Rozdział 10
Emma, Sarah, Kaetlyn i Alexandrine od godziny siedzą już na lotnisku i czekają, aż ich samolot w końcu przyleci na lotnisko do Katowic. Alexandrine powoli usypiała na siedząco, Sarah słuchała muzyki na telefonie, Emma z Kaetlyn gadała o czymś.
- Samolot do Kussamo za piętnaście minut startuje. - powiedział męski głos. - Zapraszamy do Terminalu 1.
Dziewczyny zabrały swoje rzeczy i poszły w kierunku Terminalu 1. Zajęły miejsca na pokładzie samolotu. Alexandrine siedziała z Kaetlyn, a Emma z Sarah. Od razu wszystkie zasnęły.
*****
Kadra niemiecka siedziała już na lotnisku. Tak samo jak Amerykanki wylatują dziś do Finlandi. Laura szczęśliwa, bo dzisiaj spotyka się z Wiktorią po trzy dniowej przerwie. Gdy zauważyła dziewczynę w towarzystwie Andreasa rzuciła się na nią.
- Ej, ej bo mi siostrę udusisz. - oderwał Laurę od swojej siostry. Geiger go poskromiła wzrokiem. - No co później matka by mnie zabiła! - uniósł ręce w geście poddania się.
- Cześć moja kochana Wiktorio. - przytulił ją, Eisenbichler. - Wiesz, że siedzę z tobą w samolocie?
- Co?! - wrzasnęła Niemka. - Ja siedzę z Laurą. - złapała za rękę Geiger.
*****
Kasia otrzymała wiadomość z Messanger'a, która była od skoczków z konwersacji.
Daniel André Tande: No to jak kiedy wylatujecie Polaczki? 🙌
Dawid Kubacki: jutro rano
Harriet Andrews: to czekamy na wasze siostry 😂
Kamil Stoch: niewiadomo czy Kasia pojedzie, bo gorączkę ma.
Maciek Kot: Agata też
Asia Żyła: ej bo wyjdzie tak, że będę jedyna z Polek 😕
Olivia Kubacka: EJ! JA MAM TYLKO KATAR 😂
Laura Geiger: MASZ WYZDROWIEĆ AGATA! 😂
Kamila Tande: KASIA TEŻ!
Kasia Stoch: Postaram się 😂💪
Agata Kot: Nic nie obiecuję 😕
Olivia Kubacka: jak nie przyjedziesz to ci zrobię taką jazdę, że się zesrasz.
Markus Eisenbichler: uuu zakurwiła się Kubacka
Asia Żyła: stul pysk szwabie
*****
Kadra Norweska jako pierwsza zameldowała się w hotelu w Kussamo. Dziewczyny miały pokój we czwórkę tak jak wcześniej. Pogoda w Finlandi była pochmurna. Pruszył trochę śnieg, ale Norweżki i tak poszły zwiedzać to miasto. Stwierdziły, że pojadą konno przez zaśnieżony las. Z nimi ma pojechać przewodniczka. Harriet jako pierwsza usiadła na grzbiecie konia. Pogłaskała go po grzywie. Następnie na konia wsiadła Martyna. Sally zajęła konia o maści kasztanowej. Tylko młoda Tande bała się wejść na konia.
- No wsiadaj przecież cię nie zje. - zażartowała kuzynka Kamili. Tande spiorunowała ją wzrokiem.
- Wsiadasz czy nie? - zapytała zrezygnowana Gangnes. Kamila w końcu się odważyła wejść na konia o masie siwej.
- No nareszcie! - powiedziała szczęśliwa Smith. Norweżki ruszyły za przewodniczką. Zaśnieżony las robił na nich wrażenie. Wszystko tak pięknie wyglądało. Najlepiej byłoby jakby nie wracały stamtąd. Dotarły na polanę, gdzie był jakiś mężczyzna i rozpalał ognisko. Obok tego była altanka. Dziewczyny zeszły z koni.
- Tak, więc robimy teraz krótką przerwę na jedzenie, a później jedziemy przez las do Ruki pod skocznię i stamtąd do standniny. - odparła przewodniczka po angielsku. Norweżki zabrały kijki i nabiły na nie kiełbasę. Gdy upiekły swoje jedzenie poszły do altanki, gdzie zjadły posiłek. Znowu siadły na koniach i ruszyły w dalszą podróż tym razem w kierunku skoczni. Po pewnym czasie dotarły do Ruki, gdzie znajdowała się skocznia Rukatunturi. Zrobiły zdjęcie tego widoku. Nie widziały nigdzie skoczków Norweskich, więc stwierdziły, że pojadą już do stadniny. Były tam już po trzydziestu minutach. Zapłaciły za wycieczkę i ruszyły w stronę hotelu, w którym znajdowała się ich kadra. Mężczyźni siedzieli w pokoju Fannemela i Johanssona, gdzie grali w karty, a dokładnie w pokera.
*****
Agata leżała przez cały dzień w łóżku. Gardło ją przestało boleć. Gorączki już nie miała. Do jej pokoju właśnie przyszedł Maciek.
- No i jak tam siostra? - zapytał Kot, siadając na rogu łóżka.
- Gardło mnie już nie boli i gorączki też nie mam. - odpowiedziała, uśmiechnięta. - Więc jadę z tobą do Kussamo! - wstała z łóżka, a do pokoju wparował tata z mamą.
- Nigdzie nie jedziesz, Agatko. - powiedział ojciec Kotów. Dziewczyna oburzyła się.
- Niby dlaczego? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Lepiej się czuję, a poza tym będę brała leki, będę ciepło się ubierała.
- Nie i koniec. - odparł Rafał Kot.
- Rafał pozwól jej jechać. Nie widzisz, że jej zależy. - wtrąciła się do rozmowy mama.
- Małgosiu powiedziałem, że nie jedzie i koniec. - powiedział i wyszedł z pokoju Agaty. Dziewczyna spojrzała na mamę, a ta uśmiechnęła się.
- Porozmawiam z nim. Pakuj się. - powiedziała, a młoda Kot rzuciła się na mamę. Do nich dołączył się Maciek. Ich mama poszła na dół przekonywać ojca, żeby puścił Agatę. Maciek poszedł do swojego pokoju. Zapewne będzie rozmawiał z Agnieszką. Z kolei Kot zaczęła się pakować, bo w końcu jutro wylatuję do Finlandii.
*****
Aśka kończyła właśnie się pakować, gdy do jej pokoju wpadła Karolinka i Kuba. Dziewczyna prawie na zawał zeszła, a dzieci jej brata zaczęły się z niej śmiać. Blondynka złapała chłopca i dziewczynę, a następnie zaczęła ich łaskotać.
- Dobra, oszczędzę wam tych tortur, bo ktoś nas woła z dołu. - odparła dziewczyna i zeszła na dół. Okazało się, że to mama jej i Piotrka wołała ich.
- Zrobiłam szarlotkę, a wiem, że wasza trójka ją uwielbia. - zaśmiała się pani Żyła. Gdy Asia spożywała ciasto zrobione przez jej mamę, urządzenie w kieszeni spodnich za wibrowało. Dostała wiadomość od Agaty.
Agata Kot: LECĘ Z WAMI ♥
Asia Żyła: Juuupiiiii jej!
Zablokowała telefon i wróciła do spożywania szarlotki. Piotrek z rodziną przed chwilą pojechali do domu. Asia poszła do swojego pokoju, z którego zabrała piżamę. Otworzyła drzwi od łazienki, a następnie zamknęła je na klucz. Wzięła długą kąpiel. Umyła blond włosy, a później owinęła je ręcznikiem w tak zwany turban. Wytarła ciało bawełnianym ręcznikiem. Założyła piżamę. Wykonała wieczorną rutynę i wróciła do pokoju. Nastawiła budzik na godzinę siódmą rano. Okryła się szczelnie kołdrą i zasnęła.
*****
Kasia obudziła się nad ranem. Głowa ją trochę pobolewała. Na telefonie pokazała się godzina czwarta cztery. Próbowała zasnąć znowu, ale jej to nie wychodziło. Zrezygnowana poszła do kuchnii. Wlała do szkalnki soku jabłkowego. Obok niej pojawiła się mama.
- Coś się stało, Kasiu? - zapytała mama, dotykając ręką jej czoła. - Nie masz gorączki. Gardło cię boli?
- Nie, ale głowa trochę. - odparła i odłożyła szklankę do zlewu. Wzięła tabletkę od bólu głowy.
- Zobaczymy później jak wstaniesz jak będziesz się czuła i wtedy zapadnie decyzja czy pojedziesz z Kamilem. - powiedziała pani Stoch i wróciła do swojej sypialnii. Kasia zrobiła to samo. Wtuliła się w poduszkę i zasnęła.
*****
Alexandrine przed chwilą wstała. Na zegarze widniała godzina ósma piędziesiąt osiem. Podeszła do okna. Śnieg padał. Zrobiła temu zdjęcie i wysłała do rodziców. Wyciągnęła z walizki ubrania, czyli beżowy sweter i jeansy z wysokim stanem. Założyła naszykowane ciuchy. W łazience wykonała poranną rutynę, zrobiła makijaż i rozczesała włosy. Na stopy założyła buty. Zabrała kluczę od pokoju oraz telefon. Zeszła do jadalnii, gdzie akurat było śniadanie. Jej towarzyszki siedziały przy stole z Norweżkami i Niemkami. Przywitała się z nimi, a następnie zaczęła jeść płatki z mlekiem. Gdy wychodziła z jadalnii weszła w jakiegoś mężczyznę.
- Przepraszam. - odparła i spojrzała na tę osobę, którą okazał się być Stephan Leyhe.
- Nic się nie stało. - posłał jej uśmiech i poszedł w przeciwnym kierunku. Amerykanka poszła do swojego pokoju, a raczej wspólnego, bo dzieliła go z Emmą, Sarah oraz Kaetlyn.
*****
Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😂 Jutro po południu dodam kolejny tak jak obiecałam 🙌
Jak tam po dzisiejszej drużynówce? Mi bardzo szkoda chłopaków, ale no cóż tak czasami bywa 😕
Oby im jutro lepiej poszło ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro