4 - Wenflon
Jak ktoś widzi gdzieś jakieś błędy to pisać.
---
Szatyn obudził się z kroplówką i wenflonem w dłoni. Po tym od razu wiedział, że skończył w szpitalu.
Czuł lekki ciężar na swojej nodze przykrytej szpitalną kołdrą o drażniącym, sterylnym zapachu. Była to głową starszego Miyi, który spał.
Suna zaczął się intensywnie wiercić z powodu bycia ułożonym w niewygodnej pozycji.
Półleżący chłopak się przebudził. Jego przekrwione oczy i zachrypnięty głos, gdy się popatrzył i odezwał lekko zszokowały pacjenta.
- Oi Suna, jak się czujesz?
- Jest w porządku, tylko lekko kręci mi się w głowie - skłamał, czuł się jak siedem nieszczęść, a szpitalna atmosfera wcale mu nie pomagała.
- To dobrze - stwierdził, wstał. Suna poparzył pytająco na niego, a ten odpowiedział: - Idę po lekarza, kazał pójść po niego, jak się obudzisz.
---
Lekarz przyszedł z kartą pacjenta i zaczął tłumaczyć wszystko chłopakowi.
- Twoja utrata przytomności była w większości spowodowana brakiem snu, jedzenia i odwodnieniem, a niżeli tym uderzeniem, jednak ono nie pomogło twojemu stanowi.
- Rozumiem - mruknął, chłopak w większości nie słuchał uczonego. Po prostu chciał, aby ten się od niego odwalił. Bardziej interesowało go to, kiedy wyjdzie. - A kiedy będę mógł opuścić szpital?
- Jak zejdzie ci kroplówka do końca, czyli za jakąś godzinę plus podpisanie wypisu.
- Rozumiem.
Lekarz wyszedł, a Suna zaczął się rozglądać za swoimi ubraniami, telefonem i resztą rzeczy. Z pomocą przyszedł Osamu zza drzwi i plecakiem chłopaka.
- Po co to nosisz? - zapytał. - Nie łatwiej by było to tutaj zostawić?
- Pielęgniarka powiedziała, że albo go noszę, albo pójdzie do depozytu - sarknął i dodał pod nosem - głupia baba. Suna się na to lekko zaśmiał i w końcu zwrócił uwagę na, to w co jest ubrany.
- Czyje są te ciuchy? - spytał, zdając sobie sprawę, iż odzienie, które ma sobie, na pewno nie jest jego. W końcu nie nosił on koloru niebieskiego, a różowego, bo takiego odcienia były spodenki, to już w szczególności.
- Moje. Miałem najbliżej do domu, więc kazali mi coś tobie przynieść - powiedział zgodnie z prawdą.
- Gust masz porażająco dobry... - stwierdził w sardoniczny sposób.
- Mogę swoje rzeczy? - zaczął po chwili ciszy, przerywanej co jakiś czas buczącymi maszynami podłączonymi do innych osób, leżących na sali.
- Jasne, proszę - podał, Rin wziął, a ciężki plecak padł z rąk o ziemie, zwracając uwagę wszystkich. Osamu lekko się speszył, a niczym niezrażony drugi chłopak wziął plecak i powiedział, że idzie się przebrać to toalety i jakby coś było nie tak, to będzie dzwonić.
Rintarō nie miał większego problemu ze zmienieniem spodni, na swoje ukochane szare dresy. Dziwnym trafem schowane w plecaku, ale chłopak zdał sobie sprawę, że nosił je cały tydzień na wf, którego dzisiaj nie było. Tak ze zmienieniem niebieskiej koszulki 'Samu był większy problem. Otóż wężyk od kroplówki przeszkadzał mu na tyle, że gdy chciał wyjąć kończynę z rękawa, rurka powoli wyciągała się z wenflonu, co powodowało u niego niemały ból.
Tak, więc, jak mówił, że powiadomi kolegę, gdy będzie potrzebna jego pomoc, tak napisał do niego krótką wiadomość, brzmiącą:
Samu, chodź na chwilę.
Lekko speszony ruszył do toalety. Zastał tam Sunę, który był zaplątany w jego T-shirt. Podszedł i zdjął go z niego.
Starszy wyglądał, jakby trafił go jakiś piorun, ale to nie było ważne. Był półnagi, a to wzbudzało czyjeś hormony. Osamu oparł się o framugę drzwi, obserwując ubierającego się kolegę.
- Wiem, że jestem cudowny, ale nie musisz mi wywiercać dziury w brzuchu wzrokiem - mruknął.
- Niestety, ale muszę obserwować twoją zajebistość, aby w nią uwierzyć.
Wyszli z pomieszczenia. Suna spakował swoje rzeczy i nie czekając na wypis, wyszli.
Trafili na drogę do domu braci. Młodszy bardzo nalegał, aby chłopak u niego przenocował, bo się martwi. Jęczał Rinowi o tym przez całą drogę. On sam miał słabą cierpliwość, a ignorancją nie chciał go raczyć, więc się zgodził. Po drodze poszli do sklepu na zakupy. Miya samotnie chodził po spożywczaku zbierając produkty na jakąś kolacje, natomiast Rintarou poszedł po butelkę czystej wódki i szlugi do kasy.
Przy kasie stała kobieta, która była typem tej strasznej kasjerki. Takiej, która uwielbia utrudniać życie bardziej, niż każda inna egzystencja. Popatrzyła na chłopaka, który do niej podszedł i spytała:
- Co podać? - Sama w sobie była straszna, ale jej głos był jeszcze bardziej odrażający.
- Chesterfieldy setki pomarańczowe i 07 czystej - wyrecytował z pamięci. Tym razem jednak wziął inne papierosy, bo nie starczyłoby mu kasy na wódę.
Kobieta ponownie spojrzała na niego krzywym wzrokiem i się odezwała po chwili ciszy, zagłuszanej jakimś irytującym hitem lata:
- Dowodzik.
Suna wyciągnął z kieszeni bluzy telefon, zdjął swoją ekstrawagancką okładkę i dał dokument kobiecie. Popatrzyła na kawałek plastiku, po czym z krzywą miną oddała mu go i zaczęła kasować. Chłopak zapłacił i, gdy zdążył schować swoje przedmioty pierwszej potrzeby przyszedł 'Samu z koszykiem pełnym warzyw i innych mniej lub bardziej jadalnych rzeczy.
- Wychodzę - szepnął niższemu na ucho i wyszedł. Odpalił jedną z fajek i oparłszy się o ścianę, zamknął oczy, czekając na Miyę. Osamu pozostawiony na pastwę losu z nawiedzoną ekspedientką, gdy ta kasowała jego zakupy, on pakował je szybciej, niż nigdy dotąd. Po wyjściu rozejrzał się za chłopakiem. Stał tuż obok nie zwracając uwagi na cały otaczający go świat - był mistrzem ignorancji. Podszedł do niego i ścisnął lekko jego bark. Jego ręka została zrzucona tą Sony. Wtedy zauważył, że chłopak ma wenflon w dłoni, więc zapytał o niego z lekkim niepokojem:
- Co z tym gównem w twojej łapie? - Złapał za jego rękę, ukazując o co dokładnie mu chodzi.
- Wyjebiemy to zaraz u ciebie - rzekł z wewnętrznym spokojem. Dla niego było to czynnością jak każda inna, jednak dla drugiego chłopaka było to jak operacja na otwartym sercu. On, gdy nakleił sobie plaster, czy zawinął bandażem wybity palec osiągał szczyt, natomiast Rintarou robił trochę za medyka. Raz dla siebie, innym razem dla innych, ale jednak więc wyjęcie wenflonu z dłoni jest kroplą w morzu jego umiejętności.
Weszli do domu bliźniaków. Coś, czego się spodziewali, to na pewno buty Atsumu. Jednak poza jego obuwiem znajdowało się też inne - obce. Chłopcy, lecz nie poświęcili na to dużo czasu, a zajęli się trochę ważniejszymi rzeczami, jak obiad dla trzech lub więcej osób. Jak wiemy kuchnia to azyl Osamu, więc Rin wykonywał tylko polecenia chłopaka, nie chcąc czegoś zjebać albo kogoś nie zajebać (w tym siebie) jakimś porzuconym nożem czy patelnią.
- Ej Suna - powiedział zwracając uwagę chłopaka. - Pójdź do góry po 'Tsumu.
Szatyn, jak mu kazano, poszedł do pokoju młodszego Miyi, zastał tam dość ciekawy widok. Były blondyn ciężko dysząc, leżał nagi na tak samo pozbawionym odzieży Sakusie Kiyoomim. Chłopak wiedział, że trafił w zły moment, więc cicho chrząknął, aby dać znać, że już nie są sami. Sakusa zauważył pierwszy, że coś nie tak, a po ujrzeniu Suny u progu drzwi, szturchnął Miyę, który widząc kolegę zerwał się po ubrania. W ekspresowym tempie je ubrał i wyszedł za drzwi, szepnąwszy coś Omiemu.
- Nie wiedziałem, że wolisz chłopców - zakpił. - A poza tym, to obiad gotowy. Bierz tego swojego kochasia i zapieprzać na dół do kuchni.
Zanim Atsumu zrozumiał co się stało chłopaka już nie było. Poszedł do Sakusy i przekazał wiadomość. Czarnowłosy nie przyjął tego z zachwytem, ale miał tu nocować, więc, tak czy siak, musiał się chociaż przywitać. Oboje doprowadzili się do porządku i zeszli do kuchni, gdzie druga para chłopaków już była w połowie swoich porcji, a jedzenie dla nich czekało na stole.
Zasiedli do jedzenia. Podczas tego można było odczuć dziwną, krępującą ciszę, którą trudno było zrozumieć Osamu. Suna zauważył brak komfortu u 'Samu, więc zwrócił się do jego brata:
- Powiesz mu sam - spojrzał na drugiego bliźniaka - czy mam cię wyręczyć? - jego sarkastyczny ton, udzielił się również tej wypowiedzi. Widać było u niego lekkie (w pizdę duże) skrzywienie. Nie chciał powiedzieć o swojej, co najmniej dziwnej relacji. Sakusa wiedział, że Suna jest twardy dla wielu osób w tym Atsumu. Brunet kopnął go kolanem, przekazując mu, aby powiedział prawdę:
- Sakusa jest moim chłopakiem - powiedział beznamiętnym tonem.
- Wiem, słyszałem was w zeszłym miesiącu. - Mina Sakusy z obojętnej przeszła w zawstydzenie zmieszane ze skrzywieniem, Suna się zaśmiał, a Atsumu wyglądał podobnie do swojego partnera (xD nie mogłem znaleźć rzeczownika).
- K-kiedy?
- Gdy ponad dwa miesiące temu miałem do Suny iść na noc. Zapomniałem wziąć jedzenia z lodówki i wracałem się od Suny do domu. I szczerze powiedziawszy cicho nie byliście - wyznał, a po chwili ciszy dodał:
- Nie mówiłem, a też nie chciałem ani ci, a w zasadzie wam wchodzić podczas tego pięknego aktu darcia mordy przez ciebie.
- Nieźle - mruknął najstarszy z nich wszystkich, po czym wyszedł odnieść talerz swój i Osamu. Reszta chwilę rozmawiała, gdy sprzątał po posiłku. Powiedziawszy przyjacielowi, że idzie ogarniać dłoń został zatrzymany, aby zaczekał chwilę, to on mu pomoże. Zrobił tak jak mu kazano. Następnie, gdy został poinformowany o gotowości Miyi, poszedł po swój plecak i przenieśli się do toalety.
- Coś ci potrzeba? W czym pomóc? - pytał ciągle zmartwiony chłopak.
- Jak macie w domu, to bandaż i gazę, a jak nie to starczą chusteczki i jakiś plaster. - 'Samu wyszedł po przybory w tym momencie niezbędne. Koniec końców przyszedł w gazą i plastrem. Został również zaproszony do usiąścia na płytki.
Rin wyjął wcześniej kupioną wódkę. Pierw otworzył i duszkiem wypił z niej jedną piątą zawartości. Lekko kaszlnął i podał chłopakowi. On nie chciał, ale za namową starszego podciągnął jeszcze większego łyka, niż zrobił to poprzedni.
- 'Samu, teraz będzie ważne. Weźmiesz gazę i polejesz wódką. Potem przyłożysz mi ją tu - mówiąc to, pokazał palcem na miejsce wbicia igły i dodał: - i przyciśniesz mocno. Nie wolno ci ruszyć, gdy będę ciągnął za igłę, nie możesz również przycisnąć za mocno, bo pęknie to żelastwo i nie wyjmę tego.
Chłopak wziął kawałek tkanego materiału, polał ją alkoholem i czekał na dalsze rozkazy. W tym samym czasie Suna nie pierdoląc się w tańcu (bo to dopiero kiedy indziej) zerwał plaster, znajdujący się wokół wejścia.
- Doktorze Osamu - mruknął do Miyi, chcąc rozluźnić atmosferę.
Chłopak przyłożył ten pieprzony tekstyl, Rintarō ponownie będąc trochę bezlitosnym dla siebie, pociągnął za metalową rurkę, w wyniku czego została rzucona do umywalki na drugim końcu pomieszczenia. Chłopak syczał z bólu, który sprawiała mu wódka. Wziął, więc tę samą substancję i jednym haustem wyżłopał połowę płynu, który został w szkle. Reszta powędrowała do drugiego chłopaka. Gdy skończył butelkę, alkohol, który wypili wcześniej już zdążył działać. Procenty zaburzyły zdolności poprawnego myślenia, a Suna zajął bluzkę z powodu temperatury (wcale nie gorących obrazów, jakie latały mu przed oczami) i pierdoląc już swoją lekko krwawiącą i szczypiącą rękę, przylepił się ustami do szyi drugiego.
Usiadł na kolanach, a w zasadzie udach chłopaka, przysuwając się bliżej. Dzieliła ich ciała tylko bluzka jednego z nich. W pewnym momencie Osamu oderwał chłopaka od swojego dekoltu i wpił się w jego usta. Jego dłonie powędrowały, na tyłek tego, który siedział na nim. Przesuwał dłoń na kręgosłup, a następnie z powrotem na pośladki, jednak tym razem ręką została przez niego wkładana pod szare dresy.
Ten akt seksualny trwałby dłużej, ale dłoń Suny, zaczęła dość mocno krwawić, tworząc kałuże krwi.
---
1780 słów
Wyjebałem kilkaset słów do następnego rozdziału xD
Czekam na opinie, bo trochę długo to pisałem xD
Różne odległości między akapitami i dialogami poprawie, jak będę mieć kompa na wyłączność.
24.11.2021
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro