Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Wiktoria od dobrych dwóch godzin wierciła się po łóżku i próbowała zasnąć. Od nigdy nie była typem rannego ptaszka, nie to co jej brat Andreas, który właśnie wszedł do pokoju Niemek. Zabrał kołdrę Laury oraz Wiktorii.

- EJ! - warknęła Geiger. - Wypad z mojego pokoju.

- Idziemy biegać! - krzyknął blondyn.

- W dupe na raki, łapać szczupaki. - odparła Wellinger.

- Widzimy się na dole za pięć minut! - powiedział i opuścił pokój dziewczyn. Laura zerknęła na ekran telefonu, na którym widniała godzina siódma siedem.

- Jego posrało. - mruknęła Geiger. Niezadowolona poszła do łazienki, zabierając wcześniej jakieś getry i koszulkę. Wiktoria westchnęła. Przebrała się w jakiś luźny strój. Zrobiła kucyka. Weszła na chwilę do łazienki i umyła zęby. Nałożyła na plecy ciepłą bluzę, a na stopy adidasy. Otworzyły drzwi, a przed nimi stali skoczkowie niemieccy.

- Już mieliśmy wam robić rozpierdol w pokoju. - zaśmiał się Eisenbichler. Laura pokazała mu tylko środkowy palec. Wyszli przed hotel. Stwierdzili, że pobiegają po lesie i tak zrobili.

*****

Wszyscy już byli na stołówce, prócz kadry niemieckiej. Schuster chodził podenerwowany i wydzwaniał do każdego niemieckiego skoczka z jego kadry. Dziewczyny tak samo nie odbierały. Norwedzy tylko współczuli kolegom z Niemiec, bo przeczuwają co ich czeka.

- Ciekawe, gdzie oni są. - powiedział Anders. W tym momencie kadra Niemiecka weszła do jadalni. Schuster w końcu usiadł spokojnie na krześle. Johann zawołał Richarda.

- Ja wam współczuję. - rzekł Norweg i poklepał Niemca po ramieniu. - Trzymaj się, Richi. - Freitag, tylko westchnął i odszedł do stolika swojej narodowości.

Na śniadanie dostali jajecznicę oraz zieloną herbatę. Daniel nagle dostał ataku śmiechu. Każdy zgromadzony w tym pomieszczeniu spojrzał w jego stronę. Harriet kopnęła go w piszczel i w końcu zamknął się.

- Uspokój down'a. - warknęła, a on pokazał jej język.

- Współczuję, wam dziewczyny. Takiego debila mieć w domu. - powiedział Kenneth.

- A ty to niby normalny? - uniosła brew do góry, Martyna.

- W stu procentach, siostrzyczko. - uśmiechnął się głupio Gangnes. Do stolika Norwegów przyszedł trener, Alexander Stöckl.

- Zjedzone? - zapytał trener, a skoczkowie przytaknęli. - W takim razie zapraszam na trening na siłownie. - Norwedzy wykonali polecenie Stöckla, natomiast dziewczyny nadal jadły śniadanie.

Wszyscy powoli rozchodzili się na trening, tylko dziewczyny zostały w pomieszczeniu. Amerykanki, Niemki oraz Polki dosiadły się do stoliku Sally,  Harriet, Martyny oraz Kamili.

- Gdzie wy w ogóle byliście? - pytanie skierowała, Kaetlyn do Geiger i Wellinger.

- Idioci zabrali nas na poranne bieganie. - mruknęła Wiktoria, a dziewczyny zaśmiały się prócz Laury. - Nogi mi odpadają.

- Nie dziwię się. - odparła Kasia.

- Idziemy oglądać film? - zapytała Sarah. Wszystkie przytaknęły i poszły do pokoju Niemek.

*****

Konkurs indywidualny rozpoczął się o godzinie szesnastej. W rywalizacji bierze udział pięćdziesięciu skoczków narciarskich różnych narodowości. W Engelbergu zaczął mocno padać śnieg. Pierwsza seria rozpoczęła się z szesnastej belki. Na belce usiadł Andreas Stjernen. Wybił się z progu i wylądował, ale nie ustał skoku. Nic mu się nie stało. Na szczęście.

- Jezu myślałam, że tam się zabiję. - powiedziała Joanna. Wszystkie dziewczyny uśmiechnęły się pod nosem.

- Nie miałabyś do kogo zarywać no nie? - uniosła brew Sally.

- No prawda. - odparła szybko. - Czekaj co?! - zarumieniła się, a dziewczyny wybuchnęły śmiechem.

Na belce tym razem zasiadł Johann Andre Forfang. Wybił się z progu i wylądował dość blisko. Smutny po swoim skoku od razu poszedł się przebrać. Skoczył zaledwie sto szesnaście metrów.

Druga seria rozpoczęła się o siedemnastej osiem, również z szesnastej belki startowej. Tym razem udział biorze trzydzieści skoczków. Konkurs ostatecznie wygrał Anders Fannemel. Drugi był Richard Freitag, a trzeci Kamil Stoch, więc Kasia była w siódmym niebie. Po zaśpiewaniu hymnu norweskiego przez Norwegów i Norweżki, wszyscy poszli do busa, który ma ich zawieść pod szwajcarski hotel.

*****

Rozdział trochę krótki, ale mam nadzieję, że się podoba 😋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro