Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Wszystkie narodowości wróciły do swojej ojczyzny. Jeszcze jeden konkurs i przerwa świąteczna, a następnym razem spotkają się dwudziestego dziewiątego grudnia na kwalifikacjach w Oberstdorfie.

Amerykanki o dziwo wyleciały w tym samym dniu co reszta kadr tylko, że one lecą od razu do Engelbergu. Sarah siedzi z Kaetlyn, a Emma z Alexandrine. Przez prawie całą podróż spały.

O trzynastej były na miejscu. Zabrały bagaże i poszły w kierunku wyjścia z lotniska. Wsiadły do taksówki i pojechały do szwajcarskiego hotelu. Zapłaciły za tą dziesięciominutową drogę i weszły do środka budynku. Dostały klucze od recepcjonistki, a następnie poszły w kierunku pokoju numer 254. Alexandrine od razu wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko pod oknem.

- Moje! Nie oddam! - krzyknęła Caspers, a dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Davis poszła w kierunku łóżka dwuosobowego, które dziwnym trafem tu się znalazło. Marshall stwierdziła, że będzie spała z Sarah, a Kaetlyn zajęła ostatnie łóżko koło szafy.

- To jak co robimy? - zapytała Emma.

- Kobieto, daj spokój. - mruknęła Kaetlyn.

- Dopiero co przyleciałyśmy, a ty już chcesz gdzieś iść. - krzyknęła Davis z łazienki.

*****

Laura razem z bratem dotarli do domu jakąś godzinę temu. Dziewczyna leży aktualnie na kanapie i ogląda telewizję. Nagle do pomieszczenia wszedł Karl. Rzucił się na siostrę.

- Złaź ze mnie gruba klucho! - warknęła Niemka.

- Skoro jestem grubą kluchą to ty jesteś hipopotamem! - wybuchnął śmiechem Geiger.

- A ty idiotą!

- Debilka.

- Ciota.

- Lamus.

- FRAJER! - krzyknęła dziewczyna, a do pokoju weszli rodzice.

- Kto tak ładnie mówi? - uniósł brew ojciec. Laura wskazała na brata, a on na nią. - Czyli się nie dowiemy?

- Najwidoczniej nie. - wzruszyła ramionami córka pana Geigera.

- Dobra, chodźcie na obiad. - powiedziała matka, a rodzeństwo poszło do jadalnii, gdzie na stole leżała jakaś zmiksowana zupa.

- Co to za zupa? - uniosła brew Laura.

- Warzywna tylko, że zmiksowana. - rzekła kobieta.

Po skończonym posiłku dziewczyna wróciła do swojego pokoju. Zauważyła, że jej telefon się świeci i wibruje. Na wyświetlaczu pojawił napis Wiktoria.

- No co tam? - powiedziała Geiger do telefonu.

- Umieram. - mruknęła. - Markus z nami przyjechał i zostaje tutaj do jutra. Szlak mnie trafi! - Laura wybuchnęła śmiechem. - Co robisz Wikusiu? - powiedział Eisenbichler. - O rozmawiasz z Laurą.

- Może ja wam nie będę przeszkadzać? - zapytała Niemka. - Do zobaczenia!

- Laura, nawet się nie wa.... - Geiger zakończyła rozmowę z Wellinger. Wybuchnęła śmiechem.

*****

Sally po męczącej podróży od razu położyła się spać. Obudził ją dźwięk komórki. Na wyświetlaczu pojawił się napis Anders.

- Halo? - powiedziała, ziewając.

- Widzę, że ktoś tu zrobił sobie drzemkę po podróży. - zaśmiał się do telefonu, skoczek. - Ale dobra nie dzwonie w tym celu. Moja mama zaprasza was jutro na urodziny obiad.

- Niech zgadne mam się ładnie ubrać?

- No, a jakby inaczej? - znowu się zaśmiał.

- Czemu dzwonisz do mnie, a nie do mojej mamy? - uniosła brew dziewczyna.

- Bo nie odbiera. - odparł Fannemel. - Dobra. Kończę, bo mamusia mnie woła. - rozłączył się. Smith zerknęła na zegarek, który wskazywał piętnastą trzydzieści siedem. Norweżka zeszła na dół. Jej rodzice tak samo jak ona spali. Uśmiechnęła się pod nosem i poszła do kuchnii w celu zjedzenia czegoś. Wypadło na tosty z serem i do tego herbata.

W spokoju zjadła. Odniosła naczynia do zmywarki. Stwierdziła, że pójdzie się przejść. Poprawiła makijaż. Założyła kurtkę, szalik, czapkę, rękawiczki oraz buty. Do kieszenii granatowej kurtki schowała telefon oraz klucze, którymi zamknęła drzwi od domu. Skierowała się w stronę pobliskiego parku.

*****

Olivia właśnie wracała do domu ze sklepu, bo mama wysłała ją po produkty. Weszła do środka budynku cała obsypana śniegiem, który zaczął niedawno padać. Ściągnęła kurtkę, szalik, czapkę, rękawiczki oraz buty. Zabrała zakupy i poszła do kuchnii, gdzie była jej mama.

- Kupiłaś te produkty? - uniosła brew pani Kubacka. Dziewczyna uniosła do góry siatkę z zakupami. - Wypakuj je i pomóż mi. - Polka wykonała zadanie. Pomogła mamie przy pracy przy cieście marchewkowym. Do kuchnii przyszedł Dawid, ubrany w koszule i jeansy.

- Jeszcze nie święta, kochaniutki. - wybuchnęła śmiechem Kubacka. Mężczyzna pokazał jej język. - Krowa ma większy i się nie chwali. - uśmiechnęła się.

- Olivia nie dokuczaj bratu. - do kuchni wszedł tata. - Mogłabyś się iść przebrać, bo brudna jesteś.

- Mi tam się podoba. - wzruszyła ramionami. - A tak w ogóle kto ma do nas przyjść?

- Marta z rodzicami. - odparł jej brat. - Więc idź się w końcu przebierz! - krzyknął do niej.

- Dobra, nie bij. - powiedziała i poszła do pokoju. Otworzyła szafę na rozcierz. Myślała co założyć na kolację z przyszłą szwagierką. W końcu wybrała czarne jeansy oraz białą koszulę z naszywką na kołnierzu. Poprawiła makijaż oraz bransoletkę na jej ręce. Włosy związała w kucyka i zeszła na dół. Goście już byli. - Dobry wieczór. - odparła, siadając przy stole obok Dawida.

- Cześć, Olivia. - powiedziała do niej Marta, a ona uśmiechnęła się w jej stronę.

*****

Wybaczcie, że rozdział nie pojawił się w piątek ani wczoraj, ale musiałam zrobić prezentację na niemiecki 😕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro