby tunel czasowy.- Bruce stał cicho i widocznie myślał o czymś odległym, aż wkońcu się odezwał.
-Ci ludzie zyskali moce, tak jak nastolatkowie którymi się opiekowaliśmy.
-Jesteś tego pewien? -Zapytała Diana i zmrużyła oczy.
-Nie. -Odparł paranoicznie Bruce.
-To co zamierzasz? -Zapytał Clark.
-Nie wiem.
-Przecież ty wszystko wiesz. -Odparł Barry.
-Nieprawda.
Polecieli, do ich majestatycznej kosmicznej twierdzy. Byli przygnębieni. Postanowili zrobić portal czasowy. Wynaleźli też małe kulki które pozwały im na podróż w czasie. Zajęło im to dokładnie 2 tygodnie. Diana z Clarkiem siedzieli sami, przy stole ligii.
-Diano... chce ci powiedzieć... coś co ostatnio... nie daję mi spokoju...no więc tak, bo ja... się w tobię... zakochałem... -Po jego słowach, opadła jej szczęka. Zarumieniła się i powiedziała.
-Ja chyba czuję to samo... -Pocałowali się namiętnie, a zza rogu podsłachiwali ich Oliver z Billym, całkowicie zdziwieni . Arthur ostrzył trójząb. Wnet, do jego pokoju wbiegł Bruce.
-Teleporter gotowy.
-Ruszajmy! -Pobiegli do hangaru, jako pierwsi. Po 20 minutach przyszli wszyscy pozostali. Ich teleporter to tak naprawdę statek kosmiczny Barry'emu opadła szczęka i obiegł kilka razy statek.
-CUDO!!! -Zawołał speedster i uśmiechnął się.
-Faktycznie ładny.-Zachichotał J'ohn.
-Posłuchajcie, do statku może wejść 6 osób. -Oznajmił Clark.
-Ja cofnę się w czasie. -Powiedział Barry.
-Ja też! -Wtrąciła Diana, podnosząc rękę.
-I ja. -Powiedział Oliver.
Ja również.-Powiedział Kal.
-I ja. -Oznajmiła Dinah.
-Ja też. -Powiedział Batman.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro