Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Sąsiedzkie przyjęcie

 Wychodząc z domu Taehyunga i jego starszego brata czułam nieco zawstydzona. Że też musieli mi się trafić tacy nieprzeciętni sąsiedzi... Oboje zrobili na mnie zaskakujące pierwsze wrażenie. Byli tacy dojrzali i mimo straszliwej tragedii, która ich spotkała ( o czym po krótce mi opowiedzieli) zdawali się nie tracić nadziei na lepsze jutro. A właściwie tyczy się to głównie Yoongiego, bo Tae nie odezwał się ani słowem i wyglądał na nieco smutnego. Współczułam mu, współczułam im obojgu, ale Taehyungowi tak jakoś szczególniej... W końcu nie tylko stracił wzrok, co zaburzyło całe jego dotychczasowe życie, ale też był świadkiem śmierci rodziców, czego Yoongi nie był sobie nawet w stanie wyobrazić. To okropne, jakie tragedie chodzą po ludziach...

   Potem udałam się do paru innych domów i poznałam wówczas resztę sąsiadów, czyli między innymi - urocze małżeństwo z dwójką dzieci, nieco zwariowaną staruszkę - Panią Park oraz bezdzietną parę informatyków. Wszystkich poczęstowałam ciastem i rozdałam zaproszenia na przyjęcie w pobliskim parku, co przyjęli chętnie, z uśmiechami na twarzach. Podsumowując, plan mamy wypalił. Ostatnim domem, który odwiedziłam była niebieska jedno piętrówka, gdzie, jak się okazało zamieszkiwał Jungkook z rodziną. Kiedy zapukałam do drzwi, otworzyła mi jego mama - niska kobieta o zgrabnej sylwetce i sympatycznym, nieco króliczym uśmiechu, podobnym do syna, a może bardziej odwrotnie. Zaraz zawołała syna, który zbiegł po schodach, ubrany w popielaty dres, z włosami w lekkim nieładzie. Podchodząc do drzwi, uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym z radością przyjął moje zaproszenie... no i oczywiście kawałek pysznego ciasta, który spałaszował w zawrotnym tempie. Prawdziwy żarłok - zaśmiałam się wtedy w myślach.  Po tym, chwilę ze mną porozmawiał, zapytał jak się odnajduję w nowym miejscu, a na koniec zapewnił, że wystroi się jak należy i zjawi wraz z rodziną w umówionym miejscu na określoną godzinę. Skinęłam mu głową, dziękując, po czym zaśmialiśmy się i pożegnaliśmy. Chłopak delikatnie mnie objął, co odwzajemniłam. Pachniał jak morska bryza, całkiem przyjemnie. Poklepałam go jeszcze po plecach, a potem oddaliłam się, chwilę do niego machając.

***

 Razem z końcem ciasta, udałam się do domu, w którym panowała już okropna zawierucha. Mama, jakby nie mogąc wytrzymać w jednym miejscu, przeskakiwała z kuchni do salonu. W którymś momencie podeszła do lustra, by ubrać kolczyki. Ubrana była w granatową sukienkę za kolano w lekki, kwiatowy wzór. Włosy miała upięte w schludnego, eleganckiego koczka. Nie wydawała się nawet chętna, by na mnie spojrzeć, gdy stałam spocona w drzwiach. Jedynym, na co się zdobyła było tylko rzucenie:

- I co? Wszyscy zaproszeni? - nie czekając, na odpowiedź, kontynuowała -To dobrze.. - wreszcie odwróciła się i przeleciała mnie szybkim spojrzeniem - A ty, szykuj się, dziecko. Niedługo wychodzimy, a ty wyglądasz jak siedem nieszczęść..

 I ponownie zwróciła się w stronę lustra, tym razem, by poprawić nieco rozmazaną szminkę na ustach.

- Co? - spytałam pod nosem i spojrzałam na zegarek, na mojej prawej dłoni. O cholera, faktycznie. Godzina rozpoczęcia przyjęcia zbliżała się nieuchronnie .

Rzuciłam spojrzenie na mamę, pytając:

- Tata jest?

- Na górze, w łazience, przygotowuje się - odparła, przyglądając się sobie.

 Zaraz poleciałam do mojego pokoju, by wziąć wszystkie rzeczy, a następnie popędziłam do wolnej łazienki na dole. Zamknęłam się, rozebrałam i wzięłam szybki prysznic. Umyłam także twarz i zęby, a potem nałożyłam delikatny, aczkolwiek bardzo ładny makijaż. Ubrałam się w ciemno zieloną, rozkloszowaną sukienkę, do połowy uda i rozczesałam włosy. Na koniec spojrzałam na siebie w lustrze. Może nie wyczarowałam cudów, ale przynajmniej nie wyglądałam już na zmęczoną życiem.

 Powoli wyszłam z łazienki, zamykając za sobą drzwi. W salonie, na kanapie czekali już na mnie rodzice - mama odliczając czas na zegarku, a tata, głęboko się nad czymś zastanawiając,  rozparty w eleganckiej koszuli i spodniach. Kiedy znalazłam się w ich polu widzenia, oboje spojrzeli na mnie, w tym samym momencie.

- Nareszcie - powiedziała mama, podnosząc się z siedzenia - Myślałam już, że spóźnimy się na własne przyjęcie.

Przewróciłam oczami, a tata delikatnie uśmiechnął się pod nosem, widocznie rozbawiony całą sytuacją. Perfekcjonizm mamy czasem nas obojga doprowadzał na skraj wytrzymałości, ale woleliśmy już z tego żartować, niż narzekać.

 W końcu wyszliśmy z domu i podążyliśmy w kierunku parku. Jeszcze nikogo tam nie było, ale to, co zobaczyłam zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pomiędzy kilkoma drzewami, pięknie ozdobionymi lampkami, stały stoły nakryte różowymi obrusami z mnóstwem jedzenia i drinków, chronionych specjalną przesłoną. Zaraz obok naszej ,,uczty" znajdowało się także nieduże boisko do grania w koszykówkę. Wszystko wyglądało niezwykle. Spojrzałam na mamę, która wyglądała na dumną z wykonanej pracy. Nie mam pojęcia, jak ona to zrobiła, ale na pewno mogę przyznać, że jej perfekcjonizm czasem potrafił pociągnąć ją do zrobienia jakichś cudów, niczym wróżka.

***

 Kilka minut później, nasze przyjęcie oficjalnie się rozpoczęło. W parku zebrali się wszyscy zaproszeni sąsiedzi, wystrojeni podobnie jak moi rodzice, co wyglądało dosyć zabawnie. Stojąc przy jednym z oświetlonych drzew, w samym kącie próbowałam odszukać wzrokiem Taehyunga i jego starszego brata. Okazało się jednak, że prędzej udało mi się znaleźć inną znajomą osobę - Jungkooka. Bez zastanowienia, podeszłam w jego kierunku, to znaczy do stołu z przekąskami, gdzie łapczywie nabierał słodkości na talerz.

- Hej, Kookie - powiedziałam, stając obok niego, a chłopak chyba nieco się przestraszył, bo wzdrygnął się, a następnie posłał mi zaskoczone spojrzenie.

- Hej, trochę mnie przestraszyłaś, Eunji - odparł, tak jak myślałam - Wspaniałe przyjęcie - dodał pochwałę, rozglądając się wokół i biorąc do ust kawałek słodkiej bułeczki - Twoi rodzice chyba naprawdę mają talent do organizowania takich rzeczy..

Zaśmiałam się lekko.

- Właściwie, to zasługa mojej mamy - wyjaśniłam - Ona uwielbia przyjęcia..

Chłopak pokiwał głową, po czym spojrzał mi w oczy.

- Wyglądasz na zdenerwowaną - stwierdził, delikatnie marszcząc brwi - Coś się stało?

Zaraz pokręciłam przecząco głową.

- Nie, nie.. tylko czekam na kogoś - odparłam i rozejrzałam się po tłumie. Właśnie wtedy zauważyłam Taehyunga i Yoongiego witających się z resztą sąsiadów. Ich widok zaparł mi dech w piersiach. Oboje wyglądali wspaniale, ubrani w eleganckie koszule. Włosy Yoongiego były delikatnie zaczesane do tyłu, a czupryna Tae pozostawała niezmienna - czarna, kręcona i niezwykle gęsta.

- To na nich czekałaś? - zapytał Jungkook, patrząc w tym samym kierunku, co ja. Jego wzrok przybrał na intensywności. Powoli skinęłam głową w odpowiedzi - Może podejdziemy się przywitać?

 Chyba nie musiałam w ogóle nic mówić. Po prostu podążyliśmy w stronę chłopaków. Yoongi nareszcie mnie zauważył i lekko się uśmiechnął, kiwając mi głową. Tae zaś, choć nie mógł mnie zobaczyć, jakby wewnętrznie wyczuł moją obecność i odwrócił się nieco w moim kierunku. Miałam wrażenie, że jego ciemne, niewidzące tęczówki skierowane były w prost na mnie...

TAEHYUNG.POV

 Czułem się nieswojo, rozmawiając z sąsiadami. To ci sami ludzie, którzy zawsze nas obgadywali. Poszukałem ręką ramienia brata, stojącego zaraz obok mnie, a potem zapytałem półszeptem:

- Jest tu gdzieś Eunji? - bo chciałem jak najszybciej ulotnić się z tego towarzystwa.

Yoongi chyba zaczął się rozglądać, bo przez chwilę nic nie mówił.

- A tak, widzę ją, idzie w naszym kierunku z jakimś chłopakiem - odparł, a ja zaraz się zdenerwowałem - To chyba ten, co pracuje w sklepiku. Syn państwa Jeon.. kojarzysz?

 Skinąłem głową, bo znałem Jungkooka. Pamiętam, że kiedy byłem mały bawiłem się z nim na placu zabaw, a później chodziłem do sklepu, gdzie mnie obsługiwał.

 Zaraz potem usłyszałem coraz to donośniejsze kroki, byłem już zatem pewien, że się zbliżają.

- Cześć, chłopaki - usłyszałem w końcu melodyjny głos Eunji, a moje serce zabiło jakby szybciej. Co się ze mną dzieje? Poczułem jak moje dłonie zaczęły się pocić, bo po chwili wyczułem jej zapach. Pachniała jak różany ogród w pełni rozkwitu, co było tak obezwładniające, że nogi się pode mną ugięły.

- Hej - wystękałem, choć starałem się zabrzmieć ,,męsko". Dziewczyna delikatnie się na to roześmiała.

 Naprawdę nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje... Dawno się tak nie czułem.

- Hej, Tae - powiedział nagle Jungkook, a następnie uścisnął moją dłoń.

Uśmiechnąłem się lekko i odwzajemniłem uścisk.

 Czułem na sobie wzrok brata, który jednak nic nie mówił. Dopiero po jakiejś chwili, gdy wszyscy zdążyliśmy się już przywitać, zapytał:

- Nie chcielibyście może się czegoś napić?

- Chętnie, ale jestem niepełnoletni.. - zaśmiał się Jungkook.

- W takim razie, bez ciebie, młody.

- To niesprawiedliwe - jego głos przybrał barwę jakby obrażonego, choć wiedziałem, że to dla żartów -Czuję się wykluczony z grupy.

- No trudno, nic ci nie poradzę - odparł Yoongi - Nie chcę, żeby twoi rodzice na nas naskoczyli..

Eunji roześmiała się razem z chłopakami, a ja zaraz do nich dołączyłem.

- Dobrze, to idziemy? - zapytała dziewczyna.

Wszyscy pokiwali głowami, a ja spytałem tylko:

- A gdzie jest stół?

- Zaprowadzę cię - odpowiedziała, a następnie podeszła trochę bliżej i wzięła mnie pod rękę. Poczułem, jak na moje policzki wkrada się rozległy rumieniec, pod wpływem jej bliskości. Odwróciłem więc głowę i dałem się prowadzić, by niczego nie zauważyła.

 Rany, Taehyung, co się z tobą dzieje? - powtarzałem sobie w głowie - Co ja robię? A jednak nie mogłem nic na to poradzić, bo rzecz jasna, nie byłem wstanie kontrolować reakcji mojego ciała. Pozostawało tylko pytanie - Czy ja właśnie się zauroczyłem?

EUNJI.POV

 Otworzyliśmy jedno z win i zaczęliśmy pić. Jungkook, jako, że jeszcze pić nie mógł, musiał zadowolić się sokiem winogronowym. Wyglądał jednak na zazdrosnego i co chwila rzucał nam podirytowane spojrzenia. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, wychylając trunek z kieliszka. Zastanawiało mnie zachowanie Taehyunga, który wyglądał jakby zagłębił się w swoich myślach. Machinalnie brał łyk za łykiem i nic się nie odzywał. Ciekawe, co mu się stało? Przyjrzałam się jego twarzy - ciemnym oczom skierowanym w jeden punkt, zgrabnemu nosowi i pełnym ustom, które stały się nieco wilgotne od wina. Pozostawiłam tam wzrok na chwilę dłużej, a do mojej głowy wpadło pytanie, o które bym się nawet nie podejrzewała, że pomyślę  - ciekawe ile ust już pocałowały? Zaraz jednak zganiłam się za tą myśl - co jest z tobą nie tak?

- Kookie! - usłyszeliśmy nagle gdzieś z tłumu.

Jungkook spojrzał w tamtym kierunku, a potem ponownie zwrócił się w naszą stronę stronę i krótko zapytał:

- Muszę iść do mamy, poczekacie?

Wszyscy skinęliśmy głową, a chłopak podziękował, po czym oddalił się w danym kierunku.

Przy stole została tylko nas trójka, choć po chwili i to się zmieniło, bo Yoongi powiedział, że pójdzie jeszcze porozmawiać z sąsiadami i zaraz już go nie było.

 Zostałam zatem sama z Taehyungiem. Wyglądał na nieco zagubionego, więc chciałam z nim trochę pogadać, by polepszyć mu humor. 

- Chcesz jeszcze? - zapytałam, widząc, że zdążył już wypić całą zawartość kieliszka.

Chłopak skinął głową, a ja dolałam mu wina, które wypił prawie, że jednym haustem. Rany, on się zaraz upije - przyszła mi do głowy myśl i jak się okazało później, wcale się nie myliłam...

***

Z głośnika radia, stojącego na jednym ze stołów wydostała się melodia, jednej z jazzowych piosenek Franka Sinatry- ,,I've got a crush on you". Taehyung nieco się zataczając, zbliżył się do mnie i jednym ruchem, pochwycił moją rękę, mówiąc:

- Zatańczymy? - a jego głos trochę się zachwiał pod wpływem alkoholowego amoku.

 Nie czekając nawet na moją odpowiedź, drugą rękę położył na mojej talii i przycisnął mnie do swojego torsu. Byłam tak zaskoczona, że chwilowo zastygłam w miejscu, a on wówczas, korzystając z racji, że był ode mnie znacznie wyższy (sięgałam mu gdzieś do ramienia), oparł podróbek o moją głowę, tym samym, przyciskając mnie do siebie jeszcze mocniej. Zaczął powoli się poruszać, kręcąc nami dookoła. Poczułam zapach jego perfum, niezwykle uwodzicielskich, które sprawiały, że nogi się pode mną uginały. W końcu, delikatnie objęłam go rękami, oplatając go wokół talii, a po tym uniosłam nieco głowę, by na niego spojrzeć.

- Jesteś kompletnie pijany - powiedziałam, a on tylko się zaśmiał.

- Ja? Pijany? - wydusił - Coś ty... - a jego dłoń posunęła się po moim ciele ku górze, aż gładko wjechała w moje długie, rozpuszczone włosy. Na to posunięcie, wydałam z siebie ciche stęknięcie, lecz zaraz zamknęłam usta, widocznie zawstydzona.

- Wstydzisz się? - zapytał Taehyung, jakby wyczuł co wymalowało się na mojej twarzy. Niesamowite.

- N-nie - wyjąkałam i zaraz wyrwałam się z jego objęć. Miałam wrażenie, że i tak nie miało to kompletnie żadnego sensu, bo z pewnością usłyszał już jak głośno biło moje serce. Zresztą wydawało mi się, że chyba każdy uczestnik imprezy musiał to słyszeć.

 Akurat wtedy, gdy staliśmy obok siebie niezręcznie, wrócił starszy brat Taehyunga i zauważył jak się miała sytuacja. Na jego twarzy pojawiło się zaniepokojenie.

- Tae, jesteś pijany jak meserszmit - powiedział, podchodząc do młodszego i złapał go za rękę, na którą zaraz opadła głowa chłopaka - Biorę go do domu - rzucił do mnie.

- Odprowadzę was - odparłam, po czym oparłam Taehyunga o swoje ramię.

- Nie, nie ma takiej potrzeby... - zaprzeczył.

- Ale ja chcę - uparłam się, więc Yoongi nie mógł już nic więcej, jak tylko się zgodzić.

  W końcu, razem z Taehyungiem na rękach, wyszliśmy z imprezy i podążyliśmy w stronę domu. Chłopak był nieco ciężki, ale na szczęście większość masy kładł na starszym bracie. Jedynie jego głowa cały czas opierała się o moje ramię. Trochę się wyrywał, jakby próbował uwolnić się z naszych rąk, ale nie dawaliśmy za wygraną. Kiedy w końcu doszliśmy do domu, posadziliśmy Taehyunga na schodach przy drzwiach i zmęczeni wzięliśmy parę głębokich oddechów.  Yoongi uniósł nieco głowę, by na mnie spojrzeć, a na jego twarzy zobaczyłam parę kropel potu.

-  Dzięki za pomoc - wysapał.

- Nie ma za co - uśmiechnęłam się lekko pod nosem, po czym dodałam - Mogę chwilę z nim zostać?

- Ale zobacz w jakim on jest stanie... - zaczął, wskazując na brata.

- Nie mów głupot, Yoongi - odezwał się nagle Taehyung i oboje zwróciliśmy wzrok w jego kierunku. Siedział na schodach, rozparty, a jego włosy znajdowały się w lekkim nieładzie - Dobrze się trzymam.

Spojrzeliśmy po sobie z Yoongim.

- No dobrze.. - westchnął - Zostań z nim, ale tylko chwilę, nie chcę, żeby tu zezgonował..

Zaśmiałam się lekko, po czym odparłam:

- Jasne, nie masz się o co martwić.

Mężczyzna rzucił mi ostatnie spojrzenie, a następnie udał się do domu, zamykając za sobą drzwi, które delikatnie zaskrzypiały, na co Taehyung się wzdrygnął. Podeszłam w stronę chłopaka i przyklapnęłam przy nim na schodach. Niebo zrobiło się już ciemne, wyszedł na nie księżyc i parę gwiazd, rozświetlających panujący wokół mrok.

- Trzymasz się, Tae? - zapytałam półszeptem, skierowując na niego wzrok.

- No, a jak.. - wybełkotał.

Roześmiałam się, a po chwili, chłopak do mnie dołączył.

- Och, Tae.. bawiłeś się chociaż dobrze?

Taehyung skinął wolno głową, unosząc lekko brwi.

- Czy mógłbym... - zaczął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- Tak? - zastanawiając się do czego zmierza jego pijacka gadka.

- Dotknąć t-twojej twarzy? - dokończył, zwracając się bardziej w moim kierunku.

 Choć z początku wydało mi się dziwne, że chce mnie dotknąć już teraz, w końcu się zgodziłam. Powoli uniosłam rozłożone dłonie chłopaka prosto do mojej twarzy. Jego palce dotknęły mojej skóry i zaczęły ją badać, a ja wstrzymałam chwilowo oddech. Delikatnie przejechał po moim czole i brwiach, a potem zszedł na oczy. Posunął po moich podwójnych powiekach, a następnie po szczycie nosa, pyzatych policzkach, które lekko uścisnął i  w końcu po ustach. Moje serce poczęło bić w tak zawrotnym tempie, że przez chwilę pomyślałam, że zaraz zejdę tu na zawał. Zatrzymał się na moment na moich wargach i subtelnie przejechał po nich kciukiem, tym samym trochę je rozchylając.

- I co? - udało mi się wydusić, choć z wielkim trudem. Byłam poddenerwowana, co mi powie.

- Na pewno jesteś piękna - powiedział tylko, a w moim gardle pojawiła się potężna gula.

 Popatrzyłam w jego ciemne, niewidzące tęczówki, a potem przyjrzałam się spokojnemu wyrazowi twarzy i  jego pięknym rysom. W końcu mój wzrok zszedł na pulchne, zaróżowione usta. Przełknęłam ślinę.

  I wtedy zrobiłam coś, nad czym nawet się nie zastanowiłam. To był impuls. Delikatnie  nachyliłam się w stronę jego twarzy, a jedno z pasemek włosów wysunęło się zza mojego ucha. Przechyliłam głowę w prawo, czując już na twarzy jego ciepły oddech. W końcu zbliżyłam się jeszcze bardziej, a potem... przyłożyłam wargi do jego ust. Chłopak z początku zastygł w miejscu, ale wcale nie przerwał pocałunku. Zassałam się więc delikatnie na jego dolnej wardze, trochę za nią pociągając. Całowałam go niezwykle ostrożnie, żeby go do mnie nie zniechęcić. Po chwili  Taehyung rozchylił lekko usta i w końcu nieśmiało objął nimi moją górną wargę. Poczułam od niego zapach alkoholu, ale w tym momencie niezbyt mi to przeszkadzało. Uniosłam rękę i umiejscowiłam ją na jego policzku. Delikatnie pogłaskałam go po nim palcem. Zaś drugą z dłoni przeniosłam na tył jego szyi, skąd gładko wsunęłam ją w jego gęste, ciemne loki. Chłopak stęknął cicho w moje usta, przez co moje nogi zmiękły jak galareta, a następnie nieco mocniej pociągnął za moją wargę.

  Zauważyłam, że uniósł trochę dłoń, a następnie położył ją na mojej szyi. Powoli zaczynaliśmy się już od siebie odklejać, bo brakowało nam powietrza. Na koniec, Taehyung złożył na moich ustach jeszcze parę pocałunków, a potem odsunął się i zrobił parę głębokich wdechów.

- S-spotkamy się jutro? - wyjąkał, a ja spojrzałam głęboko w jego oczy. Posunęłam ręką po jego włosach i delikatnie go po nich pogłaskałam.

- Tak, jeśli chcesz.. - odparłam - Ja... już muszę iść.

- Rozumiem, to... miło było - powiedział, a jego głos nieco się zachwiał - Do zobaczenia.

- Do zobaczenia, Taehyung - odpowiedziałam, po czym wstałam i podałam mu rękę - Chodź, chcę widzieć jak bezpiecznie wchodzisz do domu..

 Chłopak złapał moją dłoń i się podniósł, ale na jego twarz wstąpił lekki grymas.

- Nie jestem dzieckiem..

- Nie, ale jesteś pijany - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

 No właśnie, był pijany. Pewnie jutro nawet nie będzie pamiętał co się wydarzyło.

  Kiedy patrzyłam jak macha mi z drzwi, pojawiły się we mnie małe wyrzuty sumienia. Czy nie zrobiłam tego zbyt szybko? - myślałam, z powrotem wracając do parku. Jednak mimo wszystkich myśli i wyrzutów, nie mogłam zaprzeczyć, że mi się podobało i że mimo tego, że poznałam Taehyunga zaledwie przedwczoraj... byłam już nim zauroczona. Wiem, zachowuję się jak nastolatka przeżywająca miłość od pierwszego wejrzenia... ale co jeśli naprawdę tak było?

***

 Wróciłam do parku kilka minut po tym. Impreza dalej trwała, choć godzina była coraz to późniejsza. W gęstym tłumie udało mi się wypatrzyć Jungkooka, który stał przy stole z przekąskami i pił coś z kubeczka. Natychmiast do niego podeszłam, ponownie tego wieczoru, nieco go przestraszając.

- Rany, jesteś jak duch - powiedział i rzucił mi zadziwione spojrzenie - Czemu cię tak długo nie było?

- Wiesz, był mały problem z Tae.. - odparłam, biorąc do ręki plastikowy kubeczek i nalewając sobie soku. Zdecydowanie tego wieczoru miałam już dość alkoholu - Trochę się upił i musiałam pomóc Yoongiemu przenieść go do domu.

- A rozumiem.. - pokiwał głową - A tak w ogóle, masz rozmazane usta..

Przestraszyły mnie jego słowa. Naprawdę aż tak to było widać? Musiałam zatem naprędce wymyślić jakąś wymówkę, by nie pomyślał, że się z kimś całowałam... O ile już tak nie pomyślał..

- Aj, ja też byłam nieco pijana, także rozmazałam sobie makijaż.. - powiedziałam w końcu. Może nie była to jakaś bardzo kreatywna wymówka, ale powinna się nadać.. Bardzo nie chciałam, żeby pomyślał o mnie tak jak o jakiejś pierwszej lepszej..

 Chłopak najwidoczniej uwierzył w moje słowa, bo o nic więcej nie pytał. Albo po prostu nie chciał pytać.

- Zatańczymy? - spytał po chwili, bo w tle został puszczony jeden z melodyjnych, klasycznych kawałków.

- Jasne - odparłam bez zastanowienia i poszliśmy bardziej na środek.

 Jungkook delikatnie mnie do siebie przybliżył, jedną dłoń kładąc na mojej talii, a drugą złączył z moją. Położyłam wolną rękę na plecach chłopaka. Zaczęliśmy lekko bujać się na boki w rytm melodii, która z minuty na minutę robiła się coraz bardziej senna. W końcu oparłam głowę na jego ramieniu i dałam się mu prowadzić. Chłopak zaśmiał się lekko, więc uniosłam na niego wzrok. Na jego twarzy widniał szeroki, króliczy uśmiech, a oczy skierowane były prosto na mnie.

 Spoglądając w nie, zastanawiałam się czy teraz będę w stanie spojrzeć tak na Taehyunga...

-------------------------------------

Wow, bardzo dawno nie wstawiałam tu rozdziału... Powiem szczerze, pisanie go było dla mnie szczególnie toporne, jakoś w ogóle nie potrafiłam się skupić..I nie jestem też z niego jakoś wybitnie zadowolona. Obiecuję, że kolejne rozdziały będą dużo lepsze!

 Przepraszam za takie spóźnienie... jak zwykle jestem nieogarnięta!

Mam jednak nadzieję, że w miarę, podkreślam w miarę się podobało <333

Miłej nocy! Dobranoc!

JEDEN Z NAJPIĘKNIEJSZYCH UŚMIECHÓW NA ŚWIECIE <333






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro