Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Do sali ktoś wszedł. Dziewczyny zaczęły panikować. Na korytarzu pojawiło się małe światło.

- Mówiłam, że chcą nas zamordować. - szepnęła Sarah. W pomieszczeniu pojawił się kelner z...TORTEM?! Mężczyzna stanął z deserem przez Kaetlyn. Skoczkowie zaczęli śpiewać Happy Birthday. Piotrek szturchnął lekko Sally. Spojrzała na niego. Dołączyła do nich. Reszta płci pięknej zrobiła to samo. Amerykanka popłakała się ze szczęścia.

- CZAS NA GRUPOWY PRZYTULAS! - krzyknął Markus, a wszyscy przytulili się do Kaetlyn.

- Z tego wszystkiego zapomniałam o własnych urodzinach. - powiedziała przez łzy. Zajęli miejsce przy loży. Każdy dostał kawałek tortu.

- I tylko to tak ukrywaliście? - zapytała Laura, a oni kiwnęli głową na tak.

- Jakbyśmy powiedzieli jednej z was to przekazałaby dalej i dalej i doszło by do Kaetlyn. - odpowiedział Anders.

- A skąd wiedzieliście kiedy ma urodziny? - tym razem pytanie zadała Martyna.

- Facebook. - odparł krótko Wellinger.

Do Andrews podszedł Gregor Schlierenzauer i poprosił ją o taniec. Zgodziła się. Mężczyzna przez cały czas przyglądał się Norweżce.

- Ładnie się rumienisz. - powiedział, uśmiechając się pod nosem.

- Dziękuje. - rzekła nieśmiało, starając zakrywać włosami rumieńce. Po dwóch tańcach wróciła do loży. Austriak wcisnął jej karteczkę, na której był jego numer telefonu. Schowała świstek do etui urządzenia.

- Co ci Gregor dał? - zagadała ją Gangnes.

- Karteczkę z numerem. - szepnęła, uśmiechając się. Martyna poruszyła zabawnie brwiami. Skoczkowie próbowali namówić Polki na picie wódki.

- No, ale nie napijecie się waszej polskiej wódeczki? I to ze mną? - namawiał je Eisenbichler.

- Nie będę z tobą nic piła. - odpowiedziała Aśka.

- A ze mną? - zapytał Stjernen, uśmiechając się przy tym.

- Może. - zaśmiała się Polka. Postawił przed nią kieliszek z polską wódką. Do tego pepsi do przepicia. Przechyliła kieliszek z alkoholem, a następnie przepiła go pepsi.

Emma rozmawiała aktualnie z Sally, Laurą i Agatą. Przerwał im tą konwersację, Kevin. Zaprosił Marshall do tańca. Z kolei Geiger zaprosił Forfang, Sally Kraft, a Agatę jej brat. Martyna poszła w kierunku baru, ale drogę zastawił jej blondyn, czyli Daniel André Tande.

- A gdzie to się wybiera? - uniósł brew do góry.

- Do baru po wodę. - odpowiedziała dziewczyna. Zazwyczaj była ona trochę nieśmiała, ale teraz pokazała jej się druga twarz. Odważna, niezależna Martyna Gangnes.

- A może zatańczyłaby panienka ze mną? - uśmiechnął się, a ona zgodziła się. Akurat była dość wolna piosenka. - Co powiesz na to, że zabiorę ciebie jutro rano na kawę?

- Hm... niech pomyślę. - udała, że myśli. - Możemy iść. - zaśmiała się.

- W takim razie przyjdę koło dziewiątej. - rzekł, a ona przytaknęła.

Wróciła do loży. Aśka była już trochę wcięta.

- Którego już pijecie? - zapytała, a oni wzruszyli ramionami.

- Coś koło dwudziestu pięciu. - odpowiedziała Olivia.

- Przecież ona jutro będzie zgonowała. - odparła Gangnes.

- Eee tam ma silną głowę po bracie. - zaśmiała się Kaśka.

*****

Aśka siedzi od godziny w kiblu, a Kasia śmiała się z niej.

- I wyszło ci bokiem to picie ze Stjernenem. - prychnęła Kot.

- Trzeba było mnie pierdolnąć w łeb. - powiedziała Żyła.

- Następnym razem to zrobię. - westchnęła Kot.

- Muszę się umyć. - Aśka zamknęła drzwi od łazienki. Polki spały zaledwie dwie godziny, bo Żyła je co chwile budziła. Były tego skutki, bo Agata była marudna jak małe dziecko. Z resztą Olivii też wszystko nie pasowało, ale starała się zachować zimną krew. Za trzy godziny mają lot do Polski, a później w piątek do Niżnego Tagiłu. Wszystkie pakowały swoje rzeczy do walizki prócz Asi, która nadal brała prysznic. Do ich pokoju ktoś zapukał. Kasia otworzyła drzwi. Przed nią stał Daniel, Forfang i Stjernen.

- A wy po co tu? - Stoch oparła się o ramę drzwi.

- Chcieliśmy zapytać, właściwie Andreas jak czuje się Asia. - rzekł Johann.

- Narazie dobrze. - odparła Kaśka, a oni kiwnęli głową, że rozumieją. Asia wyszła właśnie z łazienki ubrana w dresy i bluzę. Spojrzała w stronę Norwegów. Oni uśmiechnęli się w jej stronę.

- Wybaczcie, ale muszę się pakować. - zamknęła im drzwi przed nosem.

- A ty co taka oschła? - uniosła brew Kubacka. Blondynka wzruszyła ramionami. Zaczęła się pakować. Gdy skończyła, wszystkie razem poszły na śniadanie. Usiadły tym razem przy jednym stoliku z Amerykankami, Niemkami i Norweżkami.

- Jak tam Asia po wczorajszym? - zapytała Gangnes.

- W miarę dobrze. - odpowiedziała krótko i zaczęła jeść płatki z mlekiem.

- Będziecie w Niżnym Tagiłu? - zapytała Kasia, dziewczyn.

- Jak wszystko będzie dobrze to raczej tak. - uśmiechnęła się Marshall. Śniadanie skończyło się w ciszy. Dziewczyny pożegnały się z wszystkimi. Najpóźniej stąd wylatują Amerykanki, bo dopiero w środę. Dzisiaj wylatuje większość kadr, w tym polska, niemiecka, norweska, słoweńska i austriacka. Niemcy pojechali razem z Polakami, bo wylatują o tym samym czasie.

Norweżki siedziały w pokoju i dopakowywały swoje rzeczy do walizek. Lot mają dopiero o dwunastej czterdzieści.

- Oglądamy jakiś film? - zaproponowała Kamila. - W końcu mamy jeszcze prawie cztery godziny.

- Może obejrzymy Camp Rock? - zapytała Sally, odblokowując laptopa. Wszystkie się zgodziły. Smith włączyła film Disneya na laptopie. Każda znalazła wygodne miejsce dla siebie. Film zaczął się.

*****

Tylko Amerykanki zostały w Kuusamo. Norweżki wyleciały jakieś trzy godziny temu, a Polki i Niemki sześć godzin temu. Stwierdziły, że pójdą na spacer. Chodziły zaśnieżonymi uliczkami Finlandi. Ten kraj bardzo podobał się im. Z resztą wszystkie inne też. Po długim spacerze poszły do pobliskiej knajpki na kolację. Zamówiły naleśniki z bitą śmietaną i owocami.

- Jak szaleć to szaleć. - zaśmiała się Sarah. Dostały swoje zamówienie. Alexandrine zamówiła jeszcze do tego gorącą czekoladę.

- Nie za słodko ci będzie? - uniosła brew do góry, wczorajsza jubilatka.

- Eee tam. - machnęła ręką Caspers i wróciła do zajadania się pysznymi naleśnikami. - Mogłabym je jeść całymi dniami.

- Chyba każdy by mógł. - zaśmiała się Emma.

- Racja, racja. - odparła Davis. Po skończonym posiłku, zapłaciły i wróciły do hotelu.

*****

Przepraszam was, że nie dodałam wczoraj wieczorem rozdziału, ale źle się czułam 😕
Postaram się dzisiaj dodać jeszcze jeden jak mi się uda ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro